sobota, 30 lipca 2022

Lipcu zostań na dłużej

                  POWIEDZIAŁABYM , LIPCU ZOSTAŃ NA DŁUŻEJ, BO LATO JESZCZE TRWA, WIĘC ŻAŁOWAĆ GO NIE CZAS.

            Zawsze jak mija jakiś  okres, to mi żal, że wraz z nim kończą kwitnienie jakieś kwiaty. Mówię, dzisiaj jeszcze są, ale za chwilę nie będę mogła pokazać kwitnącego ogrodu np. gościom.  Nie jest to jednak prawda, bo za chwilę znowu kwitnie coś innego. Ogród żyje, co chwilę jest inny. W ostatnim czasie obcinam to co przekwitlo, co straciło swoją urodę. Kolejne taczki "suchego urobku" lądują na kompoście, na rabatach ubywa, tu i ówdzie powstają wolne przestrzenie, Niektóre kwiaty przycięte prawie do gruntu, odrosną w tym roku jeszcze raz. Inne tylko znacznie podcięte, również na nowo zakwitną.  Może już słabiej, mniej będzie kwiatów, ale jeszcze będą. Po cebulowych, kwitnących wiosną nie ma już śladu. Ogród żyje, zmienia kolory, zapachy jak w kalejdoskopie. Zatem to co dzisiaj jeszcze jest, a za chwilę może już nie być. Mój ogród na pożegnanie lipca.






























środa, 27 lipca 2022

Remigiusz Mróz - " Lot 202"


            Pisałam już kiedyś o mojej kondycji. jedynie ogród daje ukojenie. Straciłam zapał do czytania. Jestem czasen bezsilna, ale i wściekła na różne sytuacje. Zażartowałam nawet, że może chociaż w książce będę mogła kogoś zamordować i sięgnęłam po kryminał. Nie pamiętam kiedy czytałam tego rodzaju książki. Chyba będąc nastolatką, a czytało się wtedy Agatę Christe, czy Arthura Conan Doyla / Sherlock Holmes/. Tego rodzaju literatura mnie nie pociągała, a teraz obiło mi się o uszy o Remigiuszu Mrozie i spróbowałam. Tak właściwie to do końca nie wiem czy to kryminał czy fantazy fiction. Może political fiction. W każdym razie fantazji autorowi nie brakuje, a ilość bzdur i naciąganych sytuacji graniczy z absurdem. Stek niedorzeczności opisany w książce, może podoba się komuś, ale chyba tylko niewyrobionym literacko nastolatkom. Przedstawione sytuacje są czasami wprost tragikomiczne, nie mówiąc o wylewającej się brutalności. To że sięgnęłam po Mroza, to zwykły przypadek. Dopiero po przeczytaniu "Lotu 202", zainteresowałam się co pisze o nim wikipedia. Jest chyba najbardziej płodnym pisarzem współczesnym, chociaż  określenie pisarz, moim zdaniem jest trochę na wyrost. Wiem, na podstawie jednej przeczytanej książki nie powinno się oceniać autora. Pierwszą książkę wydał w 2013 roku i od tego czasu / 9 lat/ jest tego 58 tytułów. Czy w takim tempie może powstać coś wartościowego? Janusz Leon Wiśniewski swoją pierwszą książkę " Samotność w sieci" wydał w 2001 roku. Od tamtego czasu /21 lat/ napisał ich 45. Lubiłam jego powieći, do czasu, kiedy zaczął pisać na siłę. Na kolejną książkę Remigiusza Mroza z pewnością się nie skuszę. Pomimo, że książka nie przypadła mi do gustu, wynotowałam z niej kilka myśli, cytatów. Na wstępie, autor przytoczył cytat z "Myśli nieuczesanych"stanisława Jerzego Lenca:

"Ceń słowa. Każde może być Twoim ostatnim."

 A to już powiedział, a raczej napisał autor.

" Wszyscy umierają dwukrotnie. Raz, kiedy odchodzą z tego świata i
drugi, kiedy zostają zapomiani."
*
" Niektórzy ludzie żyją tylko po to, by inni zapamiętali jak umarli."
*
" Bitwę się da przetrwać dzięki sile, ale wygrać ją można tylko dzięki duchowi."
*
" Uczucia są najskuteczniejszymi narzędziami do manipulacji drugim człowiekiem."

-----------
 16 książka, 509/6753

poniedziałek, 25 lipca 2022

Dla mojej córki w dniu urodzin


Tak bardzo na Ciebie czekałam,
Pragnęłam Cię każdego dnia,
Chciałam chronić, kiedy byłaś mała,
Gdy dorosłaś , złotą rybkę dać.

Dziś niewiele mogę zrobić,
Prócz modlitwy w każdy dzień,
O Twe zdrowie, o Twój spokój,
O szczęśliwy każdy dzień.

sobota, 23 lipca 2022

Kwitnący lipiec

                  Lipiec lada dzień się skończy. Lato będzie jeszcze trwało. A to już wspomnienie klwitnącego, lipcowego lata.












środa, 20 lipca 2022

Było kiedyś moim rajem

              Było kiedyś moim rajem. Kiedyś. Co prawda, zaczęło się od balkonu. Były nawet nagrody. Raj, ale  maleńki. Metr na pięć metrów, czwarte piętro, więc moje kwiaty, a w górze tylko niebo. Wystarczało, bo kiedy pracowałam, czasu nie było zbyt dużo. Było przede wszystkim miejsce do odpoczynku.


                Potem, jeszcze kiedy mieszkaliśmy w bloku, pojawiła się emerytura i działka w lesie. To był mój już 400 metrowy raj. Bywaliśmy tam przede wszystkim w weekendy, pracować i ładować akumulatory. Rzadko na dłużej. To już był mój prawdziwy raj. Był. Dopóty nie zamieszkaliśmy w obecnym domu z ogrodem. Zabrakło czasu i sił na tamten. Rozważamy ewentualność sprzedania tamtej działki, więc pojawiły się wspomnienia. To był cudowny czas, beztroski. Mama sprawna, córka samodzielna. Nikt nie słuszał o covidzie, nie było wojny. Były, ale nie tak blisko. Wydawało się, że nic nam nie zagraża, że tak będzie zawsze. My też byliśmy pełni pozytywnych, dobrych uczuć. Bywaliśmy tam na przedwiośniu, wiosną, latem, jesienią, a czasem nawet zimą. Zimą jednak tylko na chwilę, przy okazji nart, na gorącą herbatę z termosu, wypitą przy kominku.





 

                  Jakże piękne były poranki, gdy mgła snuła się nad jeziorem widocznym z okna, a ptaki dawały koncerty.


                Śniadania na trawie, gdy słońce przebijało się przez wysokie drzewa z graniczacego z nami lasu, a czasem na tarasie, bo padało.


           Dni pełne pracy, ale też relaksu, r
ejsów łódeczką,  spacerów po okolicy, wypraw rowerowych, a czasem po prostu lenistwa.


              Popołudnia na tarasie z kawą, lampką wina, książką, krzyżówką. W domku kryliśmy się poźno wieczorem, kiedy komary nie pozwalały dłużej siedzieć. Na tarasie do późna słuchaliśmy żabich koncertów.



             Piękne zachody słońca nad jeziorem i wieczorne spacery.


                 I noce z niebem pełnym gwiazd, pohukiwaniem sów w lesie. Nasz raj to niewielka działeczka  ze starym, klimatycznym domkiem. Teraz każdy mówi, już tylko do wyburzenia.








                Owszem, koza za dużo ciepła nie dawała, kiedy zrobiło się zimno. Łazienka prowizoryczna, kuchnia też. Ile można zrobić bez większych nakładów w domku z lat siedemdziesiątych poprzedniego stulecia, ale był. Trochę jak skansen, ale Nasz. Latem na noce i dnie. Zimą tylko na chwilę.



              A skoro raj, to ogród i kwiaty. To obserwowanie motyli, słuchanie ptaków, szumu leśnych drzew i  fotografowanie tych wszystkich skarbów. Przejrzałam zdjęcia z rajskiego miejsca. Mam ich setki. Nie wiedziałam które wybrać, a skoro to wspomnienie ze szczęśliwego okresu życia, wybrałam, za dużo. Może jednak ktoś wytrwa do końca.











































































































































































                   To był cudowny czas. Niech trwa we wspomnieniach, a wspomnienia zatrzymają to co było wtedy i co w nas było najlepsze.