Pisałam już kiedyś o tym. Szara godzina, adwentowa tradycja, chyba zapomniana, bo zabrakło na nią czasu. A może niełatwo wywołać jej atmosferę w naszym obecnym zagonionym, wręcz agresywnym świecie, gdzie wszystko i wszyscy pędzą dokądś, za czymś. Święta nadejdą i przeminą prawie niezauważane, a magicznego czasu przedświątecznego w ogóle jakby nie było. Jestem sentymentalna i brak mi tamtej atmosfery, tamtego klimatu. A może brak mi mojego dzieciństwa? Kiedyś istniała tradycja szarej godziny adwentowego dnia, czasu od zmierzchu do zapadnięcia ciemności. Dzieci i dorośli mieli wtedy
szansę dotknięcia sedna adwentu, czasu oczekiwania i nasłuchiwania. Dzisiaj wyobraźnia przenosi mnie do jakiejś izby. Za oknem ciemno, niebo oświetlone księżycem i gwiazdami. Pada śnieg. Gdzieś szczekają psy. Wśród ciszy panującej w izbie, gdzie słychać tylko trzaskające w ogniu drwa, snują się opowieści i śpiew pieśni adwentowych. Robi mi się zaraz cieplej na duszy. Nie pamiętam, bo chyba u nas tak nie było. Znam to chyba tylko z literatury. Chciałabym jednak, aby moje wnusie zapamiętały ten okres jako czas magii. Może warto zagospodarować tak weekend albo choć
jeden wieczór w tygodniu? Jeśli nie o szarej godzinie, to może przy świecach, albo z małą lampką? I choćby przez chwilę, bez elektroniki, a ze sobą
nawzajem. Ewentualnie z książką zamiast opowieści. Urzeka mnie pomysł
konkretnych historii na ten jeden moment w roku. Może warto go wykorzystać i
stworzyć sobie taki zestaw książek czy opowieści, które wyciągamy jedynie wtedy? Książek czekających i otwieranych tylko w czasie adwentu i Świąt. A może warto stworzyć taki właśnie, książkowo-opowieściowy kalendarz adwentowy?
Moja córka razem z córeczkami robi ozdoby świąteczne, przystrajają dom, czyta im książki, pieką razem pierniki, pomimo, że też się spieszy, bo dom, praca, itd. ale stara się poświęcać im dużo czasu. Kocham ją również za to. Ja w długie grudniowe wieczory pobawiłam się też jakby świątecznie. Robiłam recyklingowy album. Może kiedyś, po latach, w jakiejś szarej godzinie, wnusie wspomną, to babcia zrobiła. A może zrobią swój?
„Grudzień choć zimny i gołe drzewa
W duszy każdego trochę rozgrzewa
To miesiąc wyczekiwań wielkiej radości
W wielu domach narodzony Jezus gości
Dzieci czekają Świętego Mikołaja
Może da miły prezent albo połaja
Wszyscy skrzętnie się uwijamy
Pięknie choinki swe ubieramy
Najbliższa rodzina siada pospołu
Do zastawionego Wigilijnego stołu
Aby białym opłatkiem się podzielić
Życzenia złożyć dobrych rad udzielić
A jeszcze do tego jak za oknem biało
To poszaleć kuligiem by się chciało
Wtedy to już tylko Sylwestra czekamy
Bo zawsze z Nowym Rokiem
nadzieje na lepsze mamy.“
autora nie znam