wtorek, 26 maja 2020

Dzień Matki

              Matka, Mama, Mamusia, Matula, Mateńka, Mateczka. Synonimów jest dużo wiecej. Są też takie : matczysko,  stara, staruszka, zgredówa, mamka, mamulka, mamunia, mamuś,  matuchna, matunia, matusia, matuś, rodzicielka, córka baci, żona ojca. W różnych środowiskach, w różnym wieku, w różnym stanie ducha  używa się różnych określeń. Najczęściej jednak mówimy  Matka, Mama, Mamusia, Matula, bo to określenia ciepłe, przystajęce kochanej i najbliższej osobie.
                Mama to ktoś, kto daje życie, karmi, troszczy się, opiekuje, uczy, pomaga. Są też, na szczęście w wielkiej mniejszości matki toksyczne. Wymagają, żądają i płaczą, że mają złe dzieci. Jednak w dzisiejszym dniu wszystkim matkom wszystkiego dobrego, bo mama to wspomnienie dzieciństwa.

Kocia przygoda


                  Nasz kot ma swoje rytuały. Po śniadaniu, około 7,30 wychodzi na swój spacer.  Oprócz naszego ogrodu nie wiem gdzie chodzi. U sąsiadów nigdy go nie widziałam. Dzisiaj na swoje i nasze nieszczęście poszedł, ale to dopiero poczatek. 
                 Sąsiedzi znowu walczą z kuną. Wczoraj wystawili klatkę- pułapkę na nią, ale zamiast kuny złapał się w nią  rano nasz kot. Uwolnić go nijak nie mogłam, bo posesja pozamykana na siedem spustów i dostać się ani, do właścicielki, ani do kota nie można.  Kot kilka godzin bez wody, w stresie, bo wyjść nie może i w odchodach kuny, które tam z pewnością włożono, aby owa czuła się jak " domu". Wreszcie około trzynastej, okrężnym drogami, aż przez Niemcy, udało się do Pani właścicielki posesji i klatki pułapki dodzwonić i uwolniła kota. Wrócił do domu oblepiony zaschniętym w sierści kałem, śmierdzący, ale szczęśliwy. Wykąpałam go zaraz, ale smród pozostał. Mówią, że kuna śmierdzi okropnie, a raczej jej odchody. Teraz śmierdzi nasz kot. Nie wiem co zrobić, i czy i kiedy przestanie cuchnąć.  Kot jak kot. Nie można mu przypisać winy. Zagnała go tam ciekawość. Sasiedzi niewinni, bo tylko wspólczuć, że takiej kunie się u nich podoba.  Też bym walczyła na różne sposoby. Ja niewinna, bo dlaczego zabronić kotu wyjść do ogrodu. Wszyscy niewinni, a sprawa śmierdząca.

wtorek, 19 maja 2020

Wybacz

Wybacz...

Wybacz słowikowi, że tak ładnie śpiewa,
a wierzbom płaczącym - zielonych łez strugi.
Mnie natomiast wybacz, że nie jestem niema
i oczekuję (daremnie!) od ciebie przysługi.

Wybacz wszystkim jaśminom ich najbielszy zapach
i to zakochanie w wiosny aromatach,
i szpakom wybacz, kiedy wczesnym latem
krążą niespokojnie w czereśniowych sadach.

Wybacz wszystkim żabom, że lubią rechotać,
a rybom - dla odmiany - odpuść, że są nieme.
I mnie wybacz, gdy nie chcę od nowa się starać
zaprzyjaźnić z tobą przez miłości cienie.

Bo wszystko przeminęło jak pył, jak kurzawa.
Świat się tak odmienił, że zabrakło miejsca,
abyśmy szli pod rękę po parku jesieni...
Życie toczy kamień Syzyfa, a już nie ma serca...

© Elżbieta Żukrowska 11.05.2020 r.
***
                Wiersz ze strony  https://czas-i-ja.blogspot.com/2020/05/wybacz.html?showComment=1589893391911#c7666611419754535650. 
                Moja  vena gdzieś odeszła. Jak dawniej zacznę cytować.

poniedziałek, 18 maja 2020

Kolory w moim ogrodzie.

                  Wczoraj, dzisiaj trochę pada, za chwilę się wypogadza. To dobre dla ogrodu i na pola też. Rolnicy mają powód do zadowolenia. Ja też się bardzo cieszę, chociaż muszę zrobić sobie przerwę w pracach. Kontynuuję robienie takiego pasa odkrytej ziemi pomiedzy trawą a rabatami. Łatwiej się wówczas kosi trawę. 







                Ogród rozkwita. Część tulipanów już ogłowiałam. Powoduje to, że energia wraca do cebulki, bo nie zawiązują się nasiona. Inne jeszcze są całkiem ładne.
















                Rozkwitają różaneczniki.





               Zresztą kolorowo jest nie tylko od kwiatów. Zabarwienia liści też dają taki urok.








               Kwiaty mają jednak to, że jeszcze pachą, chociaż niektóre.













                 Na stawku pojawiła się pierwsza lilia wodna. Jakoś dziwnie zmieniła kolor, bo zawsze była różowa.



               Kwitną cieniolubne.




              Swoje pąki rozwijają też liście funkii. Jedną mam białą. Szkoda, że ona potem zmienia liście na zielono. Kiedy stało się to po raz pierwszy, to myślałam, że się wynaturzyła. Potem czytałam, że to normalne.

    
           Rabatka po północnej stronie domu, też nabiera charakteru. A tyle było gadania w ubiegłym roku, że zniszczyłam trawę, a co to była za trawa. Myślę, że tak będzie o niebo lepiej.


             I tak chodząc wczoraj po moim ogrodzie, pomyślałam, że tylko w przedogródku nic obecnie nie kwitnie, bo minęły krokusy, okwitł migdałek, a do róż trzeba poczekać. Cieszyłam się, że zrobiłam w ubiegłym roku połaczenie zielonych kulek iglaków i czerwony berberys. Daje to trochę kolorów. Ale zaraz sobie uświadomiłam, że przecież takiego kwitnienia nie mam w całym ogrodzie. Tutaj weszło aż na dach. Niestety wyrok został wydany i po kwitnieniu ma być powojnik ścięty, bo " musi" się znaleźć miejsce na panel słoneczny. To niestety opinia męska. Najpierw były oskarżenia, że zniszczy się dach, rynny, ściany itd. Teraz jest nowy powód i baba nie ma w tym temacie nic do gadania. Smutne, ale prawdziwe. Ten drugi na pergoli już nie jest tak olbrzymi.