Już nigdy.... I czyja to wina? Kierowcy, że jechał za szybko i nie wyhamował, kota, że się zagapił. a może się spieszył, czy moja, że pozwoliłam mu żyć na wolności. Ale przecież w ten sposób był szczęśliwy. Czasem wymykał się na noc, jak mu się udało. Wczoraj nie był na kolacji. Na śniadanie też nie przyszedł. A może się spieszył, na wołanie. Przyniosłam go. Po raz ostatni. Był kotem, ale też członkiem rodziny. Nasz złoty kot.😿 nasz Amiś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
Trzy lata temu napisałam : Nigdy w dniu urodzin nie pisałam w ten sposób. Ostatnie, bo nie te sprzed ro...
-
Trudno jest funkcjonować z depresją. To stan w którym czasem się nie poznajemy. To stan niemo...
-
Szydełkowych robótek ciąg dalszy. Właśnie ukończyłam zimową firankę na łazienkowe okienko. Firanka ma metr długości. Według w...
-
Długie wieczory, sprzyjające robótkom ręcznym, tak właściwie dopiero się zaczęły, ja jednak już od jakiegoś czasu porzu...
-
Urodzin nigdy nie obchodzę, bo kto, nie licząc też mnie, miałby czas się tym zajmować dwa dni przed świętami. Owszem są życzen...
-
Twórczość Gabrieli Zapolskiej kojarzę głównie z " Moralnością Pani Dulskiej". Wiadomo, nie wiem czy jeszcze, ale w mo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz