niedziela, 30 października 2022

Teksas! Sage - Sandra Brown


          Kolejna w niedalekim odstępie czasu książka Sandry Brown. Tym razem jedna z cyklu " Teksas", " Sage". Typowa historia miłosna, czytana dla zabicia czasu, jednak dobrze się czyta. Nie będę streszczać perypetii bohaterów, powiem tylko, że dobrze się zakończą. 
----
23 książka, 254/8207

piątek, 28 października 2022

" Morze i Pomorze" - Jerzy Smoleński

             

               Kolejna książka z serii „Cuda Polski”, cyklu wydanego w latach 1928–1939. Moje egzemplarze to oczywiście reprinty przedwojennych wydań, jednak dokładnie  odwzorowują   pisownię, układ graficzny i ilustracje pierwszego wydania . Cykl składa się z  czternastu tomów, a każdy  opowiada o innym zakątku Polski, o jego historii, geografii, kulturze, i przedstawia pełny obraz niezwykłych miejsc widzianych oczyma znawców tych terenów, oczywiście według stanu na lata wydania książek, czyli przed wojną.  Seria ta okazała się wielkim sukcesem edytorskim dwudziestolecia międzywojennego a w PRL była usuwana z bibliotek, powróciła po roku 1989 w postaci reprintów, które cieszyły się niemałą popularnością.  Ja niestety nie mam wszystkich z serii. Dzięki bogatej treści, wielu ilustracjom i kunsztownemu układowi graficznemu stanowią one edytorskie perełki. Jest to naprawdę piękna literatura, barwne opisy piękna przyrody, zabytków. Prawdziwe cuda Polski. Książki promują kraj, mają  ogromną jak na tamten czas wartość poznawczą. Polska nie była znana Polakom. Granice wyznaczone przez rozbiory, brak 
możliwości podróżowania, wtedy, po odzyskaniu niepodległości  miało się to zmienić i książki do tego zachęcały.
            Autorem "Morza i Pomorza"  jest Jerzey Smoleński, polski geograf, geolog, antropogeograf, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Kierownik Katedry Geografii Fizycznej a od roku 1937  DziekanWydziału Filozoficznego UJ. Aresztowany w listopadzie 1939 wraz z grupą profesorów UJ  został wywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, gdzie wskutek nieludzkiego traktowania zmarł w styczniu 1940 roku. Jego pierwsza ksiżka to wydany w 1912 roku " Krajobraz Polski". "Morze i Pomorze " ukazało się w roku 1928.
    Jest to wciągająca opowieść o polskim morzu w czasie, gdy tylko na niewielkim tylko odcinku wybrzeża było polskie. Autor pokazuje zachwycające piękno plaż, Borów Tucholskich, Szwajcarii Kaszubskiej, ale także niezwykłość kultury ludzi zamieszkujących te ziemie. Szczególną uwagę zwraca część poświęcona Gdyni i jej rozwojowi od maleńkiej osady rybackiej, po wielki sukces Polski międzywojennej.
        To niesamowite, znając te miejsca teraz, czasem zupełnie inaczej je widząc bo 
są przecież inne poznajemy  dopiero tamto. Może mało interesowałam się historią, a może tylko nie miałam okazji jej poznać, ale nie wiedziałam, że wieś Kolibki, obecnie osiedle w Gdyni, była niegdyś własnością Jana Sobieskiego i Królowej Marysienki, że pierwszy polski statek bojowy był z 1571 roku i budował go Zygmunt August w Elblgu, że Tczew był wówczas portem morskim, że koryto Wisły skrecało kiedyś w miejscu za obecnym Toruniem na zachód i Wisła wpadała do Morza Północnego w miejscu obecnrgo ujścia Łaby. Autor pisze jak ważny jest dostęp do morza, bo " Tylko woda prowadzi daleko" .

---   

22 książka,  176 /7953

czwartek, 27 października 2022

Koronka do serwetki

        Zawsze uważałam, że na skołatane nerwy, najlepsze są robótki ręczne i ogród. Oj, w ogrodzie ma się wtedy dużo siły do kopania, wyrzucania tego co niepotrzebne. Oczywiście muszą to być skołatane nerwy i wściekłość. Teraz do ogrodu nie pójdę, chociaż roboty jest w bród, ale choroba nie pozwala. Czymś jednak muszę się zająć, aby rozładować to co we mnie tkwi. Jedyne co pomaga to szydełko. Muszę pilnować na wzór, liczyć oczka, słupki i tym podobne. Co prawda w natłoku myśli pomiędzy liczeniem robiłam błędy, prułam, nie wiem już ile razy, nawet duże fragmenty, ale przecież nie zostawię z błędem, aby przypominał o ciężkich dniach. Efekt końcowy na zdjęciach. Serwetka z odzysku, miała jakąś  dziwną koronkę. To był chyba raczej rodzaj jakiejś mereżki, ale brzydkiej z brązowymi nićmi robionej. Usunęłam ją i zrobiłam swoją. Haft zostawiłam i mam nową serwetkę.





 

niedziela, 23 października 2022

" Tatry i Podhale" - Rafał Malczewski

             Czasem się zastanawiam, po co ja ją kupowałam, skoro nie czytałam? Bywało, kupiłam, czasu zabrakło, odstawiłam na półkę i...się doczekała. Pewnie gdybym wtedy nie kupiła, nie wiedziałabym teraz, że w ogóle taka jest. Tym razem mowa o wydanym w 1995 roku reprincie książki z 1935 roku "Tatry i Podhale" Rafała Malczewskiego.
Książka dokładnie odwzorowuje pisownię, układ graficzny i ilustracje wydania pierwszego.
          Rafał Malczewski, malarz i poeta, zasłynął ze swojej  twórczości, w której głównym tematem były Tatry. Ciągnęło go też do zdobywania trudnych szczytów i ścian. Jako taternik miał niemałe ambicje. Pośrednio może o tym świadczyć ton, w jakim szydził z otwartej w roku 1906 Orlej Perci, nazywając ją :bramą wiodącą ceprów do raju. Niestety, chyba umiejętności, a przede wszystkim rozwaga, nie dorównywały ambicjom. Skończyło się tragicznie. W wyniku tych ambicji stracił bliskiego kolegę i o mało sam nie przypłacił ich życiem.  
           Jego doświadczenie taternicze wyczuwa się czytając książkę.  Znajomość topografii gór, tatrzańskiej przyrody i historii Tatr i Podhala, wydawać by się mogło, jak na tamte czasy jest nieprawdopodobne. Książka jest skarbnicą  wiedzy, na temte czasy bezcenną. Teraz sobie wszystko wygooglejemy, ale to co znajdziemy w internecie dalekie jest od opisów zawartych w tej książce. Ale nic dziwnego. Pisał ją przecież poeta . Opisy są jakby wyszły spod pędzla malarza, pełne metafor, porównań, kolorów. Język co prawda dawny, na dzisiaj z błędami ortograficznymi, ale to w żaden sposób nie umiejsza piękna opisów i samych Tatr. Dodatkowym atutem są   zdjęcia z tamtego okresu oraz liczne cytaty poetów dotyczce Tatr. Znajdujemy tam strofy piewcy Tatr, Jana Kasprowicza, Wincentego Pola, Kazimierza Tetmajera, Kazimierza Wierzyńskiego.
          Czytanie tej książki było prawdziwą przyjemnością.  Pisana wiele lat temu, daje ciekawy obraz  tamtej teraźniejszości.

 ---

21 książka,  210/7777

sobota, 22 października 2022

" Duszą podszyty" - Tomasz Antosiewicz

                Książka na trudny czas w życiu. W formie cytatów porusza tematy trudne, to co nas dotyka i boli, a jednocześnie wspiera, dodaje otuchy, motywuje. 

 "Kiedy Biblia mówi, że miłość: "Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma" - to nie odnosi się do agresji, zdrady, braku szacunku i innych dewiacji. Miłość znosi trudności, ubóstwo, choroby, wady, różnice."
*
"Życie nieustannie rzuca kłody pod nogi. Tylko od Ciebie zależy, 
czy zbudujesz z nich ścianę, czy most".
*
"Lepiej spokój i samotność niż złe towarzystwo i rozczarowanie.

---

20 ksiżka/ 217/7567

piątek, 21 października 2022

No i mnie też złapało

                    Tyle czasu się ustrzegłam. Szczepiłam się zgodnie z zaleceniami, nie chodziłam gdzie nie muszę, nie spotykałam z ludźmi, a tu masz. W niedzielę robiłam test, był negatywny, ale skoro ma go mama, to zapewne mam i ja. Mamie test zrobili fachowcy, jest więc niepodważalny. Możliwe, że ja robiłam za prędko i dlatego nie wykazał, ale czułam się i czuję tak jak po drugiej i trzeciej szczepionce. Ewidentnie covid.



środa, 19 października 2022

Poza Dekalogiem

Poza Dekalogiem

Nawet gdy nie masz innych bogów na przedzie,
Gdy nie wymawiasz daremnie imienia,
możesz , niestety, nie mieć
czystego sumienia.

Nawet gdy co dzień klepiesz różaniec,
i często klękasz pod każdą figurą .
Możesz niestety,
mieć diabła za skórą.



wtorek, 18 października 2022

Do Człowieka

Do Człowieka

Nie płacz.
Nie obwiniaj świata.
Jakie całe Twoje życie,
Taka i zapłata.

Nie kłam.
I oliwy w ogień nie lej.
Płomień zgaśnie, znikną słowa,
tylko prawda się zachowa.

Nie czyń złego.
W nienawiści nie zatracaj.
Nie zadawaj innym bólu,
Karma wraca.

Nie pogardzaj.
I nie wbijaj noża w plecy.
Gdy nie kochasz, swego serca
nienawiścią nie uleczysz.

poniedziałek, 17 października 2022

Ku przestrodze

Ku przestrodze

Złego co w świat wypuścisz
Wrócić już nie można,
Więc w swoich wypowiedziach
Racz b ostrożna.

Nie życz nikomu złego,
Bo powraca karma 
Nie będzie litości,
Tylko rozpacz czarna.

Chcesz być szczęśliwa,
Złego nie przyzywaj. 

" Żniwa" - haiku

              Kiedy zdałam maturę z języka polskiego to wydawać się mogło, że zakończyłam swoją edukację w tym zakresie. Oczywiście czytałam, ale tylko to. Odkąd zainteresowałam się poezją, zaczęłam uczyć się zasad pisania wierszy, ich rodzajów itd., ale dopiero niedawno poznałam haiku. Nie sięgam pamięcią, abym o takim gatunku literackim słyszała, chociaż nie wykluczam, abym zapomniała. HAIKU to japońska forma poetycka reprezentowana w latach 1603 - 1868. Jest to najkrótszy, możliwy utwór poetycki, składający się z 17 sylab, rozpisanych na wersy po 5-7-5 sylab. Z mini wierszy znałam fraszki, sentencje i o nich się uczyłam, ale haiku nie. W XVIII wieku haiku miało ściśle wyznaczone tematy. Te klasyczne dotyczyły przyrody i pór roku. Obecnie nie ma tematycznych ograniczeń, a przepis na haiku to dwa wersy opisu obrazu, a trzeci, refleksja. Czy mi się udało? Dzisiaj moje haiku w temacie :


" Żniwa"

Dojrzałe kłosy
nabrzmiałe swą hojnością
znikają  z pola.

**
Żyto, pszenica
w upalne dni dojrzały
nadeszły żniwa.

**
Wśród złotych łanów
widać wielkie bizony
będą dożynki.

**
Wyrosły kłosy
nabrzmiałe ziarnem złotym
będzie nowy chleb.      

niedziela, 16 października 2022

"Wielka woda" - film

              Ostatnie dni października, pogoda ładna, miałam wielkie plany związane z ogrodem. Chciałam jeszcze co nieco  przesadzić, odplewić, ale tylko chciałam i nic. Rozłożyło mnie jakieś choróbsko. Pierwszy był mężulek, potem mama. Nasłuchałam się, że przez niego, a tobie nic nie jest, a ona chora, aż i mnie dopadło i trzyma już czwarty dzień. Nawet test na covid sobie zrobiłam, negatywny na szczęście, z parteru uciekam do siebie na górę, a dół zaliczam tylko kiedy muszę, w maseczce, ale nasłuchać się i tak muszę, jakby to była moja wina. Jedyny pozytyw z tego, że wreszcie mogę nie nadskakiwać i że znalazłam czas na film. Telewizji nie ogldam, ale obijało mi się o uszy o " Wielkiej wodzie". Serial 5 odcinkowy w Netfliksie,  o powodzi, która w lipcu 1997 roku, nawiedziła Dolny Śląsk i Wrocław.  W sierpniu tamtego roku mieliśmy zaplanowaną tam wycieczkę, nie pojechaliśmy. W czasie jej trwania wracałam z pracy i włączałam telewizję. Z mapą rozłożoną na podłodze śledziłam gdzie jest już woda.  We Wrocławiu i pod, miałam rodzinę. " Wielka woda " to świetnie zrobiony serial, pokazujący tragedię tamtych dni, solidarność ludzi, jak nieszczęścia jednoczą. Chociaż jest to film o powodzi,  to nie jest ona głównym tematem. Stała się pretekstem do opowiedzenia historii  trójki ludzi, którzy w filmie są fikcyjni, jednak reżyserzy Bartłomiej Ignaciuk i Jan Holoubek,  i scenarzyści Kasper Bajon i Kinga Krzemińska, mieszkanka Wrocławia,  podeszli do zadania solidnie i rozpisali w filmie historię powodzi w formie kroniki.
       Akcja filmu rozpoczyna się 25 maja 1997 roku, kiedy u wojewody dolnośląskiego odbywa się narada przed papieską pielgrzymką. Włodarze są zajęci trasami przejazdu papamobile, więc bagatelizują fax z analizą zagrożenia powodziowego dla Wrocławia. Są przekonani, że jest przecież susza, więc jaka powódź? Czas biegł nieubłaganie i gdyby nie  kłótnie ekspertów od hydrologii, którzy źle oszacowali zagrożenie powodziowe oraz zaniedbania władzy, strasznych skutków moglibyśmy pewnie uniknć, albo je umniejszyć. 
         Głównym tematem filmu jest katastrofa w  rodzinie, a powódź tylko tłem, jednak to tło jest bardzo wiarygodne a nawet prawdziwe. Przedstawione zdarzenia, np. walka mieszkańcow okolicznej  wsi, którzy nie pozwolili wysadzić wałów, ewakuacja szpitali, zoo,  wplecione zdjęcia dokumentalne, np. z zalanego Kozanowa, na ulicach widzimy typowe dla lat 90-tych  stroje, samochody i szyldy.
          W tym roku minęło 25 lat od niszczycielskiego żywiołu. To już historia i film ją  doskonale pokazuje. Polecam.

czwartek, 13 października 2022

Krzysztof Cezary Buszman - wiersze

                 Piszą i mówią, że jesteśmy śledzeni, inwigilowani, zwłaszcza w internecie. Wiedzą co nas interesuje, co czytamy, czym się zajmujemy. Czasem wychodzi to nam na dobre. Nie mówię, że przydaje się to w sprawach kryminalnych, ale w takich zwyczajnych też. Dzięki temu, na facebooku pokazał mi się wiersz Krzysztofa Cezarego Buszmana " Dziś proszę..."


Dziś proszę Cię byś dostrzec raczył
Że spojrzeć nie znaczy zobaczyć.

Że choć byś miał żelazne dłonie
To unieść nie oznacza donieść.

Że choć pogrążysz się w zadumie
To wiedzieć nie znaczy zrozumieć.

Że właśnie o tym milczą groby
Że dotknąć nie oznacza zdobyć.

         Weszłam na jego profil i popłynęłam, a że chciałam mieć swoje, takie papierowe to w księgarni Tezeusz zamówiłam dwa tomiki: " Podróż z Aniołem Stróżem" i " Krótkie wiersze na długi czas". Tomiki wierszy to nie  żadne opasłe tomiska. Te mają po 100 i 130 stron. Wierszy nie czyta się też hurtem, ale ja te, tak przeczytałam. Pojedynczo, czytać je będę później. Nie odłożę ich na półkę, będą pod ręką, przy łóżku.

LUDZIE Z

W moim kraju .
Widziałem ludzi z granitu
Jak pustych cokołów schedę
Po tych, co na barkach świtów
Odeszli w dostojność legend.

I ludzi widziałem też z puchu
Smutnych jak losu puenta
Że się rozwiali bez słuchu
I słuch o nich też nie pamiętał.

W moim kraju .
Widziałem ludzi ze złota
Jak wielkiej radości karnawał
I nie wiem, czy sen mnie omotał
Czy była niezwykła to jawa.

I ludzi widziałem też z drewna
Ciosanych nadzieją - jak wiara
Że słowik im jeszcze zaśpiewa
Na dawno odciętych konarach.

W moim kraju .
Widziałem też ludzi z piasku
Jak ścieżką znaczyli swój koniec
Co każe z uśmiechem na ustach
Przez czasu przesypać się dłonie.

I ludzi widziałem też - smutnych
I słowom się tym - nie wykręcę
Że napotkanych po drodze
Takich - mijałem - najwięcej
- W moim kraju.


           Ignacy Gogolewski napisał że, " wydaje się jakby Buszman był prekursorem Herberta  albo kontynuatorem Różewicza".  Wiersze K.C. Buszmana to kunsztowna gra słów o życiu, też o śmierci. Wiersze na zadumę, ale i bez okazji. Polecam. 

BRATERSTWO I POWINOWACTWO

A gdybym miał wybierać już
To, co od dziecka bliższe mi
To będzie to braterstwo dusz
A nie powinowactwo krwi.

I wciąż mnie wzrusza prawda ta
Którą i głupiec pojmie w mig
Odległość się odmierzyć da
Bliskości zaś nie zmierzy nikt!
**

K.C.Buszman jest też autorem wielu sentencji. Na przykład. 

Racja nie zawsze jest prawdą.

        Myślę, że mogę tutaj polecić wiersze K.C.Buszmana

----

18 i 19 książka, 230/7350

wtorek, 11 października 2022

Bieżniki do kuchni

             Robótki ręczne zawsze uspakajały moje skołatane nerwy. Robótki i ogród. Jest jesień, pracom w ogrodzie odpuszczam, czas więc robótkowy. Co tym razem zrobiłam? Ze starego, dla rustykalnego klimatu w kuchni. Od czterdziestu ponad lat przechowywałam, i dobrze, bawełniany materiał w żakardowe wzory. Dostałam go jako młoda gospodyni, kiedy w sklepach nic nie było, więc nie był nowy, ale co to było, trudno określić. Chyba długa ścierka kuchenna, bo na to się najlepiej nadawało, ale było strasznie długie jak na ścierkę. Zawsze chciałam z tego zrobić mniejsze ściereczki, tzn. pociać, obrębić i w ten sposób wykorzystać, ale jakoś nie zadałam sobie tego trudu. Czasem nawet odświeżałam, prałam i już chciałam robić, ale odkładałam na później i zeszło się do teraz. Teraz przecięłam na pół i dorobiłam koronki i mam dwa bieżniki na kuchenny stół. Widać, że nie są nowe, ale to właśnie dodaje tego rustykalnego klimatu. Dzbanek też nie nowy, bo z pchlego targu. :-))
















poniedziałek, 10 października 2022

Cytat na dzisiaj - autora nie znam


Bądź tam, 
gdzie cieszą się z Twojej obecności
Żyj i kochaj tych, 
którzy kochają Ciebie.
I najważniejsze, 
nie zapomnij też żyć dla siebie. 



sobota, 8 października 2022

Szczęście jest wyborem


          ... bo przecież szczęście to przede wszystkim umiejętność czerpania radości z tego, co przynosi dzień. Czasem trzeba się tego nauczyć. Niestety, niektórzy nigdy tego nie rozumieją, a może wolą nie rozumieć, by całe życie cierpieć i swoim cierpieniem unieszczęśliwiać innych. Skoro ja nie mam tego wszystkiego co chciałabym mieć i jestem nieszczęśliwa, to dlaczego inni mają być szczęśliwi. Nie widzą tego co mają, a czego los poskąpił innym. Przecież inni nie musieli tego mieć, a może na to nie zasłużyli. Ja to co innego, przecież los mnie skrzywdził nie dając. Wszystko z czym się nie zgadzam, a czego doświadczyłam to wina innych: rodziców, męża, dzieci. Nawet moja choroba, astma, to wina ojca, który palił fajkę. Mąż unieszczęśliwił ciążą, a córka swoim urodzeniem. Tych win mają więcej, nie spełniajc moich oczekiwań. Mąż wybudował dom, a ja chciałam do bloku w mieście, córka poszła do miasta, a powinna zostać ze mną, syn wybrał nie taką synową, a są razem już czterdzieści lat, itd, itp. Dlaczego więc oni wszyscy  mieliby być szczęśliwi, niech odpłacają swoje winy.
       I co z takim nieszczęściem ma począć normalny człowiek, bliski, stojący obok, ten który powinien odpłacać winy? Współczuć czy ignorować?

czwartek, 6 października 2022

Oczekiwanie na zimowy sen

     Jak co roku, w październiku osiadam na laurach, a może padam ze zmęczenia. Przesycony letnią bujnością ogród zmienia kolory, cichnie. Dawno odleciały nasze żurawie, chociaż coraz więcej tych ptaków przestaje ryzykować z pełnej niebezpieczeństw podróży na zachód i południe Europy i koczują u nas. Na Śląsku, w Górach Świętokrzyskich. Również nasz bocian przechadzajcy się latem za płotem zrobił sobie już zimowe wakacje. Mam nadzieję, że wiosną wrócą. Ucichły ptasie trele, cykanie świerszczy. Chociaż na ostatnich kwiatach uwijają się jeszcze pracowite pszczoły, one też już tak nie brzęczą. Czerwone winobluszcze oplatają parkany, a opadajace kolorowe liście opowiadają historię lata. Nad polami unosić się wkrótce będzie biała mgła, otulając nagie gałęzie srebrnych brzóz. W powietrzu czuje się melancholijną łagodność. Ogród wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na sen.
       Jesień zawsze przynosi melancholię, refleksję i zadumę na temat upływajcego czasu. Jaka będzie? Czy pełna niepewności i lęku o bliskich, o to co będzie za chwilę i dalej? A może na przekór wszystkiemu przyniesie wewnętrzny spokój i wyciszenie?
        Lubię jesień. Za nostalgiczny spokój, za złote babie lato, za długie wieczory, za spacery w chłodniejsze już dni. Lubię zapach wilgotnych liści, kasztanów, jabłek przyniesionych z ogrodu do domu. Lubię jesień za ciepłe kolory, którymi nas obdarza.
      Oby ta jesień była czasem nadziei, że będzie dobrze, bo przecież szczęście to przede wszystkim umiejętność czerpania radości z tego, co przynosi dzień.