środa, 30 września 2020

Czernidłak kołpakowaty.


           Co roku, mniej więcej o tej porze na naszym trawniku pojawiają się różne grzyby i grzybki. Jednym z nich jest  czernidłak kołpakowaty. Co o nim wiem?
                                      
                                                                Zapraszam na  na nasz trawnik

wtorek, 29 września 2020

Prawie jak o ogrodzie

                  Na oknie dupereli jeszcze lato, altanka muszelki, rower.


                W ogrodzie kolejne zbiory. Wkrótce będzie pusto. 



         Jesień kojarzy się z wrzosami. Kiepsko u mnie rosną. Po kolejnym przesadzaniu ostały się pojedyńcze. Postanowiłam więc posadzić je do donic. Jeśli się uda je przezimować to potem posadzę do ogrodu, a jeśli nie to bez żalu wyrzucę. Była więc wizyta u ogrodnika. Są piękne. Duży wybór w odcieniach kolorystycznych, cenowo ze względu na wielkość donicy. Mnie zachwycały, kupiłam więc i wróciłam do domu i zamiast do doniczek posadziłam w ogrodzie. 

       Do ogrodnika pojechałam powtórnie i teraz cieszę się podwójnie.







               I jako uzupełnienie dekoracje dyniowe. Też z naszego ogrodu.






             Aby pozostać przy wrzosowych barwach w mieszkaniu też taka kolorystyka, chociaż rośliny inne.

Międzynarodowy Dzień Kawy

 


        Dzisiaj przypada  wprowadzone w 2018 roku  przez  International Coffee Organization  Święto kawy .  Poniekąd to też moje święto. Piję ją codziennie i to nie raz dziennie. Świętować też będziemy przy kawie.  Ponoć na świecie co roku wypija się 400 mld filiżanek kawy. Czy to dużo? Ja piję rocznie około 1500 filiżanek.

poniedziałek, 28 września 2020

Phyllis McGinley - Podpatrując świętych


             Skąd biorą się zainteresowania taki, a nie innymi książkami? Moje są różnorodne. Właśnie skończyłam czytać książkę autorstwa Phyllis McGinley " Podpatrując świętych". 
W internecie znalazłam takie informacje o autorce.
         Phyllis McGinley urodziła się w 1905 roku w Ontario w stanie Oregon. W 1908 roku rodzina przeniosła się do Kolorado, potem przeprowadzili się do Ogden w stanie Utah.  Kształciła się na Uniwersytecie Południowej Kalifornii i na Uniwersytecie Utah.  Po otrzymaniu dyplomu w 1927 roku,  przez rok uczyła w Ogden, a następnie w gimnazjum w New Rochelle w stanie Nowy Jork. Zrezygnowała z nauczania i przeniosła się do Nowego Jorku, kiedy zaczęła zdobywać sobie reputację pisarki. Pracowała na różnych stanowiskach, w tym jako copywriter w agencji reklamowej i redaktor poezji w Town and Country.  Była pierwszą pisarką, która zdobyła Pulitzera za swój zbiór lekkich wierszy.  Oprócz poezji McGinley pisała eseje i książki dla dzieci.
         "Podpatrując świętych" to lektura nietypowa. Zarysy sylwetek przeszło pięćdziesięciu świętych, skrótowe oddanie ich osobowości, bez analiz i  wywodów teologicznych.  Phyllis McGinley pokazuje nam świętych Kościoła rzymskokatolickiego zupełnie z innej perspektywy. Nie jako głęboko uduchowione osoby, które od urodzenia były nieskalane i  bliskie bytom anielskim. To ludzie z krwi i kości, mający swoje słabości.  Nie można czytać tej książki bez zaciekawienia i chęci wzbogacenia wiadomości o ich życiu. Poczucie humoru autorki i nietypowe spojrzenie na prezentowane postaci sprowadza je z wyżyn piedestału na ziemię, czyni je zwykłymi ludźmi.
         Autorka udowadnia, że bycie świętym nie oznacza jedynie całodobowej modlitwy, głodówki, odmawiania sobie wszelkich uciech życia. że nie wszyscy święci byli poważni i że bycie świętym nie oznacza  zamknięcia się przed światem i wybrania samotności. Że nie zawsze kontakt kobiety i mężczyzny jest z gruntu nieczysty, że kobieta i mężczyzna mogą się przyjaźnić i pozostawać świętymi.
           Ciekawa konstrukcja tej książki sprawia, że czytanie nie jest nudne. Święci zostali w pewien sposób podzieleni, choć o niektórych z nich możemy przeczytać w więcej, niż w jednym miejscu.  Historie ich życia opowiadane z pasją, miłością i wielkim szacunkiem dla ich człowieczeństwa. Bardzo istotny jest także ostatni rozdział książki, dający sporo do myślenia, w którym McGinley opowiada o tych, których sama widziałaby w gronie świętych, a którzy do tego oficjalnego grona raczej nigdy nie trafią, ponieważ nie byli członkami Kościoła rzymskokatolickiego.
        Książka nie jest biografią, lecz zbiorem opinii, zapewne nieraz omylnych, a może miejscami zaskakujących. Oczywiście, nie jest to lektura łatwa, należy się przy niej skupić, jednak czyta się ją dobrze. Jest napisana prostym, zrozumiałym  językiem.
                I cytat który bardzo mi przypadł do serca.

 " Aby być wielkim wystrczy mieć wspaniała duszę"

niedziela, 27 września 2020

Mądre słowa

 

„Dużo gorsza od braku edukacji jest ciemnota oświecona. Człowiek prosty, często pełen pokory, rozumie, że może czegoś nie wiedzieć. Natomiast wykształcony idiota jest bezgranicznie przekonany o swojej wyższości intelektualnej, mimo tego, że jest idiotą.”

 - Stanisław Michalkiewicz

          Czasem się zastanawiamy jak ludzie, którzy nie potrafili skończyć szkoły średniej, o studiach nawet nie wspominając, zrobili interesy, mają firmy, a inni pokończyli studia i mają trudności z utrzymaniem pracy. Przeczytałam gdzieś, że :

" Ludzi samouków trudniej oszukać"

              I to chyba jest odpowiedź na pytanie. 

sobota, 26 września 2020

Nadal trwa i końca nie widać


              Minęła wiosna i lato, czyli już ponad pół roku, jak trwa. Boimy się chociaż niektórzy lekceważą. Przyzwyczailiśmy się, oswoiliśmy, w końcu trzeba jakoś żyć. Koronawirys. 14 marca potwierdzono 104 przypadki. Ogłoszono stan epidemiczny. Potem odwoływano kolejne obostrzenia. Zaczęły się / niektórzy/  wyjazdy na wakacje, udziały w imprezach, huczne wesela , wybory, grille na działce itd. Wielu myślało, że to bzdura i straszenie bez powodu. Dzisiejszy raport mówi o 1584 nowych przypadkach na terenie kraju. Wczoraj było 1587 i był to już kolejny dzień z zachorowaniami powyżej tysiaca. Łącznie mamy ponad 85 tysięcy zachorowań. Umierają kolejne osoby. Sceptycy twierdzą, że zawsze ludzie umierali. Porównują, krytykują. I to też jest prawda, ale nowotwory, choroby układu krążenia, cukrzyce itd nie były zaraźliwe. Zwyczajna grypa też nie była aż tak zaraźliwa. Jak gdyby, mamy powód do radości w tym wszystkim, bo Polacy znaleźli lekarstwo, ale to dopiero pierwsze kroki. Co będzie dalej?  Ja też oswoiłam strach. Chodzę do sklepu, ale tylko kiedy muszę, zawsze z maseczką, zrezygnowałam z wyjazdów i zajęłam się  wyłacznie ogrodem. Wyjątkiem to spotkania z najbliższą rodziną / dzieci i wnuki/ i to też w ograniczonym wymiarze. Nigdy wszyscy razem. Można powiedzieć, że prawie kwarantanna. Nie było mi wcale z tym źle. Jestem domatorką więc żadne zakazy, nakazy mi nie przeszkadzają, a może dlatego że mam przestrzeń w ogrodzie, czyli miejsce do odpoczynku, relaksu i pracy. Współczuję tym, którym jest z tym trudno, ale potępiam tych co sobie lekceważą i za nic mają zdrowie i życie innych. A jeśli są tach chojracy to niech zakaszą rękawy i idą tam gdzie potrzebują pomocy, do chorych z covidem. Nie powinniśmy dać się zwariować, ale ostrożności nigdy za dużo.

piątek, 25 września 2020

Wnusia i jej prace

                Moja wnusia lubi prace plastyczne. Podglada jak robi to mama, babcia i tworzy swoje. Chyba ze trzy lata temu, miała wtedy dwa latka, ja robiłam takie serce.


              Moja wnusia zrobiła dla mnie takie. 

                  Była bardzo zadowolona, kiedy mi go wręczała - babciu zrobiłam dla Ciebie. Jest ono dla mnie bardzo ważne. Teraz dostałam kolejne, zrobione samodzielnie metodą serwetkową decoupage.


         A to kwiaty dla babci namalowane przed rokiem.


            I praca wykonana latem z resztek różnych materiałów, które dostała od swojej mamy.

czwartek, 24 września 2020

Jak powitała jesień moja wnusia

                     Moja pięcioletnia wnusia chwilowo nie może pójść do przedszkola. Była trochę zawiedziona, bo dzieci w przedszkolu miały robić jesienne prace ze skarbów jesieni. Miała już je przygotowane, ale z katarem do przedszkola nie można dzieci posyłać. Skarby wykorzystała więc w domu i wspólnie ze swoją mamą, a moją córką zrobiły piękne prace. Oto jedna z nich.


         A to efekty jesiennych zabaw zeszłorocznych.



środa, 23 września 2020

Witaj jesieni


             Czas biegnie nieubłaganie i oto mamy już jesień. Kalendarzową, ale w powietrzu też się to czuje. Dni coraz krótsze i chłodne noce. Liście zmieniają barwy.

Zapraszam na powitanie jesieni w w moim ogrodzie

wtorek, 22 września 2020

Jesienne róże

 


            W lipcu pisałam, że raz zaproszone do ogrodu proszą o więcej  / moje róże w lipcu /. Pojawiły się nowe, bo pojawiła się nowa rabata. Nie różana, ale mieszana, z różami , budlejami, stipią, liliowcami i jeszcze jest nie zakończona.

Zapraszam do moich róż

poniedziałek, 21 września 2020

Pluskwica groniasta

 

                Miło jest chodzić po ogrodzie, kiedy czuje się rozchodzący, przyjemny zapach. Kwitnienie lilii, które to zapewniały, dawno się już skończyło. Teraz aromatu dostarcza pluskwica groniasta. Ja wolę jednak jej drugą nazwę, świecznica groniasta.

Zapraszam do mojego ogrodu

sobota, 19 września 2020

Szkoda, że kwitnie tak krótko

            Wśród wielu roślin doniczkowych zdobiących nasze mieszkania, są  też liczne kaktusy. Rośliny te mają spore grono miłośników, traktujących ich uprawę jako swoją wielką pasję. Często bywają  uprawiane ze względu na wygodę, gdyż nie wymagają tyle troski co inne kwiaty pokojowe. Jednak one również mają swoje wymagania i jeśli nie zapewnimy im odpowiednich warunków, będą źle rosły, słabo kwitły.  Nie wiem dlaczego kaktusy pojawiły sie w moim domu. Przed laty, może nawet ponad dwadzieścia, kupiłam torebkię z nasionkami. Były chyba trzy może cztery sztuki ziarenek. Posiałam i wyrosły. Jeden z nich to Echinopsis Eyriesa. Jest ponoć jednym z najczęściej spotykanych i najłatwiejszych w uprawie kaktusów. Dorasta do ok. 30-50 cm wysokości i osiąga średnicę około 10-20 cm. Początkowo ma kulistą postać z wyraźnie zaznaczonymi żebrami, jednak z czasem staje się bardziej wydłużony i walcowaty. Jego mocno zarysowane żebra na całej długości grzbietu, pokryte są skupiskami drobnych cierni, które z czasem stają się dłuższe i ostrzejsze. Stanowi to problem przy obsłudze tej roślinki. Nie raz miałam pokłute ręce. Za swoją kłującą postać potrafi odpłacić się pięknymi, pachnącymi kwiatami. Na wydłużonym pędzie wydaje okazałe, półpełne, białe lub lekko różowe kwiaty o pięknym aromacie. I chociaż kwiaty otwierają się wyłącznie nocą i pozostają atrakcyjne tylko przez jeden dzień, warto na nie zaczekać, gdyż ich uroda jest naprawdę niezwykła. Aby jednak kaktus zakwitł,  wymaga bardzo jasnego, a nawet słonecznego stanowiska uprawy. W przeciwnym razie nie tylko nie zakwitnie, ale też może się zdeformować i odbarwić. W sezonie wegetacyjnym oczekuje też systematycznego, ale umiarkowanego podlewania. Nadmiar wody może łatwo powodować gnicie korzeni.  Zimą natomiast kaktus nie potrzebuje wody prawie wcale, gdyż przechodzi okres spoczynku.  Ponoć dla uzyskania kwiatów ważna jest też temperatura. Latem może być wysoka, choć roślina nie przepada za upałem i preferuje chłodniejsze noce, natomiast zimą bezwzględnie musi być niska 8-10°C, aby kaktus miał szansę przejść okres spoczynku.  Na kwitnienie roślin dobrze  wpływa świeże powietrze, dlatego jeśli tylko istnieje taka możliwość, sezon letni kaktus powinien spędzać na balkonie lub w ogrodzie. Mój zawsze stał na parapecie okna i z pewnością nie miał zabezpieczone wymaganych temperatur, zwłaszcza zimą była wyższa. W tym roku wystawiłam go na zewnątrz. Zakwitł jak nigdy dotąd jesli chodzi o ilość jednocześnie wydanych kwiatów, ale nie pachnie, a zawsze wydzielał piękny zapach. Obiecałam sobie, że po lecie nie zabiorę już go do domu, ale czyż po takiej nagrodzie mogę mu to zrobić?








wtorek, 15 września 2020

Oda do Starości - Wiesława Szymborska

 

 Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!?

Nie czujesz serca…wątroby…kości…

Spisz jak zabity, pijesz gładko…

I nawet głowa boli cię rzadko.

Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!

Odsłania życia urok wspaniały…

Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz…

Rwie cię w kolanach…

Na schodach sapiesz…

Serce jak głupie szybko ci bije…

Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ!

Więc nie narzekaj z byle powodu.

Masz teraz wszystko, czego za młodu

nie doświadczyłeś. Ale DOŻYŁEŚ!

 

 Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie

ciesz się dniem każdym

Miej wszystko w DUPIE

***

                Autorstwo wiersza przypisano Wiesławie Szymborskiej, ale prawdopodobnie autorem jest Stanisław Wasiak / https://pogotowiebolowe.com.pl/oda-do-starosci-stanislaw-wasiak/.  Idę  do ogrodu, popracować.

poniedziałek, 14 września 2020

Taniec z motylami - Anna Wysocka-Kalkowska

                W krótkiej notce o książce przeczytałam takie informacje "  Tajemnice, które skrycie ukrywamy, pewnego dnia mogą zmienić całe nasze życie. Taki los spotka bohaterów powieści „Taniec z motylami” Anny Wysockiej-Kalkowskiej. Główna bohaterka Zuzanna, od wielu lat mierzy się z przeszłością, nieświadomie odkrywając największe sekrety swojej matki. Czy możliwym jest, aby rodzinna tajemnica odmieniła życie nie tylko jej, ale i wielu przypadkowych osób? Okazuje się, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak wielki wpływ na nasze życie może mieć spotkanie konkretnej osoby w odpowiednim momencie. czterdziestoletnia Zuzanna Starska, portrecistka o duszy artystki, która odkrywając rodzinną tajemnice zmienia w swoim życiu praktycznie wszystko, przy czym do tych samych zmian pociąga wiele osób ze swojego najbliższego otoczenia. Zuza podążając za prawdą na nowo odkrywa zapomniane już przez nią wartości a postawiona w nowej rzeczywistości odnajduje w sobie nowe pokłady energii i ożywia skrywane gdzieś w głębi marzenia. Opowieść pełna ciepła, melancholii, optymizmu i niezwykłego klimatu. Skłania do przemyśleń nad własnym życiem. Przywołuje wspomnienia tego co minęło, spotkanych ludzi, wydarzeń, doświadczeń. Podkreśla wartości, które w dzisiejszych czasach, często schodzą na dalszy plan. Przepełniony emocjami utwór o tym co w życiu najważniejsze. Powieść o miłości i przyjaźni, zapomnianych marzeniach, akceptacji i przebaczeniu, wreszcie, o tęsknocie i lęku z nią związanym."
            Nie z każdej przeczytanej książki chcę cytować. Z tej wybrałam taki fragment, uważam godny przytoczenia.
           " Serce jest miarą naszego człowieczeństwa. Możesz być najwybitniejszym profesorem na świecie, ale jeśli nosisz w sercu złe emocje, kiedy gardzisz drugim człowiekiem, kiedy nie zauważasz istoty, która potrzebuje twojej pomocy, kiedy nie potrafisz się dzielić - to jesteś nikim.  Niepotrzebnym elementem zaśmiecającym ten piękny świat."
             Ja dodam, że książka pełna emocji. I jeszcze coś. Sądziłam, że takie książki piszą dojrzałe osoby, a tu masz, młoda dziewczyna i z taką fantazją. Gratuluję. Przyjemna lektura na niedzielę lub jesienny wieczór. 

niedziela, 13 września 2020

Spokój i nostalgia


              Po ostatnim okresie deszczów, zabrzmiało jak pory monsunowej, wróciło lato. Już nie upalne, raczej przypominające początek złotej jesieni, bo tak naprawdę pozostał nam ostatni tydzień kalendarzowego lata. W ogrodzie pojawił się spokój i nostalgia. Zmieniają się kolory.  Wczoraj pracowałam, pieliłam i przygotowywałam miejsca do wsadzenia cebulek. Przesadzałam też niektóre byliny. Dzisiaj u nas trochę wieje i jest chłodno, ale miło posiedzieć  i  posłuchać wiatru. Trawy kołyszą się jakby tańczyły do jego gry. 

                                                    Zapraszam do mojego ogrodu

środa, 9 września 2020

Milin amerykański

          
                    Ogród uprawiam już szósty rok, ale nie pamietam dokładnie kiedy pojawił się w nim milin amerykański. W tym roku po raz pierwszy zakwitł.

Zapraszam  do mojego ogrodu

 

wtorek, 8 września 2020

Trzy dni lenistwa.

                    Odkąd panoszy się covid, jestem przeciwna wszelkim podróżom. Tylko to co niezbędne.  Ostatnio dałam się jednak namówić na wyjazd do szwagrostwa. Trzydniowy pobyt na głębokiej wsi, a właściwie prawie w lesie, w towarzystwie dwóch emerytów, mam nadzieję, że nie był zagrożeniem.  Trzy dni lenistwa. Spacery, krzyżówki, rozmowy. Pogoda gastronomiczna. Naszego kota też zabraliśmy. 





             Kot przesiedział głównie w domu, z obawy aby gdzieś nie zaginął, a my kontakt z przyrodą. Spacer po lesie w dzień



      i kiedy słońce miało się już ku zachodowi.




             Po deszczu krople jak małe sopelki zwisały z owoców czeremchy rosnacej przy starej studni.





             Na polanie na obrzeżu lasu rosły kanie, nazywane tam sowami. Zbiory były codziennie. Ja nie zbierałabym, bo nie znam grzybów, ale starzy bywalcy lasów wiedzą co dobre, a co trujące.  Zazwyczaj przyrządza się je  jak schabowy, panierowane i samażone na patelni. Są pyszne.



             Kilka dostałam też na drogę.

                                       


                 Dzisiaj ugotowałam z nich flaczki .