niedziela, 10 października 2021

Nasz złoty kot


           Czy jestem nienormalna? Nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Wszędzie go widzę. Jak siedzi za oknem i się melduje, że przyszedł, jak stoi przed drzwiami i prosi o wpuszczenie do środka, jak siadam przy komputerze i już pędzi, aby położyć się obok na biurku, jak przychodzi do mnie i przeszkadza w robótkach, bo pora, aby iść spać, jak siadamy do posiłku, a on łasi się by dostać kąsek z naszego jedzenia. Biorąc go, przecież powinnam mieć taką świadomość, że takie coś może nastąpić. Czy miałam? Czy o tym nie myślałam. Przecież straciłam jednego przed trzynastu laty, po wspólnych siedemnastu. Ten był z nami niecałe dwa lata. Nasz złoty kot. Dlaczego jeszcze się dobijam. Przegladam zdjęcia, słucham łzawej muzyki i cierpię. Może powinnam się upić. Dorosła kobieta, a nie potrafi sobie poradzić ze śmiercią kota, nie, tylko, ale, aż kota, przecież członka rodziny. Dlaczego go wypuszczałam na wolność? Bo on tego chciał, bo był w ten sposób szczęśliwy, bo  nuda  byłyby dla niego  groźniejsza  niż choroba. Mówią, jak kogoś kochasz, to pozwolisz mu nawet odejść. A teraz tak nardzo boli.

Franciszek J. Klimek

KOT, KTÓRY MRUCZY

Wskoczył mi na kolana

zgrabnym kocim susem

i wiadomo: już teraz

długo się nie ruszę. 

Ładnie mruczysz – szepnąłem

z pieszczotliwym gestem.

– Wiem o tym – odpowiedział

– Mruczę, a więc jestem.


2 komentarze:

  1. Droga Elu!
    Doskonale Cię rozumiem. Uwielbiany zwierzak to przecież członek naszej rodziny. Kiedy byliśmy zmuszeni uśpić naszą Bellusię nastąpił u mnie nawrót depresji. Nie mogła się pogodzić, że nie ma jej z nami. Od tej pory mój Eryk nie pozwala na wzięcie do domu żadnego zwierzaka.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tkliwą pamięć o każdym naszym zwierzaku noszę w sercu, w tym roku odszedł nasz Amik, przytulona bida ze schroniska, i podrzutek Gucio, zwykły szaraczek dachowiec, dlatego doskonale rozumiem Twoje uczucia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń