Już nigdy.... I czyja to wina? Kierowcy, że jechał za szybko i nie wyhamował, kota, że się zagapił. a może się spieszył, czy moja, że pozwoliłam mu żyć na wolności. Ale przecież w ten sposób był szczęśliwy. Czasem wymykał się na noc, jak mu się udało. Wczoraj nie był na kolacji. Na śniadanie też nie przyszedł. A może się spieszył, na wołanie. Przyniosłam go. Po raz ostatni. Był kotem, ale też członkiem rodziny. Nasz złoty kot.😿 nasz Amiś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Jest zimno. Poniżej dziesięciu stopni, ale bez wiatru i słonecznie. Na starym mieście nie ma już tłumów jak latem. Pojedyncze ...
-
Nie zawsze tak wcześnie wstaję. Wczoraj się obudziłam i zachwyciłam. Na wschodzie niebo w kolorze odcieni pomarańczy / zdjęci...
-
Na okładce książki jest dopisek, że to thriller, czyli gatunek literacki, który ma na celu wywołanie u odbiorcy silnych emocji...
-
Mały poradnik życia to mój wytwór wyobraźni i pracy ręcznej, wyklejanki. Chociaż nie tylko wyklejanki. Zrobiłam go w starym not...
-
Mama mówiła, że po " wszystkich świętych" w ogrodzie się już nic nie robi. To był jakiś zabobon, że nie kopie się w ...
-
Niektórzy mówią, że to jakieś zaklęcia i czary, bo coś szpecą, liczą, zawijają, kolą szydełkiem i nie wiadomo co robią. A ja mów...
-
O wyborze książki zadecydował jej tytuł, " Pamiętniki wiejskich kobiet", niestety tych pamiętników tam prawie nie ma. J...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz