sobota, 19 kwietnia 2025

Wielkanoc 2025


Niech ta Wielkanoc rozbudzi w naszych sercach nadzieję i optymizm,
radość, która dostrzega piękno małych rzeczy, nadzieję, która nie gaśnie, gdy marzenia wydają się być zbyt dalekie, pokój, który koi, gdy wszystko wyprowadza z równowagi
i wiarę, która daje oparcie, kiedy bezradność przeraża.

Życzę Wam zdrowia i miłości, trochę czasu na refleksję i zadumę,
 ale też wiosenno-świątecznej radości, wszystkiego dobrego.

 

czwartek, 17 kwietnia 2025

Wybaczyłam, ale czy mogę zapomnieć


     Myślę, że wychowywanie dzieci w czasach mojego dzieciństwa, w większości rodzin,  niewiele się różniło. Takie były wówczas standardy, możliwości, wiedza. Raczej nabyta od swoich rodziców i  swoich przykładów. Nie było poradników, podcastów. Pewnie wiedzę nasze mamy czerpały również z "Przyjaciółki" i  "Twojego dziecka".
             Chciały nas wychować na silne, niezależne, a jednocześnie oddane rodzinie. I tutaj stop. Ja nie miałam być oddana rodzinie, tylko jej. Mówiła " mężów możesz mieć wielu, ale matkę tylko jedną". W pewnym sensie to przecież prawda, ale  z chwilą wyjścia za mąż utworzyłam swoją rodzinę. Jej, kiedy byłaby w potrzebie powinnam pomagać, ale nie kosztem swojej. Zresztą, to można pogodzić, ale potrzeba do tego dobrych chęci dwóch stron. Ona mając czterdzieści parę lat mojej pomocy i poświęcenia nie potrzebowała, a jednak żądała. Manipulacjami wymagała, że nie mogłam się wyprowadzić od niej, a kiedy chciałam to usłyszałam" jak raz stąd pójdziesz, to nie masz po co wracać". W końcu i tak to zrobiłam i potem słyszałam nie raz " po co przyjechałaś, ciesz się teraz swoim domem". Jak się wobec takiego przywitania zachować? Starałam się zrozumieć i nie odpuszczać, jeździłam nadal, sprzątałam nadal, robiłam zakupy, prasowałam. Tłumaczyłam sobie, że ma inne podejście do życia inne poglądy itd., ale w żadnych standardach nie można znaleźć przyzwolenia na sypianie matki z zięciem lub przyszłym zięciem.  Jedynym jej  wytłumaczeniem tego było " i co chciał przez to uzyskać, że ci powiedział, a po  drugie, po co zostawał w domu ze mną".  To " po co" i "co chciał uzyskać" to już drugi, inny temat do dyskusji. 
          Dzisiaj się tylko zastanawiam po co była ta walka, nikt nic nie wygrał, straciliśmy wspólne lata. Byłam przez ostatnie dni przez 24 godziny, do końca, oszczędziłam jej hospicjum, domów opieki, ale czy mogłam zrobić więcej. Pomoc na moich zasadach, wydawało mi się zdrowych, odrzucała, ja nie potrafiłam się dostosować i dać jej tego czego oczekiwała, a wręcz żądała. Zapewne wpływ na to miały postępowania całego życia. Jak każdy, zostawiła wszystko. Kiedy ostatni raz zabierało ja pogotowie do szpitala nawet kapci nie zabrała / pośpiech/, a chyba bardzo chciała żyć, bo to ona mówiła dzwoń po pogotowie,  ja spanikowałam i rozglądałam się raczej za gromnicą. Chyba moja reakcja była jednak właściwa po tym co się w ciągu trzydziestu minut stało, a może zawaliłam, a jej reakcja była na miejscu.
          Dzisiaj już jest TAM, po drugiej stronie. Czy tam wreszcie będzie szczęśliwa?
To dziwne uczucie nie mieć już matki, ale jestem spokojna, że już jej nie zawiodę, że nie cierpi i że już nie mam po co się łudzić, że coś się zmieni, bo wszystko się już skończyło.
         Przykre jest jednak to, że nie czuję żalu, że odeszła i jej braku. Pożegnałam ją tak jak powinna to zrobić córka. Może też po to, aby kiedyś nie mieć wyrzutów sumienia. Nie potrafiłam płakać, do chwili, kiedy spoczęła w grobie. Stałam wtedy nad nim i pomimo, że wokół było sporo ludzi, poczułam się strasznie samotna, bo nie było tam mojego brata. Chyba w tym momencie pożegnałam ich obu, brata tak naprawdę dopiero teraz.

" Wszystko przemija, tak chce przeznaczenie.
Jedno tylko zostaje, wspomnienie".

Obym od teraz wspominała tylko te lepsze, a jeśli wrócą te złe, to bez żalu i bólu.

niedziela, 30 marca 2025

Marcowe klimaty

          Marzec minął bardzo prędko. Czas pędzi nie wiadomo dokąd. Czy warto? Niestety nie mamy wyjścia, tylko temu biegowi się poddać. Co nas spotka jutro, za tydzień, za miesiąc. Nie myślę już w kategorii lat, ale nauczyłam się jednego. Nie martw się, nie przejmuj się dzisiaj. Jutro możesz się nie obudzić i to co dzisiaj z trudem wymyślisz, jutro będzie ci już nieprzydatne.


poniedziałek, 24 marca 2025

Bieżnik z bawełny

            I jeszcze ostatnie robótki szydełkowe,  zrobione jakiś czas temu. Bawełnę kupiłam kiedyś na letnią bluzeczkę i nie wykorzystałam. Teraz nastąpiła zmiana planów i jest bieżnik.




