Tadeusz Dołęga-Mostowicz był, jak podaje wikipedia, najbardziej poczytnym polskim pisarzem okresu międzywojennego. Kilka wydań jego powieści ukazało się krótko po 1945 roku. Potem, bo już w 1951 roku wszystkie jego utwory, z wyjątkiem Kariery Nikodema Dyzmy, Znachora i Profesora Wilczura, zostały przez cenzurę natychmiast wycofane z bibliotek. W Polsce Ludowej pamiętano, że pisał w prawicowej prasie i przynależał do elit II RP. Do obowiązującego wówczas szablonu walki klasowej nie pasował sposób, w jaki powieści Dołęgi-Mostowicza przedstawiały zmienny los jednostki, zależny często od przypadku. Komuniści pojawiali się w jego utworach jako sowieccy szpiedzy, a klasę robotniczą reprezentował głównie lumpenproletariat. Zainteresowanie twórczością pisarza odżyło po śmierci Stalina, jednak nadal dostrzegano w jego twórczości wyraz nostalgii za II Rzeczpospolitą. Renesans popularności Tadeusza Dołęgi-Mostowicza nastąpił dopiero pod koniec okresu gierkowskiego. Ja niestety nie mogę pochwalić się znajomością jego twórczości.
W 1937 roku wydana została powieść " Znachor". Tadeusz Dołęga-Mostowicz początkowo stworzył ją z myślą o filmie, ale scenariusz nie cieszył się popularnością, więc pisarz zaadaptował go na powieść i wydał w 1937 roku. Rok później powstał " Profesor Wilczur", jako kontynuacja " Znachora". Zawsze myślałam, że kolejność była odwrotna.
Książka" Znachor" zyskała tak dużą popularność, że jeszcze w tym samym roku powstała jej pierwsza ekranizacja. W tytułowej roli wystąpił Kazimierz Junosza-Stępowski, a 45 lat później, w 1982 roku druga ekranizacja, z Jerzym Bińczyckim i Anną Dymną w rolach głównych. Film oglądał chyba każdy, dlatego, kiedy teraz ukazała się trzecia ekranizacja , w tytułowej roli z Leszkiem Lichotą, musiałam ją obejrzeć. Aktor miał trudne zadanie zmierzenia się z kreacją Jerzego Bińczyckiego, ale moim zdanie sprostał jemu. Trudniej było mi zaakceptować Marię Kowalską zamiast Anny Dymnej. Jakby nie było , na you tube, znalazłam i obejrzałam też pierwszą wersję filmową. Fabuły nieco się różnią, ale przekaz pozostaje ten sam. Może powinnam jeszcze sięgnąć po oryginał, czyli po książkę.
A jako ciekawostka, postać profesora Wilczura jest fikcyjna, jednak nie do końca. W 1936 roku, podczas wakacyjnej wycieczki autor zwrócił uwagę na długą kolejkę furmanek przed młynem wodnym we wsi Radotki. Okazało się, że w młynie przyjmował miejscowy zielarz i znachor o nazwisku Różycki. Nie była to sytuacja wyjątkowa. W latach 30 tych, znachorzy cieszyli się sporą popularnością. Pisano też o niejakim Ferdynandzie Dolani, lekarzu i absolwencie uczelni medycznej z Brukseli, który został aresztowany za znachorstwo w jednej z małopolskich wsi. Ukrywał posiadanie dyplomu medycyny, bo jako wiejski znachor zarabiał znacznie więcej. Antoni Kosiba miał więc swój pierwowzór.
Dołęga- Mostowicz to dla mnie geniusz.Kariera Nikodema Dyzmy brzmi znamiennie wszędzie i w każdych czasach a Znachor...przepiękna i przewrotna historia...Znakomite wersje filmowe i wspaniałe role pana Wilhelmiego i Bińczyckiego...Ewa
OdpowiedzUsuńCzytałam "Znachora" i bardzo mi się podobał. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOglądałam dwie pierwsze wersje, tej nowej jeszcze nie. Książkę też czytałam. Przepiękna historia, wspaniale napisana i wyreżyserowana :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Dołęgi-Mostowicza i chętnie oglądam ich ekranizacje. Znachora czytałam i oglądałam wszystkie ekranizacje. Polecam obejrzeć najnowszą ponieważ jest równie dobra jak poprzednia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Zawsze z nutką nostalgii powracam do tej powieści oraz filmów😊📖📗
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam🌺🤗
Morgana
Książki nie czytałam film wiele razy oglądałam
OdpowiedzUsuńFilm wielokrotnie widziałam na razie nowej produkcji jeszcze nie obejrzałam :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń