Minął szybko, za szybko. Było trochę złotej jesieni, a tu już listopad, który kojarzy się raczej z szarością. Cóż, nic na to nie poradzimy. Wczoraj byłam wykonać chyba ostatnie już prace w ogrodzie. Wykopałam ostatnie cebule i karpy kwiatów, zgrabiłam liście od orzechów, od pozostałych zostawiam, stanowią okrycie na zimę i rozłożą się, okopczykowałam róże, posadziłam resztę moich sadzonek krzewów i to chyba wszystko. Na rabatach jest zatrzęsienie chwastów, ale już tego nie chce mi się robić. Teraz będę czekała na kolejną wiosnę. Teraz będę podziwiała to co co zostało i to co będzie czyniła natura.
Widok z tarasu 24 października, a dzisiaj, po czterech dniach, już nie ma śladu tamtej czerwieni.
Dużo jeszcze śliczności w Twym jesiennym ogrodzie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za deszczową, pochmurną jesienią. Jednak Twój jesienny ogród przecudnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Piękny ogród! Piękne jesienne widoki! Trzeba nacieszyć nimi oczy bo tak jak piszesz, niebawem zrobi się szaro, buro i ponuro.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina