Ich związek chyba nie był udany. Pierwsza dziewczyna, pierwszy chłopak, ślub, dziecko.
On niezbyt wykształcony, bez matury, ale pewny siebie, głośno wyrażajacy brak szacunku dla innch, zwłaszcza urzędników, nauczycieli, księży. Dzięki prywatnej firmie ojca, dyrektor. Ona z ambicjami, studia, fakultety, kursy, stanowisko. Nawet kosztem dziecka. Widać było gołym okiem, że coś jest nie tak. Gdy syn miał pietnascie lat, on znalazł sobie inną. Najpierw po cichu, były kłamstwa, że nikogo nie ma. Ona podejrzewała, potem była już prawie pewna, ale starała się jeszcze, aby go zatrzymać. Nic to nie dało, odszedł i ułożył sobie życie z inną. Z byłą żoną utrzymywał poprawne stosunki. Rozwód na pierwszej rozprawie, bo wcześniej się dogadali odnośnie wszystkiego. Ona uznała, że na siłę nic nie zrobi, chociaż płakała i cierpiała, zgodziła się na rozwód. On zaczął wić gniazdko z drugą i jej dziećmi. Widać było, że się bardzo zmienił. Był radosny, spokojny, nawet przestał krytykować i źle mówić o wszystkich, których wcześniej obrażał. Ona też zaczęła żyć na nowo. Chyba jest na dobrej, nowej drodze z kimś nowym. A on? Jego nowa pani zabrała dzieci i wróciła do siebie, bo ponoć poszło coś o dzieci. Przyjedżdża od czasu do czasu, ale chyba bardziej w interesach. Czasem wyjeżdżają gdzieś razem. On został sam w nowo uwitym gniazdku. Karma powraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz