niedziela, 31 grudnia 2023

Sylwester



             Zmiana z 31 grudnia na 1 stycznia to czas uznawany za niezwykły. Obfituje w przesądy, symbole i wróżby. Traktujemy je raczej z przymrużeniem oka, budzą uśmiech, ale też zachęcają do zabawy. Może dla przypomnienia niektóre.
         Łuska wigilijnego karpia w portfelu, nowe ubranie, pieczenie kołacza, pocałunek o północy. Co przynosi szczęście w nowym roku? Sprawdzaliście już kiedyś?
          W Nowy Rok można wróżyć z pogody. Ponoć już w sylwestrową noc warto spoglądać w niebo. Jasne, widoczne gwiazdy oraz słońce o poranku zwiastują pomyślny rok. Mój pradziadek ponoć w ten sposób przewidywał.
           Jest też zasada, że nie powinno się wchodzić w Nowy Rok ze starymi problemami. Przed końcem roku należy spłacić wszystkie długi, oddać rzeczy pożyczone, zakończyć  kłótnie i spory. W sylwestra nie powinno się też niczego pożyczać. 
        Swoje  znaczenie mają potrawy, po które sięgamy w okresie sylwestrowym. Według polskiej tradycji powinny to być chleb, ciasto, mak, kapusta i mięso. Według Włochów dobrobyt mają przynieść dania z soczewicą.  Według Hiszpanów  winogrona,  Japończykom długowieczność ma zapewnić makaron gryczany  .
            Stół sylwestrowy powinien być suto zastawiony, co ma zapewnić dostatek i szczęście w nowym roku. Powinniśmy jeść smacznie i do syta.  Dawniej wigilię Nowego Roku nazywano „tłustą”.
         Ważny jest symbol okręgu co oznacza zamknięty cykl. Warto więc korzystać z  okrągłych talerzy, misek / te zazwyczaj są okrągłe/ ale też okrągłe potrawy np. pączki.
           Kłania się też obserwacja kieliszków z szampanem. Duże bąbelki symbolizują rok przemian, wypadków i romansów. Drobne, unoszące się równomiernie zapowiadają zdrowie oraz radosne dni w życiu rodzinnym. Krzyżujące się sznureczki bąbelków podpowiadają, by zadbać o zdrowie i pieniądze.
           Pomyślność i szczęście ma przynieść nakręcenie zegarów tuż po północy / kto teraz takie ma ? / a najstarsza osoba w rodzinie powinna szeroko otworzyć okno lub drzwi. W ten sposób zaprosi do środka Nowy Rok i życzliwe nam duchy.
            W Nowy Rok należy wstać rano. To przyniesie pomyślność, ale też w ten sposób zadbamy, aby przez cały nowy rok nie opuszczała nas energia. Powinniśmy też umyć się  w zimnej wodzie  dla zdrowia i urody. 
           Pierwszego stycznia należy wstać z dobrym nastawieniem. Powinno się spędzić ten czas przyjemne. Mile spędzony dzień ma bowiem zapewnić w nowym roku same dobre chwile. W Nowy Rok należy wystrzegać się czynności uznawanych za nieprzyjemne i niekonieczne, bo jaki Nowy Rok taki cały rok.
         By rok był dobry, to pierwszą osobą, która przekroczy próg w Nowym Roku powinien być mężczyzna. To również ma przynieść pomyślność, a szczęście wejdzie do domu razem z nim. Szczytem szczęścia byłby kominiarz.
       Bardzo ważne są też noworoczne życzenia. Dawniej uważano, że dobre, szczere i składane osobiście słowa, na pewno się spełnią. Powszechnie życzono sobie szczęścia, dostatku i zdrowia.
          Każdy z nas ma swój zwyczaj spędzania Sylwestra i wchodzenia w Nowy Rok. Te nasze zwyczaje z biegiem lat się zmieniają. Bo zdrowie, bo finanse, bo jakieś obowiązki, bo coś zobojętnieje, bo to przecież nic szczególnego. Niektórych będzie bolała głowa, innych nogi. Przestraszone psy i koty nie będą chciały wyjść z domu. Te dziko żyjące, tudzież ptaki i inne nie wiadomo gdzie się zaszyją. Wokół będzie leżało mnóstwo śmieci, ale z naszym udziałem czy bez, z pompą wejdziemy w Nowy Rok. Czy się cieszyć, że o rok będziemy starsi?

          Do siego roku! 


Więcej

W Styczniu radości
w Lutym miłości
w Marcu pogody
W Kwietniu swobody
Maj niech zakwita
Czerwiec niech bryka
Lipiec przypali
Sierpień rozpali
We Wrześniu - szczęścia bez liku
Tak samo w Październiku
Niech Listopad zauroczy
a Grudzień miło zaskoczy
Roku tego Nowego życzę dobrego.
     /autora nie znam/

sobota, 30 grudnia 2023

I przyszedł czas na podsumowanie.

           Pisałam przez cały rok co się działo. Dzisiaj więc podsumuję słowami  Elżbiety Bancerz z   "Duszy zaklętej w słowa".

I przyszedł czas na podsumowanie. Jaki był ten rok? Dosyć ciężki, ale miał też piękne chwile, dobre momenty i swoje małe cuda. Przyniósł garść refleksji, błędów, wybaczenia. Dużo śmiechu, dużo łez. Trochę zysków, sporo strat. Zaskoczył ciekawymi, nieprzewidywalnymi rzeczami.

Przytulił i odtrącił. Rzucił na głęboką wodę z wiarą, że nie utonę. Czasami skopał po tyłku, innym razem pogłaskał czule jak ojciec. Zabrał za rękę parę bliskich osób na drugą stronę chmur. Bolało...

Sporo nauczył.

Niektórzy zawiedli, rozczarowali, sprawili przykrość, zasmucili. Odeszli, by zrobić miejsca na nowe serca. Choć została zadra - nie żałuję. W przyrodzie musi być równowaga.

Ten rok to surowy, ale dobry nauczyciel.

Dziś, dzięki niemu jestem mądrzejsza i silniejsza. Mam trochę grubszą skórę, parę zmarszczek więcej, lecz idę z ciekawością małego dziecka po nowe.

Wychodzę ze swojego mroku po światło, by sercu dodać wiary, a swoim oczom blasku.

czwartek, 28 grudnia 2023

Można podsumować

          Minęły. Następne za rok. Jakie były? Dla mnie dobre, jak na wszystko co się wydarzyło ostatnio. Niestety śniegowa biel zniknęła przed świętami, ale nie było ponuro i szaro. Przez chmurki prześwitało słońce, co sprzyjało poczuciu radości. Wigilia w sporym gronie u córki. Byli dziadkowie, ciocie, wujkowie . W sumie 12 osób. Zaproszenie przyjął też M. Nie, Mikołajem się bynajmniej nie okazał. Przed świętami , w dniu moich urodzin dostałam na święta, Raffaello, ale Gwiazdor był. A jakże. Radość dla dziewczynek. Jedna czytała adresatów, druga roznosiła prezenty. Ileż to było radości. A paczuszek było sporo, bo każdy dla każdego, jedni dla drugich, a potem radość i śmiech przy odpakowywaniu. Ileż może być radości w dawaniu, obdarowywaniu. 
         Pierwsze święto było dniem wizyt. U taty, u brata w różnych miejscach, ale po drodze jadąc do mamy. U brata, to pierwsze takie święta bez niego, tylko znicz, modlitwa i zaduma. To wciąż boli. Czy kiedyś przestanie? U mamy spokojnie. Zrobiłam obiad, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy. Ma to co chciała i samotność. Drugie święto spędziłam z rodziną córki u mnie.
Było trochę czasu też na odpoczynek, refleksje, przemyślenia. Łamiąc się opłatkiem z córką, powiedziałam, znowu jestem szczęśliwa i to były dobre święta. Dla mnie.
           Niestety nie dla wszystkich. Huragan, który dał się we znaki na zachodzie Europy, dotarł i do nas. Jadąc w pierwsze święto musiałam zawrócić z drogi, na inną, bo stał długi korek aut. W oddali błyskało niebieskie światło straży pożarnej. Nie wiem czy wypadek, czy, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne, usuwali jakąś zawalidrogę, powalone drzewo. Na jezdni leżała masa połamanych gałęzi, a w chwili porywu wiatru czułam jak auto poddawało się jego sile. Tu i ówdzie leżały połamane drzewa.
         Największą chyba  tragedią było zdarzenie w Międzyzdrojach. Nie zależało od przyrody, od przypadku. Sprawcą był człowiek. Dzień przed Wigilią, gdy w sercach radość, oczekiwanie, nadzieja, ginie rodzina, spacerująca chodnikiem. Ojciec, Matka i 7 letnie dziecko, bo wjeżdża w nich auto prowadzone przez naćpanego szaleńca. Giną na oczach córki i siostry, 12 letniej dziewczynki, która w stanie ciężkim, z urazem kończyn trafiła do szpitala. Nie wyobrażam sobie co ta dziewczynka musiała przeżyć, jak będzie z tym koszmarem musiała żyć. Niektórzy piszą, że to Ukrainiec, ale czy to ma znaczenie. Bandyta, zabił i uciekł. Naznaczył dla dziecka na zawsze ten radosny świąteczny czas, łzami i smutkiem, traumą i niewyobrażalnym cierpieniem. Powinien dostać dożywocie i to nie na nasz, podatnika koszt, ale zapracować na siebie i to biedne dziecko. Potrafię zrozumieć wypadek, zła pogoda, jakieś roztargnienie i przechodzień wyskakuje przed auto, ale nadmierna prędkość i prochy wołają o pomstę do nieba.
             Zatem chociaż moje święta były dobre, nie każdy takie miał.

niedziela, 24 grudnia 2023

Święta Bożego Narodzenia to czas magii

        

      Święta Bożego Narodzenia to czas magii, a jeśli dla kogoś takie nie są, to jednak powinny takie być. Posłużę się słowami  Kaji Kowalewskiej, autorki tekstu poniżej.

To ten czas - kiedy wypełniamy domy na święta. Kiedy czuć zapach ciasta, piosenki. Kiedy choinki mienią się i uśmiechają do nas. Srebrem i złotem. Brokatem. Kiedy ludzie uśmiechają się bardziej niż mniej i kiedy czekamy na więcej. Na więcej miłości, lojalności, szczęścia, uczciwości, prawdy, szczerości, piękna - które płynie prosto z serca.

To ten czas, kiedy pakujemy prezenty, drobiazgi, cuda. Owijamy w papier emocje. Dla bliskich i dla przyjaciół. Bo jeśli masz kogoś, z kim możesz się podzielić czymkolwiek, jakkolwiek, ale serdecznie - to masz szczęście. Bo dawanie to cząstka miłości.

Zapakujmy więc szczęście, zdrowie, życie, dobro, piękno, wiarę, nadzieję i miłość.  Podarujmy wartości i emocje, które są bezcenne.

          Takich Świąt życzę wszystkim.

sobota, 23 grudnia 2023

Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia

Tradycyjnie, jak co roku o tej porze,
i ja Wam Kochani dziś życzenia złożę.
Zdrowia, pomyślności i opieki Bożej.
Niech szerokim łukiem omijają Was troski,
w swoich ramionach niech tuli rodzina,
a gdy gwiazdka w Wigilię zabłyśnie
niech radośnie się zacznie świętowanie Bożego Narodzenia.
Szczęśliwych Świąt


Zapadł wieczór - ten jedyny, najpiękniejszy w roku,
wszyscy są dla siebie mili i tak cicho wokół.
Pora gwiazdko, na wieczerzę, widzisz, jak czekamy,
wyjdź na niebo srebrnym blaskiem,
w oknie się spotkamy.
Połamiemy się opłatkiem i złożymy sobie
dużo ciepłych, dobrych życzeń - ty nam, a my tobie.
I zapachnie nam choinka żywym lasem w domu,
i rozpłacze się znów świeczka cicho, po kryjomu
Biały obrus stół zaśnieży i sianko przykryje,
aż dwanaście potraw przyszło na naszą wigilię.
Pusty talerz będzie czekał na tych, których nie ma;
będą z nami niewidzialni ze świętego cienia.
Gdy połączy nas kolęda i w podróż zabierze,
pospieszymy do stajenki jak kiedyś pasterze.
Dawno temu, przed wiekami, w dalekim Betlejem,
cud się zdarzył nad cudami, dał światu nadzieję.
dziś śpiewamy o tej grocie wydrążonej w skale,
o Dzieciątku narodzonym i jest tak wspaniale.
dziękujemy pierwsza gwiazdko, że nas odwiedziłaś,
i cieszymy się z prezentów, które zostawiłaś.

(Włodzimierz Dulemba)

piątek, 22 grudnia 2023

Czy to już starość?

           Nigdy nie myślałam o swoim wieku i chyba nadal nie myślę. Akceptuję to co jest, bez rozważania. Nie wiem kiedy mijały kolejne dziesiątki. Wiem, że nie jestem już młoda, ale czy jestem już stara? Nie staruszka, ale stara? A czy to można w ogóle określić? Wiemy że, są starzy 40 latkowie i młodzi 80 latkowie. W jakim wieku zaczyna się starość?
         Jest ponoć jakiś raport „Długie jutro”, z którego wynika, że  osoby jeszcze aktywne zawodowo uważają, że starość zaczyna się w wieku 76 lat, a dla będących na emeryturze jest to  83 lata. Przyszli emeryci liczą ponoć na dożycie do 88 lat, obecni mają apetyt na więcej. Z raportu tego wynika również, że przejście na emeryturę to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu.  Tak było ważne, ale nie aż tak, aby się rozczulać i przeżywać. Było moim kolejnym zdarzeniem w życiu. Zaliczyłam i szłam dalej.
          Raport „Długie jutro” bazuje  na analizie odpowiedzi 11 585 osób w tym 1 102 mieszkanek i mieszkańców Polski . Badania przeprowadzano między styczniem a lutym 2023 roku. Z raportu wynika również,  że mamy coraz większą  świadomość tego, że  należy dbać o relacje, „ponieważ są jedną z najpewniejszych i najlepszych inwestycji na przeżycie długiego i wartościowego życia”. Czy to prawda o tych relacjach? Moja mama powiedziała kiedyś, że nigdy nie sądziła, że dożyje takiego wieku, niestety nigdy nie dbała o relacje, nawet z najbliższymi. Zgodnie z zasadą, wyjątek od reguły, czy to jednak nie relacje są decydujące? Że są ważnie to niewątpliwie prawda.
            A zatem czy już jestem stara? Emerytka, babcia, od dziś dokładnie 70 latka, czasem zmęczona życiem,  pogodzona z losem, ale wcale nie czująca się staro i nie chcąca wiedzieć ile mi jeszcze zostało. Wydaje mi się, że to niemożliwe, że jestem już w takim wieku i że wszystko może się już zdarzyć.

środa, 20 grudnia 2023

Boże Narodzenie dekoracje

      Boże Narodzenie to szczególny czas w roku. To Święta przesiąknięte radością, zapachem pierników i obecnością symboli kojarzących się z tym czasem. Odkąd zaczęłam gospodarowanie " na swoim" zaczęłam stopniowo coraz więcej mieć dekoracji. Córka miała wtedy dziesięć lat. Przedtem była tylko choinka. Dekoracje na Boże Narodzenie tworzą, albo pomagają stworzyć wyjątkowy klimat, a czekamy na niego przez cały rok. Kolacja wigilijna nie może odbyć się bez choinki i nakrytego odpowiednio do wigilijnej kolacji stołu. To zielone drzewko, kiedyś zawsze żywe i pachnące, i wiszące się na nim bombki, figurki dekoracyjne i inne gwiazdkowe akcesoria, takie jak anielskie włosy, świeczki i suszone smakołyki są symbolem świąt. Rozchodzących się w domu już w czasie przedświątecznym zapachów piernika, kompotu z suszu, kapusty itd. chyba nie można zastąpić niczym, bo to zapachy z kuchni, ale też z serca. Potem wypatrywanie pierwszej gwiazdki, ustawianie 12 potraw na wigilijnym stole, oczekiwanie na przybycie wszystkich gości. Dzień, najczęściej, pomimo zmęczenia, pełen radości. Nie zawsze taki był, ale na ogół, a przede wszystkim powinien taki być. Nawet jak coś bolało, to dla radości córki ukrywałam to. Teraz ona kultywuje tradycje. Mam w tym swój udział. Przekazałam jej zwyczaje, a teraz w tym biorę udział.
Żadne inne święto nie ma tak charakterystycznych zwyczajów, jak Boże Narodzenie.
W wigilijny wieczór spotykamy się w gronie najbliższych, by celebrować wzajemną życzliwość.
      Święta jednak nie miałyby znanej wszystkim nam oprawy bez świątecznych dekoracji. Pojawiają się w każdym domu, czasem skromniej, czasem bogato. Do dekoracji domów, mamy  niemal nieograniczone rodzaje gwiazdkowych akcesoriów. Każde mieszkanie wygląda więc inaczej, a jednak podobnie. Ja wykorzystuję ozdoby, które mam od lat. Śmieję się, że zrobiły się już retro. Czasem coś dokupię, czasem coś dorobię i ustawiam, zawieszam w różnych konfiguracjach. Kiedy córka była mała, to było naszą tradycją, że co rok kupowałam kilka, a czasem tylko jedną ładną, a więc droższą bombkę. Kiedyś były tylko szklane, dmuchane. Oddałam je już jakiś czas temu córce. Podobnie zrobiła druga babcia. To wszystko pamiątki, wspomnienia ukryte w szkiełkach. Mówią o naszych wigiliach.
         A to moje tegoroczne dekoracje -











             Nie zabrakło ich w kuchni, a nawet łazience.



              A zdjęcia robiłam w przerwie pomiędzy ozdabianiem pierniczków i przed ustawieniem choinki.


               Teraz już kompletny wystrój z choineczką.

 

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Piernikowe zapachy

           Już wielokrotnie pisałam, że święta z dzieciństwa kojarzą mi się z zapachem świerka, pasty do podłóg i piernika. Jeśli idzie o sprzątanie to używa się już innych specyfików i nie wiem czy taka pasta jak dawniej istnieje. Choinki, owszem są żywe, ale jodły nie pachną a takie tradycyjne świerki też są mało zapachowe. Te w domu rodzinnym pachniały mocno może dlatego, że były świeżo przed wigilią ścięte w ogrodzie. Ja mam od kilku lat tą samą sztuczną. Zwłaszcza teraz w moim małym mieszkanku, gdzie będzie stała obok kaloryfera wystarczyłoby kilka dni i trzeba by było ją rozbierać. Pozostał zatem tylko trzeci zapach, piernika. Dzisiaj zabrałam się za robienie pierniczków. Odzwyczaiłam się od gospodarowania w małej kuchni, gdzie kiedyś miałam stół metr na metr. Wystarczył, bo był mój. Ostatnio była duża kuchnia z dużymi blatami do pracy, obok spiżarnia na produkty i gotowe wyroby. Teraz mam właściwie tylko aneks kuchenny, a stół jeden, w części wypoczynkowej. Dla chcącego jednak nic trudnego, wystarczyło, żeby zabrać się za ciasteczkowe pichcenie. Moje mieszkanie pachniało dzisiaj piernikiem.




         Lukrowanie i ozdabiane zostawiłam sobie na jutro. Na święta robię zawsze te same ciasta. Oprócz ciasteczek, piernik, makowiec i keks. Pewnie będę je piekła dopiero w piątek albo w sobotę, a spiżarnię mam teraz zimą  jak dawniej, na balkonie.

niedziela, 17 grudnia 2023

" Wszystko za Everest" - Jon Krakauer


       Jon Krakauer, pisarz, dziennikarz  i alpinista, otrzymuje propozycję  - za sfinansowanie jego wyprawy na Everest - reportaż z tego przedsięwzięcia. Jest wiosna 1996 roku, a w komercyjnych wyprawach na Everest bierze udział coraz więcej osób, nie bacząc na zagrożenia i skutki ludzkiej ekspansji w najwyższych górach świata. Nie odstraszały też koszty finansowe. Niektórzy, by  stanąć na dachu świata, płacili nawet 65 tysięcy dolarów.
Głównym przewodnikiem jednej z wypraw był wtedy Rob Hall, znany i ceniony wspinacz, który już kilkakrotnie zdobył Mount Everest. Oprócz grupy Halla, w tym samym czasie  robiło podejście na ten ośmiotysięcznik kilka innych grup. Kiedy 10 maja 1996 roku trzy ekipy jednocześnie dokonywały ataku szczytowego, nad Mount Everestem zerwała się burza. Zaczęła się mordercza walka o przetrwanie. Jon Krakauer przeżył, ale z tej wyprawy nie wróciło 12 osób. Autor był jednym z dwóch ocalałych, spośród sześciu uczestników swojej wyprawy, którzy weszli na szczyt. Z tej książki dowiadujemy się też nieco o historii zdobywania Everestu. O udanych, ale i też o tych mniej udanych próbach osiągnięcia szczytu. Autor przedstawia krok po kroku, w jaki sposób przebiega trasa na szczyt, obozy, aklimatyzacja i czego się spodziewać w związku ze zmianą wysokości. 
        „Wszystko za Everest” to książka o trudnych decyzjach. O moralnych wyborach, które niosą za sobą nieodwracalne skutki. O zagrożeniach związanych z komercjalizacją wypraw w Himalaje. O tym, że nie każdy zdaje sobie sprawę z powagi takiej wyprawy. Że wymaga ona przygotowań, a także szacunku i pokory wobec gór. To opowieść o śmierci, o ludzkiej odwadze i poświęceniu. 
        Ile i co ludzie są w stanie znieść w imię właściwie czego? Ambicji, pokonywania swoich ograniczeń, snobizmu, dawki adrenaliny, kupowania poczucia prestiżu?  Iść w wysokie góry gdzie mróz sięga -70° Celsjusza i grozi zamarznięcie,  gdzie brak tlenu może wywołać katastrofalne skutki w organizmie, obrzęk płuc, obrzęk mózgu, który  wpływa na procesy myślowe i decyzyjne i prowadzi do śmierci.  Surowy, nieprzyjazny człowiekowi klimat, wieczna zima i wszechobecna śmierć, która tylko czeka na drobny ludzki błąd. Co musi czuć człowiek, który doświadczył tego wszystkiego i ocalał, gdy wielu obok straciło życie? Co  z każdym rokiem przyciąga tak wielu na szczyt Everestu? 
      Kiedyś napisałam, że rozumiem tych ludzi. Zaznaczyłam, że nie chodziło mi o himalaistów, bo tych jednak nie rozumiem. A może mi się tylko tak wydaje?
           Książka warta przeczytania.  Daje  do myślenia.
Mont Everest, najwyższą górę świata,  odkrył bengalski rachmistrz w 1852 roku. Swoją nazwę otrzymała w 1865 roku. Wcześniej Tybetańczycy nazywali ją Czomolungma, co znaczyło " bogini, matka świata". Obecnie oficjalną nepalską nazwą jest Sagarmatha " bogini niebios". Od czasu odkrycia góry upłynęła zaledwie, a może aż 101 lat, zorganizowano 15 wypraw, a życie straciło 24 śmiałków, aż szczyt został pokonany, zdobyty. Od 1921 roku, gdy zaczęło się szaleństwo zdobywania, do 1996 roku Everest zdobyto 630 razy, a życie dla niego straciły 144 osoby. W samym tragicznym 1996 roku na szczyt weszły 84 osoby, niestety wiosną tego roku dla 12 osób była to ostatnia wyprawa. Pod Everestem zostali na zawsze.

atakowanie Everestu jest aktem głęboko irracjonalnym,
zwycięstwem pożądania nad rozsądkiem"
---
21 książka, 419/9391

sobota, 16 grudnia 2023

The Crown - Korona

          Przed półtora rokiem, czyli w dawnych lepszych czasach oglądałam serial " The Crown" - Korona, opowiadający o życiu królowej Elżbiety II.  W filmie przedstawiono 43 lata jej panowania, cztery serie. Historia jej małżeństwa, macierzyństwa i władzy.

           Pierwsza seria obejmuje wydarzenia z życia Elżbiety z lat 1947–1956.
           Druga seria obejmuje wydarzenia z życia Elżbiety z lat 1957–1964.
           Trzecia seria obejmuje wydarzenia z życia Elżbiety z lat 1964−1977.
           Czwarta seria obejmuje wydarzenia z życia Elżbiety z lat 1979−1990.

           Ostatnio, a może nawet jakiś czas temu ukazała się część piata, a teraz i szósta. Obejmują one okres od 1990 d0 czasu tragicznej śmierci księżnej Diany w 1997 roku, a w ostatnich dniach, następny okres do dnia ślubu Karola i Camili. Obejrzałam wszystkie odcinki ze względu na opis wydarzeń, na ile prawdziwych, na ile naciągniętych dla potrzeb filmu, nie oceniam. Nie jestem takim znawcą królewskiej rodziny. Moim zdaniem została ona tu przedstawiona raczej w pozytywnym świetle, chociaż można współczuć tamtemu Karolowi, że urodził się w takiej rodzinie. Dużo czasu poświęcono Księżnej Dianie. Ta część jest jakby jej dedykowana, niestety przedstawia ją w złym świetle. Co prawda ja ją w takim widziałam już wcześniej na podstawie filmu czy książek o niej, ale tu zostało to przypieczętowane. Ostatnie sceny z jej życia mogły dawać nadzieję, że coś zrozumiała i wejdzie na inną drogę, ale nie było to już jej dane. Teraz weszły kolejne odcinki kończące się okresem ślubu Karola i Camili. Niestety przez te ostatnie sześć nie mogłam przejść i podarowałam sobie ich oglądanie. Co za dużo to niezdrowo.
       Rozczarowałam się  obsadą w odcinkach piątego i szóstego sezonu. Lata 90 -te, a książę Filip wygląda jak u schyłku swojego życia, królowa bardziej niż  z Elżbietą II kojarzyła mi się z Hiacyntą Bukiet. Również książę Karol i Diana w poprzednich częściach byli bardziej podobni do siebie. Owszem aktorzy nadrabiali  minami, naśladując ruchy, ale to nie zmieniło mojego osądu o nowej obsadzie. W ogóle film wydaje mi się już naciągany, aby jeszcze coś pokazać. Na siłę. A może to nie film, ale mnie już się znudziło ciągłe zanudzanie wieściami z królewskiej rodziny.  Nawet jeśli się tego nie czyta, to co za dużo to niezdrowo.
          Są filmy do których po jakimś czasie wracamy. Do tego nie wrócę.
No i  słowa  wypowiedziane  w filmie w kontekście reporterów,  cytuję wypowiedź.

" Zasady się zmieniają. Dziś nie ma zasad"

środa, 13 grudnia 2023

Po długim czasie

             Po długim, a nawet bardzo długim czasie, bo ponad rok, wróciłam do decoupage. Zrobiłam dla siebie kasetkę. Muszę powiedzieć, że bez entuzjazmu, ale potrzebowałam na stolik taką właśnie zimową, bo ta którą miałam dotychczas, nie pasowała mi do świątecznych dekoracji. Mogłabym po prostu schować tą co była, ale ma swoje zadanie. Schowek do codziennych drobiazgów, które niekoniecznie muszą się od razu rzucać w oczy.




           Na ostatnim zdjęciu widać, że coś mi nie wyszło. Za prędko zamknęłam, żeby robić dalej i farba się posklejała, rozlała, ale już nie chciało mi się poprawiać. Do środka tylko ja będę zaglądała. Może kiedyś to poprawię, a na razie zostawiam tak jak jest. Już wypełniona - termometr, pulsometr, długopis, kartka z mierzonym ciśnieniem  itp.

wtorek, 12 grudnia 2023

"Świat na nowo"- Barbara Wysoczańska


                 Autorka ukazuje czasy po II wojnie, które, wydawać by się mogło, że co złe się nareszcie skończyło, niestety nadal są niepewne i niebezpieczne. W Polsce zaczyna się czas powojennej odbudowy i budowania świata na nowo. 
           Lidia, która z rodziną i dziesiątkami innych repatriantów ze wschodu, dociera do Nowej Soli wpada w oko Szczepanowi, porucznikowi, który podczas wojny walczył w Wojsku Polskim pod rozkazami Sowietów, teraz został funkcjonariuszem podległym Urzędowi Bezpieczeństwa. Dzięki niemu los jej rodziny staje się trochę łaskawszy. Ona sama zatrudniona w radzieckim szpitalu opiekuje się ciężko rannym Jankiem,  partyzantem  z Lubelszczyzny, który po śmierci narzeczonej próbuje odnaleźć swoje miejsce Jakie losy spotkają tą trójkę w świecie, gdzie każdy wybór i każda decyzja ma swoją cenę. Trudne wybory, przed jakimi stają,  skłaniają do refleksji. Książka z tych, które zachowają się w pamięci na długi czas. Książka, którą warto przeczytać szczególnie przez młodsze pokolenie, chociaż mnie również wiele spraw z życia w tamtym czasie uzmysłowiła.
         Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i  jestem pod  wrażeniem. Podobał mi się  styl pisania. Z pewnością sięgnę po inne wydania tej autorki, bo ta, to  świetna powieść,  interesująca i warta polecenia.
___
20 książka, 608/8972

poniedziałek, 11 grudnia 2023

Cieplutkiego poniedziałku


       Chciałabym mieć kotka w swoim domu. Zawsze miałam. Takiego mruczusia, przytulasa, ale gdzie postawić kuwetkę, gdzie trzymać worek ze żwirkiem, i gdzie on mógłby się wyhasać. To jednak niemożliwe. I jak to pisała Wiesława Szymborska, nie robi się tego swojemu kotu.

Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.

Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.

Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.

Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.

Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.

Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

O żadnych skoków pisków na początek.

niedziela, 10 grudnia 2023

" Wojenna miłość" - Joanna Jax


       Jest 1939 rok. Mówi się o zbliżającej się wojnie. Nieco kapryśna panna i prawie lekkoduch z dobrych domów postanawiają się pobrać. Drużbą Pana Młodego jest jego przyjaciel i  właściwie od początku zaczyna się życie w trójkącie. Wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane przez okoliczności toczącej się wojny i okupacji. Jak się zakończy? Jak każdy, albo większość romansów, bo tak chyba należy zaklasyfikować powieść.
           Autorka próbuje oddać obraz warszawskiej rzeczywistości we wrześniu 1939 roku oraz Warszawy okupowanej, ruch oporu, moim zdaniem niezbyt trafnie, bo trudno mówić o konspiracji, gdzie wszyscy o wszystkim wiedzą. Nie mniej wątek miłosny nabiera tempa i rozwija się na tle tamtych wydarzeń.
               Książka na zabicie czasu, nie wniosła nic ciekawego, ubogi język, raczej mnie nie zachwyciła. 
„Gdy rozum śpi, budzą się demony.”
---
 19 książka, 436/8364

środa, 6 grudnia 2023

LIST DO MIKOŁAJA

LIST DO MIKOŁAJA

Drogi święty Mikołaju!
Piszę właśnie list do Ciebie...
Może dotrze, mam nadzieję,
choć już krążysz gdzieś po niebie.

Więc podaruj proszę uśmiech,
tym, co się nie uśmiechają
I iskierkę choć miłości
dla tych, co już nie kochają.

Daj nadzieję i odwagę
tym, co w przyszłość już zwątpili,
by znaleźli znów sens życia,
by na nowo uwierzyli....

Daj, poproszę, daj odpocząć
starym dłoniom spracowanym.
I podaruj trochę czasu
wszystkim ludziom zabieganym.

Przywieź także Mikołaju
życzliwości w dwóch prezentach,
by gościła w sercach ludzi
i na co dzień i od święta...

            Dorota Kluska

wtorek, 5 grudnia 2023

"TOPR - Nie każdy wróci" - Beata Sabała - Zielińska


              To kolejna książka Beaty Sabała - Zielińskiej. Tym razem druga część "TOPR" z podtytułem  - "Nie każdy wróci ". Autorka skupia się w niej na wydarzeniach, które miały miejsce w Tatrach w sierpniu 2019 roku. Rozpoczęło się od wypadku grotołazów w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Niezwykle trudna akcja w walce o życie, a potem już tylko o ciała uwięzionych w jaskini grotołazów. Pomimo wielkiego zaangażowania ratowników, nie obyło się bez krytyki, hejtu, a nawet doniesienia do prokuratury. 
          Może nie każdy skupił swoją uwagę na wypadku w jaskini, ale każdy chyba słyszał o burzy na Giewoncie. Kolejne komunikaty o zabitych i rannych nie oddały jednak tragedii, która się wtedy tam działa.  Ja również, rozmiar tragedii uświadomiłam sobie dopiero po przeczytaniu książki.  Masowy wypadek turystyczny, to określenie, które nie oddaje rozmiaru tragedii.
      Ta książka to dokument, relacje ratowników TOPR-u, świadków, uczestników tragedii, opinie ekspertów i kobiet, matek, żon, partnerek. Tych, które muszą cierpliwie czekać. To książka pełna emocji i strachu, smutku i bólu.  
       Opisane historie każą  zastanowić się, " czy można narażać kilka istnień, ratując jedno życie. Czy można narażać jedno życie, ratując wiele? ". Jak daleko powinni posuwać się ratownicy i kiedy mają prawo powiedzieć: „Dość. Zrobiliśmy wszystko, co mogło być zrobione”?  Śmierć w górach, chociaż niektórym może się wydawać, nie ma nic wspólnego z romantyzmem. Jak ze stratą najbliższych radzą sobie ci, którzy zostają? Co widzą i czują, patrząc na Tatry?
           Książka  jest bardzo wciągająca i emocjonująca. Autorka prawie całkowicie oddaje głos uczestnikom zdarzeń oraz ich rodzinom, przez co można lepiej zrozumieć podejmowane decyzje oraz emocje towarzyszące osobom uczestniczącym w opisywanych wydarzeniach. Serdecznie polecam, bo to bardzo wartościowa lektura. Książka, dzięki której człowiek nabiera większego respektu do gór i szacunku dla tych, którzy nie wahają się ani chwili i biegną na pomoc, gdy zagrożone jest czyjeś życie. A jako obowiązkową lekturę, polecam tym, którzy idą w góry, by wiedzieć, mieć na uwadze, może się ustrzec, uratować siebie i innych.

" Góry, to góry. Lepiej dmuchać na zimne"
*
" Mam wrażenie, że na naszych oczach ginie etos człowieka gór. Często nie szukamy w nich metafizycznych przeżyć, tylko traktujemy je jako stadion sportowy.
Zdobycie szczytu ... coraz rzadziej stanowi głębokie przeżycie wewnętrzne czy wyzwanie. Staje się kolejnym punktem do zaliczenia. Majestat gór pozostaje niedostrzeżony. Zaśmiecany i okradany z ciszy. Góry przestały być święte."
---
19 książka, 334/8262

niedziela, 3 grudnia 2023

Adwentowy czas


         Tylko nasze życie nie zatacza koła, idziemy wciąż, niezmiennie do przodu i niczego nie możemy powtórzyć tak samo, bo nawet jeśli, to my już nie jesteśmy tacy sami. Powracamy 
co rok do tego samego w przyrodzie i też w kalendarzach. Zmienia się tylko cyfra w roku, reszta jest taka sama. Właśnie rok kościelny zatoczył kolejne koło i zaczynamy od kolejnego początku, od adwentu. W tym roku rozpoczyna się wyjątkowo późno i trwał będzie tylko trzy tygodnie. A to dlatego, że zaczyna się jak zwykle niedzielą, ale też kończy dokładnie w niedzielę. Adwent to czas oczekiwania. W Kościele oczekujemy na narodziny Jezusa, a sam
adwent ma  pochodzenie biblijne i choć nie jest to nigdy wyraźnie w Biblii wspomniane, to prorok Izajasz przepowiedział narodziny Jezusa na wieki przed Jego narodzeniem.
            Adwent to czas szczególny nie tylko w Kościele. Nastaje późna jesień,  dni stają się coraz krótsze, jest zimno, ponuro, my jesteśmy najczęściej już zmęczeni po intensywnych zmaganiach całego roku, chcemy odpocząć i oczekujemy na zmianę. Jaką? Każdy pewnie na inną, ale wszyscy z pewnością na więcej światła, tego naturalnego, może nawet zaczynamy marzyć o wiośnie. Jednym słowem oczekujemy zmian. Aby łatwiej i przyjemniej było nam sprostać w tych oczekiwaniach szukamy ciepła, zapalamy świece, przygotowujemy się do świątecznego spotkania z rodziną, upiększamy dom w ten szczególny dla świąt sposób.
             Pierwszym takim dekoracyjnym, ale nie tylko dekoracyjnym, bo symbolicznym elementem jest wieniec adwentowy. Jego pomysł pojawił się w 1830 roku w Niemczech.
W kolistym wieńcu z wiecznie zielonych gałązek drzewa iglastego, świerku i sosny umieszcza się cztery świece, symbolizujące cztery niedziele Adwentu. Pierwsza niedziela: NADZIEJA (Świeca Proroctwa), Druga  niedziela: POKÓJ (Świeca Betlejemska), Trzecia niedziela: RADOŚĆ (Świeca Pasterska), Czwarta niedziela: MIŁOŚĆ (Świeca Anioła).
        Innym przykładem tradycji zaczerpniętej od niemieckich luteran z tego okresu jest kalendarz adwentowy. Bardziej go znamy z tradycji świeckiej. Dzieci otwierają każdego dnia okienko z niespodzianką, ale kalendarze adwentowe mają pochodzenie chrześcijańskie i odgrywały kluczową rolę w przygotowaniach do Narodzenia Pańskiego. Pomagały  modlić się przez cały Adwent, przypominając  o powodach wielu uroczystości, które mają miejsce przed Bożym Narodzeniem. Służył on do odliczania dni od pierwszego dnia Adwentu aż do Wigilii Bożego Narodzenia. 
         Czytam też tu i ówdzie o zwyczaju gry na ligawkach, zupełnie mi nieznanym. Może był taki, kiedyś w przeszłości. Ligawka to wygięty łukowato, wykonany z drewna instrument w formie rogu o długości około 1 metra. Grane na nim smętne melodie przed wschodem słońca miały przypominać ludziom o nieuchronnym nadejściu końca świata i obwieszczały nadejście Syna Bożego. Zwyczaj ten ma związek, a może został zastąpiony  Roratami czyli mszą roratną celebrowaną o wschodzie słońca. Jednak coraz częściej żeby umożliwić dzieciom udział w mszy, Roraty są  przenoszone na wieczór, albo późne popołudnie. Podczas Rorat zapala się dodatkową świecę, roratkę, która symbolizuje obecność czuwającej Maryi.
          Tradycje adwentowe są różne w różnych rejonach świata. Myślę, że wszędzie jest to czas radosnego wyczekiwania.

"Pięknym zadaniem Adwentu jest obudzić w nas wszystkich wspomnienia dobra, 
a tym samym otworzyć drzwi nadziei”.
                                                       papież Benedykt XVI

           W moim mieszkaniu pojawiły się kolejne dekoracje. Nie mam teraz dużych możliwości ze względu na powierzchnię możliwą do dekorowania, ale są. Jeszcze bez Mikołajów i choinek.






sobota, 2 grudnia 2023

" Na Złotej Górze" - Lisa See


             Jakiś czas temu czytałam o imigrantach z Polski w Ameryce tutaj, a także opisy Henryka Sienkiewicza z jego podróży po Ameryce tutaj . Obie książki przedstawiały obraz kształtowania się Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tym razem obraz ten widziany oczyma Chińczyków i ich udział w jej tworzeniu w książce Lisy See " Na Złotej Górze", bo tak Chińczycy nazywali Stany Zjednoczone. Imigranci z Polski przybywali do Nowego Jorku, Chińczycy do San Francisco. Tam też w 1867 roku przybył prapradziad Lisy See. Sprzedawał ziołowe mikstury robotnikom-imigrantom, traktowanym niewiele lepiej od niewolników. Jego syn Fong See stworzył imperium handlowe i ożenił się z białą kobietą , co było  wbrew obowiązującemu prawu. Autorka opisuje losy kolejnych pokoleń, jak próbowali odnajdywać się w nowym kraju, dorabiać się i na zmianę bankrutować, sprowadzać tam krewnych. Jest to poniekąd część historii Los Angeles. Opisuje też życie rodzin pozostałych w Chinach, chińskie rytuały, tradycje i te w rodzinnym kraju i te na obczyźnie.
          Lisa dorastała, bawiąc się w rodzinnym sklepie z antykami w chińskiej dzielnicy Los Angeles, słuchając gawęd o misjonarzach, prostytutkach, gwiazdach filmowych i życiu jej zamerykanizowanej rodziny. Na podstawie tych opowieści i wieloletnich badań stworzyła  autobiograficzną powieść  chińsko-amerykańskiej rodziny na "Złotej Górze" . Jej książka mówi o rasizmie, miłości, przedsiębiorczości, tęsknocie za domem, sekretnych związkach i rodzinnej rywalizacji. To  pełna osobistych refleksji historia spotkania dwóch kultur w nowym świecie, saga rodzinna na tle przemian kulturowo-społecznych w USA. Książka ciekawa, jednak pomimo przedstawionego na początku drzewa genealogicznego rodziny, do którego często sięgałam, czasem zaczynałam się gubić wśród tych wszystkich cioć i wujków, nie mniej uważam, że warto przeczytać.

" Z rzadka, być może raz na stulecie, jeśli rodzinie się poszczęści, przychodzi taki czas, kiedy wszystko się układa, jak należy. Potem zostaje w snach i marzeniach. Mami swoim urokiem dzieci i wnuki, które żałują, że przyszło im żyć kiedy indziej."
---
18 książka, 528/7928

piątek, 1 grudnia 2023

Przyszedł grudzień.

          No i nadszedł. Ostatni miesiąc roku, trudnego roku, który minął jak z bicza  trzasnął. W niedzielę zaczyna się kolejny nasz adwent. Zaczynamy myśleć o świętach, o prezentach dla bliskich, o spotkaniach w mniejszym lub większym gronie, bez tych, którzy odeszli, bo chcieli i o tych, którzy nie mieli wyboru. Ja zaczynam, i to chyba znaczy, że wracam do zdrowia, myśleć o dekoracjach w moim nowym, małym mieszkanku. Jeszcze są te jesienne, ale już pierwszy ślad zimowy też. 



         Na razie bardziej mi ta jesienna pasuje, ale cóż, zima nie pyta. W środę aplikacja w telefonie pokazała przed ósmą rano,  minus osiem, a odczuwalna minus dwanaście. Dawno nie było takiego mrozu.  Śnieg leży, nie stopniał, i mróz trzyma, już nie taki duży ale jest. Teraz minus trzy, a odczuwalna minus osiem. A co mówią o grudniu ludowe mądrości.

1 grudnia-Pierwszego grudnia, gdy pogoda służy, to wczesną i pogodną wiosnę wróży
2 grudnia-Gdy na początku grudnia pogoda stała, zima będzie długo biała.
3 grudnia-Grudzień jak łagodny wszędzie, cała zima dzieckiem będzie.
4 grudnia-Barbara mrozi, Mikołaj lód zwozi.
5 grudnia-Pierwszy śnieżek w błoto pada, słabą zimę zapowiada.
6 grudnia-Jeśli święty Mikołaj lodu nie roztopi, długo będą chuchać w ręce chłopi.
7 grudnia-Święty Ambroży zimy przysporzy.
8 grudnia-Jeśli w grudniu często dmucha, to w marcu i kwietniu plucha.
9 grudnia-Grudzień to miesiąc zawiły, czasem srogi, czasem miły.

10 grudnia-Gdy ptaki o północy latają, mroźną zimę przepowiadają.
11 grudnia-Pogoda grudniowa, lodu połowa, wody połowa.
12 grudnia-W zimie odkryte ucho, to w lecie sucho.
13 grudnia-Święta Łucja głosi, jaką pogodę styczeń przynosi.
14 grudnia-Taka pogodę Nowy Rok przynosi, jaka na Jana od Krzyża się głosi.
15 grudnia-Jak w zimie piecze, to w lecie ciecze
16 grudnia -Grudzień zimny, śniegiem przykryty, daje rok w zboże obfity.
17 grudnia- Od świętego Florka daj chleba do worka.
18 grudnia- Gdy w grudniu śnieg pada, drugi rok taki sam zapowiada.
19 grudnia- Pogoda na Urbana, wielka wygrana.
20 grudnia-Gdy Makary pogodny, cały styczeń chłodny.

21 grudnia-Jaka pogoda Tomaszowa, taka będzie i majowa.
22 grudnia-Gdy łagodna jesień trzyma, będzie krótka, ostra zima.
23 grudnia-Im więcej zimą wody, tym więcej wiosną pogody.
24 grudnia-Jak w Wigilię z dachu ciecze, to się zima długo wlecze.
25 grudnia-Gdy w Boże Narodzenie pogodnie, będzie tak przez cztery tygodnie.
26 grudnia-Boże Narodzenie po lodzie, Wielkanoc po wodzie.
27 grudnia-Jak Apostoł pokazuje, taki luty następuje.
28 grudnia-Niewiniątek czas pokaże, jaka pogoda w marcu się okaże.
29 grudnia-Późna zima długo trzyma.
30 grudnia-Kiedy grzmi na lód, będzie głód.
31 grudnia-Na święty Sylwester mroźno, zapowiedź na zimę mroźną.

         Ponoć mój pradziadek skrupulatnie notował i obserwował każdy dzień od Bożego Narodzenia do Trzech Króli, to na każdy miesiąc w roku i się ponoć zgadzało, ale jak to mówią niektórzy, "przez te atómy  i wariata mómy" i przysłowia też przestały mieć moc.