czwartek, 28 grudnia 2023

Można podsumować

          Minęły. Następne za rok. Jakie były? Dla mnie dobre, jak na wszystko co się wydarzyło ostatnio. Niestety śniegowa biel zniknęła przed świętami, ale nie było ponuro i szaro. Przez chmurki prześwitało słońce, co sprzyjało poczuciu radości. Wigilia w sporym gronie u córki. Byli dziadkowie, ciocie, wujkowie . W sumie 12 osób. Zaproszenie przyjął też M. Nie, Mikołajem się bynajmniej nie okazał. Przed świętami , w dniu moich urodzin dostałam na święta, Raffaello, ale Gwiazdor był. A jakże. Radość dla dziewczynek. Jedna czytała adresatów, druga roznosiła prezenty. Ileż to było radości. A paczuszek było sporo, bo każdy dla każdego, jedni dla drugich, a potem radość i śmiech przy odpakowywaniu. Ileż może być radości w dawaniu, obdarowywaniu. 
         Pierwsze święto było dniem wizyt. U taty, u brata w różnych miejscach, ale po drodze jadąc do mamy. U brata, to pierwsze takie święta bez niego, tylko znicz, modlitwa i zaduma. To wciąż boli. Czy kiedyś przestanie? U mamy spokojnie. Zrobiłam obiad, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy. Ma to co chciała i samotność. Drugie święto spędziłam z rodziną córki u mnie.
Było trochę czasu też na odpoczynek, refleksje, przemyślenia. Łamiąc się opłatkiem z córką, powiedziałam, znowu jestem szczęśliwa i to były dobre święta. Dla mnie.
           Niestety nie dla wszystkich. Huragan, który dał się we znaki na zachodzie Europy, dotarł i do nas. Jadąc w pierwsze święto musiałam zawrócić z drogi, na inną, bo stał długi korek aut. W oddali błyskało niebieskie światło straży pożarnej. Nie wiem czy wypadek, czy, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne, usuwali jakąś zawalidrogę, powalone drzewo. Na jezdni leżała masa połamanych gałęzi, a w chwili porywu wiatru czułam jak auto poddawało się jego sile. Tu i ówdzie leżały połamane drzewa.
         Największą chyba  tragedią było zdarzenie w Międzyzdrojach. Nie zależało od przyrody, od przypadku. Sprawcą był człowiek. Dzień przed Wigilią, gdy w sercach radość, oczekiwanie, nadzieja, ginie rodzina, spacerująca chodnikiem. Ojciec, Matka i 7 letnie dziecko, bo wjeżdża w nich auto prowadzone przez naćpanego szaleńca. Giną na oczach córki i siostry, 12 letniej dziewczynki, która w stanie ciężkim, z urazem kończyn trafiła do szpitala. Nie wyobrażam sobie co ta dziewczynka musiała przeżyć, jak będzie z tym koszmarem musiała żyć. Niektórzy piszą, że to Ukrainiec, ale czy to ma znaczenie. Bandyta, zabił i uciekł. Naznaczył dla dziecka na zawsze ten radosny świąteczny czas, łzami i smutkiem, traumą i niewyobrażalnym cierpieniem. Powinien dostać dożywocie i to nie na nasz, podatnika koszt, ale zapracować na siebie i to biedne dziecko. Potrafię zrozumieć wypadek, zła pogoda, jakieś roztargnienie i przechodzień wyskakuje przed auto, ale nadmierna prędkość i prochy wołają o pomstę do nieba.
             Zatem chociaż moje święta były dobre, nie każdy takie miał.

1 komentarz:

  1. Elu dobrze że wspaniale spędziłaś czas :) Wszystkiego dobrego w nadchodzącym Roku

    OdpowiedzUsuń