piątek, 17 listopada 2023

Życie za szczyt. Polacy w Himalajach i Karakorum - Rachela Berkowska


          Kocham góry. Pokochałam je, jak zaczęłam je poznawać, chociaż nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Przez trzynaście lat jeździłam tam co najmniej raz w roku. Ładowałam akumulatory. Po czterech latach górskich wędrówek, w 2003 roku, kiedy wjeżdżałam najdłuższą kolejką linową na szczyt Aguille de Midi / 3.842m n.p.m./ w Alpach Sabaudzkich, tuż pod najwyższym szczytem w górach Europy, pod Mont Blanc, uświadomiłam sobie, że chyba wiem co czują ludzie idący tam nawet z narażeniem życia. Zrozumiałam, poczułam to uzależnienie. Może nie myślałam  wtedy o zdobywcach ośmiotysięczników, ale o górach w ogóle. Tego uzależnienia nie można  wyjaśnić rozumem. Potem było jeszcze siedem lat, kiedy urlopy spędzałam tam, w moich górach. Ostatni raz byłam w 2012 roku, ale to już nie było to, byłam zależna od kogoś, kto ich nie znał i chyba nie chciał poznawać. Od kogoś kto wakacyjne wyjazdy planował według własnych potrzeb. Zdradziłam je? Teraz tęsknota odżyła, ale czy będąc jedenaście lat starsza, w wieku 70 lat i dalej, dam jeszcze radę na górskich szlakach? Na Świnicę, Rysy czy Orlą Perć nie pójdę, ale nie chciałabym zadawalać się tylko dolinkami. Póki co wracam do gór wirtualnie i w literaturze.

"Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia. 
Można pokonać alkoholizm, narkomanię, słabość do leków. 
Fascynacji górami nie można."
    Edmund Hillary

  Dzisiaj książka  Racheli Berkowskiej  "Życie za szczyt. Polacy w Himalajach i Karakorum ". Jest to książka o himalaistach i ich wyprawach. Niestety o tych ostatnich i tragicznie zakończonych. Ruszając na wyprawy w Himalaje i Karakorum godzili się na wyrzeczenia, zimno, głód, chorobę wysokościową, ale z pewnością nikt z nich nie myślał, że to będzie ostatni raz, że zapuszczając się w strefę śmierci, może już z niej nie wróci.  Byli świadomi grożącego niebezpieczeństwa , bo nie raz spotykali się ze śmiercią w górach, ale nadal mieli plany i marzenia.
                 Autorka pisze o ostatnich wyprawach na Lhotse, K2, Annapurna Południowa, Broad Peak itp. Stanisława Latałło, Andrzeja Bieluń, Barbary Kozłowskiej, Łukasza Chrzanowskiego, Zygmunta Andrzeja Heinricha, Jana Nowaka, Tadeusza Piotrowskiego, Jerzego Pietkiewicza , Marka Malatyńskiego i Przemysława Nowackiego. Wspominając ich wcześniejsze wyprawy, próbuje przedstawić ich ostatnią wspinaczkę. Odpowiedzieć, co sprawiło, że realizując swoją pasję, przekroczyli kruchą granicę między wyzwaniem a ryzykiem, na podstawie historii wyczytanych z prasy, książek, raportów,  spotkań i rozmów. By ocalić w pamięci tych którzy znaleźli się po drugiej stronie grani, ale też o ich partnerach i ratownikach, często narażających własne życie dla ratowania innych. 
       Jest to opowieść o granicach ryzyka, odwadze i poświęceniu. O emocjach będących powodem, dla którego zapomina się o trudnościach i wyrusza w góry, na kolejny, często niezdobyty szczyt, bo kilkaset, kilkadziesiąt metrów przed nim trzeba rezygnować z dalszej drogi. .
      Jest to bardzo ciekawa, pełna emocji książka. Autorka nie używa trudnego i fachowego języka. Relacjonuje i przytacza relacje innych, a sam tytuł najlepiej oddaje treść i  jej sens. Polecam.
---
14 książka, 220/6869

3 komentarze:

  1. Całkiem ciekawa książka :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Elu!
    Masz rację. Jest to ciekawa i pełna emocji książka. Jak koś powiedział: Miłości do gór nie można się nauczyć. Trzeba je pokochać z samego siebie. Też wyjeżdżałam kolejka na Aguille de Midi. Spacer po najwyższym tarasie i spoglądanie na Mont Blanc jest niezapomnianą chwilą.
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie zanurzyć się w takich opowieściach, bo ja z tych co wędrować nie mogą, to tylko pomarzyć warto jak opowieść pięknie roztacza swą aurę :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń