I ani się obejrzałam, a już mamy sierpień. Czas biegnie, lato mija, a z tym ciągłe zmiany w ogrodzie. Żal mi zawsze, tego co już przekwitło, chociaż na jego miejsce wchodzi coś nowego. Wszystko to jednak prowadzi do końca. Na początku do zimy, a kiedyś nie będzie dla nas nawet tej. Jednak póki co, cieszmy się czasem nam danym.
Po moich liliowcach pozostały już tylko fotki. Gdybym nie posadziła ich w metalowych koszykach, to pewnie znowu zjadłyby je nornice. Jest ślad nawet próby dotarcia. Zresztą kanałow było wiele, ale kończyły się przed koszykiem.
Wiem, one też chcą żyć i szukają pożywienia, ale ja chcę mieć moje kwiaty.
Przekwitła też już większość lilii. Pierwsze zakwitły tygrysie.
Potem kolejne. Prawdziwy festiwal barw i kształtów, a ogród pełen zapachów.
Jakie piękne masz odmiany lili, moje jeszcze mają pąki, ale lada dzień też zakwitną.Pięknie hest u Ciebie. Nornice też mi się rozpanoszyły po ogrodzie, nie mam pojęcia jak je przegonić bez uzycia chemii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ależ bogactwo kształtów, kolorów, deseni a to tylko lilie
OdpowiedzUsuńłał ale kwieciście - ile cudnych lili :) Ja poległam gdy mi nic nie wyszło - obecnie tylko na rondku się uchowały 3 szt haha bo tam przez masę betonu - kamienia nie wywęszyły ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No właśnie u mnie kiedyś wyjadły liliowece, do lilii na szczęście też jeszcze nie doszły. Pocieszam się, że teraz kot je dziesiątkuje. Codziennie leży jakaś nieżywa na ganku.
OdpowiedzUsuń