              Z resztki kordonka, z którego robiłam niedawno bieżnik, zrobiłam małe serwetki, podkładki pod doniczki.



       W obu przypadkach kłania się mata blokująca. Już zamówiłam na Temu i czekam.

piątek, 21 marca 2025

" Ostatni taki szczyt" - Mick Conefrey

              Chociaż jest zimno, ale jest słonecznie. Ogród czeka. Można by sprzątać, ciąć, podcinać, wycinać. Niestety, mój kręgosłup jest w wielkim niedomaganiu. Z trudem chodzę, a co dopiero prace w ogrodzie. Skoro jestem niesprawna, to pomyślałam o tych sprawnych wyczynowo. 
              Uwielbiam góry, ale ich piękno widzę inaczej, niż jako wyzwanie, udowodnienie, wyczyn.  Owszem w każdych trzeba zmagać się ze swoją słabością, ale mnie zawsze wystarczyły szlaki po polskich , no i słowackich, bo to takie jakby wspólne. Więcej nawet mi się nie marzyło, ale poczytać , to coś innego. Znaleźć się tam  w wyobraźni.
              Książka " Ostatni taki szczyt" to historia zdobywania Kanczendongi w Himalajach. 
"Kanczendonga" to z języka tybetańskiego  " Pięć Skarbnic Wielkiego Śniegu". Jest to trzeci, pod względem wysokości. szczyt na świecie, po Evereście i K2. Zdaniem znawców jest jednak najtrudniejszy do zdobycia. Autor opisuje w książce kolejne przygotowania i próby wejścia od początki poprzedniego stulecia. Po raz pierwszy została zdobyta 25 maja 1955 roku. Dwaj śmiałkowie z brytyjskiej ekipy, z którą się wspinali , po raz pierwszy postawili swoje nogi 1,5 metra poniżej samego wierzchołka o 14,45. Dlaczego nie na samym wierzchołku? Mieszkańcy  z tamtego rejonu uważali górę jako zamieszkaną przez bóstwa, które mogą się zemścić, więc to uszanowali. Następnego dnia weszli na nią kolejne dwie osoby z tej samej wyprawy.
             Pierwszym zdobytym przez człowieka szczytem z ośmiotysięczników była Anapurna. Należy ona do niskich ośmiotysięczników, ale jest niebezpieczna. Zdobyto ją w 1950 roku. Trzy lata później w 1953 roku Brytyjczycy weszli na Everest. Za kolejne dwa lata , w 1955 roku, po wielokrotnych próbach, po raz pierwszy  ujarzmiono Kanczendongę. W 1992 roku, podczas ataku szczytowego zaginęła tam polska himalaistka Wanda Rutkiewicz.
             Podstawą do napisania tej książki, były wywiady, pamiętniki i wszelakie materiały spisane przez lata walki o jej zdobycie. Jest to książka o marzeniach i determinacji, ale też o tragediach i uporze himalaistów w dotarciu na szczyt.
---
23 książka, 360/7.301

czwartek, 20 marca 2025

" Szpieg" - Paulo Coelho

             Przed wielu laty, pewnie z dwadzieścia, a może i więcej, Paulo Coelho był moim ulubionym pisarzem. Czytałam wszystko co wyszło spod jego pióra, spisywałam mądre cytaty. Teraz w Biedronce, za 10 złotych , trafiłam na nowy dla mnie tytuł " Szpieg". Książka jest inna, niż te sprzed lat. Może dlatego, że to biografia. Nie jest jakaś szczegółowa, ale jak stwierdza autor jest w niej wszystko co być powinno, co najważniejsze. Mata Hari, egzotyczna tancerka, kochanka wpływowych postaci, marzycielka i kobieta szpieg i to podwójny. Dla Niemiec i dla Francji, ale czy nim była naprawdę, czy tylko podpisała umowę, wzięła pieniądze i nic nie zdziałała. Aresztowana, sądzona i skazana. Niczego jej nie udowodniono, a zarzuty oparto głównie na jej przechwałach i zmyślonych historiach, które opowiadała, aby zaistnieć. Książka Coelha to listy pomiędzy bohaterką opowieści i jej adwokatem, pisane w czasie jej pobytu w więzieniu, gdzie czekała na wyrok bądź na ułaskawienie, które odrzucono. 15 października 1917 roku, elegancka i dumna stanęła przed francuskim plutonem egzekucyjnym. Książka niezbyt obszerna i dobrze się czyta. 

" potok wspomnień, jakbym chciała cofnąć czas, zanurzyć się w rzece,
której obrócony nurt poniesie mnie do źródeł".
*
" Ludzie uwierzyli, że dzięki niemu / Freudowi- przypisek mój/ mogą odzyskać niewinność, bo za ich błędy, za ich grzechy winni są rodzice"
---
22 książka, 196/6.941

wtorek, 18 marca 2025

" Piąta kura u wozu" - Justyna Bednarek

                 Po trudnym temacie " Kobiety w białym kimonie" , coś zupełnie lajtowego, bo znowu książka dla dzieci, polecona przez wnuczkę. Czwarty tom z serii o kurach. Są więc życiowe niespodzianki na Dzień Matki, wycieczka do ekologicznego gospodarstwa i niestety nieuczciwość hodowcy zwierząt. Jest więc humor i zwariowane przygody, ale też nauka uwrażliwiająca na cierpienie zwierząt. Jak zwykle u Justyny Bednarek pomysłowe historie dla dzieci, ale i dla dorosłych, bo ja z przyjemnością przeczytałam.
---
21 książka, 172/6.745