wtorek, 30 listopada 2021

Poczętek adwentu

              W niedzielę była pierwsza niedziela adwentowa. Rozpoczął się czas oczekiwania i przygotowań do świąt. W tym roku kiepsko mi to chyba pójdzie, bo mam wrażenie że wpadłam w jakiś depresyjny klimat. Covid nie odpuszcza, choroba mamy, sytuacja na świecie, a zwłaszcza zagrożenia przy naszej wschodniej granicy,  w domu też różnie bywa. Uciekam w sen. Nawet robótki nie bardzo cieszą, bo nie wiem już po co to robić. Zawsze o tej porze planowałam święta, prezenty itd, a teraz spotkania ograniczone, prezentów młodzi sobie nie życzą, oprócz mojej córki, bo ona robi jak zawsze. Więc ja też. Taki był zwyczaj w mojej rodzinie i dla mnie to przyjemność obdarowywać "od gwiazdora". Nie potrafię robić różnic, że jednemu tak, drugiemu nie, a jak zrobię wbrew temu, że nie chcą, to się głupio czują, że od nich nie ma i takie to pokręcone. Kilka lat temu weszłam do rodziny, w której nie ma tradycji. Liczy się pieniądz. Ale wtedy tego nie wiedziałam, a teraz nie powinnam narzekać.  Wracając do dzisiejszego dnia świętego Andrzeja.



             A zatem zanosi się na te sto dni, bo na dworze pobielało. Poczekamy , zobaczymy czy się sprawdzi.






           A w mieszkaniu jest  trochę adwentu. 


poniedziałek, 22 listopada 2021

Scrapkowe zaległości.

                Robiłam to już jakiś czas temu, w przerwach na prace ogrodowe, ale nie zdążyłam wstawić na bloga . Robię to teraz. Dwa mini albumiki z kieszonkami do zdjęć albo innych dokumentów. Jeden w tonacji niebieskiej, może na wakacyjne wspomnienia z nad morza



             Drugi kwiecisty, bardziej romantyczny.



środa, 17 listopada 2021

Błoto - Hillary Jordan


          Ostatnia książka z otrzymanego stosiku. Już nie literatura faktu, ale w realiach wydarzeń
pierwszej połowy XX wieku.  Akcja powieści rozgrywa się w latach 40 tych XX wieku na Południu Stanów Zjednoczonych. Henry McAllen przenosi się z żoną Laurą z Memphis na farmę w delcie Missisipi. Jest to powieść o więzach rodzinnych, miłosnym zauroczeniu, skutkach przeżyć wojennych, rasizmie, poczuciu winy, sile miłości i nienawiści, marzeniach, przyjaźni przekraczającej wszelkie bariery, strachu i rodzinnej tragedii. Akcja opowiedziana przez szóstkę narratorów. Od początku możemy podejrzewać, że coś złego się wydarzyło, ale poprzez kolejne narracje nasze podejrzenia się zmieniają, aby dotrzeć do tragicznego końca.

" Czasami trzeba zrobić coś złego, aby postąpić słusznie".

        Książka doprowadza do łez. Jestem ciekawa tego filmu, bo ponoć jest.

" Mężczyźni biorą to, czego pragną, a kobiety czekają, aż zostanie im to dane"
*
" Na tym polega miłość, dajemy to co możemy, przyjmujemy to, co musimy"

       PS.
        Nie wytrzymałam. Odszukałam film na Netflixie. Nosi tytuł " Mudbound". Trochę zmian, trochę skrótów, jak to zwykle przy ekranizacji powieści . Trwa dwie godziny i czternaście minut / bez reklam/ w kategorii dramat, film historyczny, kilkakrotnie nagradzany. Piękne zdjęcia, piękna muzyka. Przejmujący.

poniedziałek, 15 listopada 2021

Scrapkowe pudełeczko

               Nie mogę się poddać zniechęceniu, które atakuje ze wzdlędu na pogodę, na sytuacje, samopoczucie. Zrobiłam więc "scrapkowe" pudełeczko. Stare pudełeczko po czymś, trochę starego papieru, stara kartka z książki, koronka, sznureczek i klej. Może włożę w nie jakieś drobiazgi na przykład do szycia.








sobota, 13 listopada 2021

Pszczelarz z Sindżaru - Dunya Mikhail

 

            Kolejna lektura faktu, tym razem  Dunyi Mikhaili irakijskiej poetki i reporterki, która zmuszona była do wyjazdu z jej kraju. Tytułowy bohater, pszczelarz z irakijskiego miasta prowadził interesy w Iraku i Syrii. Od 2014 roku, kiedy ISIS zaczęło terroryzować pustynny region w Iraku zamieszkany przez kilkadziesiąt tysięcy jezydów, pomaga uciekinierom. Jest to prawdziwa historia opowiedziana przez niego i uwolnione kobiety. Mężczyźni, którzy odmawiają przejścia na islam, są zabijani, a kobiety sprzedawane w niewolę. W obliczu nieludzkiego cierpienia, jakiego doświadczają mieszkańcy tego regionu, nie brak ludzi, którzy są gotowi zaryzykować wszystko, by walczyć o tych, których życie jest już prawie stracone.
            Książka wprost przeraża swoją treścią. Chwilami aż bałam się czytać, zwłaszcza wobec zagrożeń, ktore są coraz bliżej nas, a jednak powinniśmy wiedzieć co dzieje się we współczesnym świecie, nawet jeśli jest to przerażające, ale czy my możemy pomóc?

" Wojna pojawia się pod różnymi mianami,
ale zawsze ma takie samo oblicze"
*
" Przetrwać fizycznie niekoniecznie oznacza ocaleć"

piątek, 12 listopada 2021

Jeszcze kwitną róże

         Mamy dzisiaj dwunasty listopad. Piękny poranek, bo świeci słonce. O ósmej godzinie na termometrze dziewięć stopni, czyli nieźle. Zapowiada się ładny dzień. Wczoraj zrobiłam obchód po ogrodzie. Kolorowe liście już w większości opadły, ale jest jeszcze sporo kwitnących roślin. Najbardziej zaskakują mnie róże . Kwitnie też powojnik i inne. Koloru dodają też owoce " ptasie stołówki". Co prawda wywiesiłam pierwsze jedzonka dla ptaszków, aby się przyzwyczaiły, że będzie, ale one narazie cieszą się z tego co znajdą w naturze. Oby było tak jak najdłużej, słonecznie i pięknie.
























czwartek, 11 listopada 2021

Święto Niepodległości

 

              Piszę o książkach, ogrodzie, robótkach, ubrankach dla lalek, powiedziałabym duperelach, a tymczasem na świecie, a teraz już i u nas robi się bardzo gorąco i niebezpiecznie. Może przy dzisiejszym święcie powinnam na to zwrócić uwagę. Sprawy wewnętrzne to pestka, przy tym co dzieje się na wschodniej granicy, Czy rzeczywiście powinniśmy się bać? Czy to tylko straszenie? Czy nasz spokój, a może i wolność może być zagrożona? Czego mogą doczekać nasze dzieci i wnuki? 76 lat bez wojny, a jednak na świecie były i są wojny, prześladowania, głód. To wszystko nie wygląda dobrze. Boimy się covidu, a czyż to nie jest gorszym zagrożeniem dla nas, dla świata?

środa, 10 listopada 2021

Ubranka dla lalki

                Tego nie robiłam dawno, od czasu kiedy moja córka była dzieckiem, a nawet wówczas nie przykładałam do tego takiej wagi. Nie było czasu. Dla lalek szyłam właściwie , kiedy byłam trochę starsza od wnusi. Wczoraj zaczęłam znowu. Dziasiaj kolejny dzień na to przeznaczony. Ze starych ubranek dziecięcych, nie noszonych już koszulek, sweterków, przerabiałam i tak mi się to podobało, że śmiałam się do córki, iż otworzę butik dla lalek. Będą mogły wnusie stroić lalę. A żeby było dokładniej, lalę po mojej córce, a ich mamie. Kiedyś miała na imię Daisy. Teraz czas na nowe. Ciekawe jakie?









                  Lalka 52 cm wysoka to jak nowo narodzone dziecko ma teraz ubranka