wtorek, 31 maja 2022

Aforyzm na dziś


           Weszłam, bo znalazłam dzisiaj ciekawą stronę      http://twojeaforyzmy.pl/twoj-aforyzm-na-dzis/?fbclid=IwAR0_RbiF8KUXHOheLwxSPbDA8_M2kgROxxHe-sRW00TzFQ8uVSykFjnuavU.  Wybrałam losowo aforyzm na dziś i oto mój, wylosowany.

Szczęście jest nagrodą za odwagę.

                                                                          Lidia Jasińska


poniedziałek, 30 maja 2022

Trochę kontrastów

         Ratunku, chciałam zrobić  fotki z czerwonymi żurawkami i nie wyszło. Nie potrafię obrócić zdjęcia. Dobrze, że chociaż czerwone berberysy rosną pionowo. 




niedziela, 29 maja 2022

Świątecznie, Wniebowstąpienie Pańskie

           Czas pędzi. Już prawie koniec maja. Ja pomiędzy mamą i ogrodem. Pozostaje już tylko zmęczenie. Na blogowanie brak czasu. Ostatnio trochę przepaduje, ale dzisiaj i tak nie robiłabym nic w ogrodzie. Jest przecież święto. Jest też chłodno, więc  nici z siedzenia na tarasie w upojnym zapachu glicynii. 




       Glicynia wkrótce przekwitnie, a żeby coś zostało to posadziłam jeszcze surfinie.







               A z tarasu prosto na rabaty i


                ostatnie tulipany.






            Te na zdjęciu zrobionym przez sąsiadkę.




            Też przez nią wykonane : serduszka i szachownica.




             To miłe, jak ktoś doceni twoje dzieło, a w moim przypadku jest to ogród. 
Moje białe fiołki rozsiały się same, ale wciąż mi ich mało.




         Trzeba się spieszyć z fotografowaniem, bo za chwilę przekwitną. Zapachu nie przechowam, ale chociaż popatrzę i powspominam. :-)



   albo jesienią znajdę w owocach. / aronia i pigwa/




                I jeszcze ostatnie dzisiaj spojrzenia z tarasu.







sobota, 21 maja 2022

Buchnęło kwieciem

        Dzisiaj pada i jest zimno. Deszcz tylko siąpi, ale i tak dobrze, bo wyczekiwany od dawna. Przeszłam się po ogrodzie. Moja glicynia jeszcze taka nigdy nie była. Dzisiaj niestety nie pachnie. To przywilej ciepłych dni. Wówczas  nic nie robić, tylko siedzieć na tarasie i się upajać.



             Pierwszym kwitnącym powojnikiem chwaliłam się w poprzednim poście. Dzisiaj te witające przy wejściu do domu.




          Na ostatniej fotce, to ten po przejściach, zmaltretowany po zakładaniu fotoogniw i opłakany przeze mnie, bo prawie cały wycięty został. Teraz musi być ujarzmiany, a kiedyś doszedł aż do komina.

czwartek, 12 maja 2022

Najpiękniejszy miesiąc maj

            Czy tylko maj? Przecież w ogrodzie piękne są wszystkie pory roku i wszystkie miesiące, bo każdy ma do zaoferowania coś innego.  O maju jednak, tak się mówi. Jest to  pierwszy, po zimie, tak piękny miesiąc. Oczekiwany przez nas z wytęsknieniem. Miesiąc Maryji. Śpiewamy " chwalcie łąki umajone...". Łąki jeszcze nie są umajone tak bardzo. Kwitną tam stokrotki i mniszki. Na pozostałe margarytki, jaskry, niebieskie dzwonki itd jeszcze trzeba poczekać. Nasze ogrody jednak są już kolorowe i piękne. Każdy na swój sposób, bo każdy jest właściwie inny. Taki, jaki sobie urządzimy, a czasem taki, jak nam wyjdzie. Ważne, aby nas cieszył. Wczoraj odwiedziły mnie sąsiadki, na spacer po moim ogrodzie. Cieszy mnie, że mogę się nim pochwalić chociaż trochę. Jest to efekt uboczny, tak przy okazji, bo przecież praca i trud w niego włożony jest dla mnie. To mój ogród i mnie ma przede wszystkim cieszyć. Spacer był z sąsiadkami, potem z aparatem. Dzisiaj rano padało. Wyszłam z aparatem powtótnie. Wczoraj, dodatkowo pięknie pachniało. Chociaż stare robi miejsce dla nowego, żal mi, że, to wszystko tak prędko okwita. Nie ma już łanu hiacyntów. Na jednym krzewie pozostało już tylko kilka ostatnich kwiatów magnolii.


             Ich miejsce zajęły inne. Po raz pierwszy, w tym roku, zakwitła wiśnia piłkowana.




              Jak każdego roku, kwitnie ozdobna jabłoń.


           Na tej jadalnej też już są kwiaty.


          W tym roku spóżniłam się z cięciem powojników i jednego  potraktowałam jak montanę, górskiego, czyli nie obięłam. Zastanawiam się czy to nie wyszło mu jednak na dobre. Już kwitnie i to na wysokości całej pergoli.



           O iglakach niewiele piszę, a czyż te małe czerwone szyszeczki, którymi jest cały pokryty,  nie są urocze.

           Czyszcząc wiosną rabatki, powiedziałam, że zrezygnuję z tulipanów. Nie będę sadzić ich dla nornic, bo co roku ginie masa cebulek. Jak jednak zrezygnować z tych pięknych kwiatów. Daleko, a nawet bardzo, jest mi do tych z poprzedniego postu, ale nawet te 150 kwiatków, które naliczyłam jest warte zachodu. Co ciekawe, ginę te cebule, które są posadzone w rządku. Te wciśnięte, gdzieś, pomiędzu inne, przetrwały. Na razie.





           I moje łany samosiejek. Czasem rzeczywiście łany, czasem pojedyńcze egzemplarze.  Pozwalam im się wysiewać, ale nie wszystkie pozostawiam tam, gdzie się same zakorzeniły.



            Mam nadzieję, że moje epimedia też kiedyś stworzą takie kwitnące plamy. Kiedy przekwitną pozostaną piękne, ozdobne liście.



               Barwne plany z innych np. z  barwinków, floksów szkrzydlatych itd. W ubiegłym roku sporo podzieliłam, więc są niewielkie, ale te których nie ruszałam robią jakiś efekt.





          Jednak nie tylko łany, ale też punktowe, pojedyncze egzemplarze dodają koloru. Na przykład serduszka okazała, różowa, biała, słabiej niestety rośnie, i różowa, ale  o złocistych liściach wygląda ciekawie na tle zieleni.




                Ciekawa jest też biała funkia. Szkoda, że wraz ze wzrostem traci kolor na zielony.


             Zaczynają kwitnienie różaneczniki i powojniki montana. Jeden został obcięty dwa lata temu, bo zakładano na dachu panele. Był piękny, kiedy cały dach pokryty był kwitami. Teraz jest słabiutki. Drugi zimą się rozłamał przy samym korzeniu, kiedy wichura przewróciła i połamała pergolę. Mam jednak nadzieję, że zarówno jeden jak i drugi jeszcze się odrodzą.




          W tym roku wyrzuciłam jagody goi. Kiepsko rosły. Ani ładny kwiat, ani owoce. Przeczytałam jeszcze, że owoce na surowo są trujące. W to miejsce posadziłam czeremchę. Podobały mi się jej kwiaty.


            No i na koniec coś z biało niebieskiego ogrodu.


             Wczoraj upajał zapach. Pszczółki miały robotę. Pracowały zawzięcie, tylko słychać było brzęczenie. Dzisiaj trochę wytchnienia, bo po deszczu.