piątek, 8 października 2021

Koci los, kocie życie

       Już nigdy....  I czyja to wina? Kierowcy, że jechał za szybko i nie wyhamował, kota, że się zagapił. a może się spieszył, czy moja, że pozwoliłam mu żyć na wolności. Ale przecież w ten sposób był szczęśliwy. Czasem wymykał się na noc, jak mu się udało. Wczoraj nie był na kolacji. Na śniadanie też nie przyszedł. A może się spieszył, na wołanie. Przyniosłam go. Po raz ostatni. Był kotem, ale też członkiem rodziny. Nasz złoty kot.😿 nasz Amiś.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz