Chociaż z nieba kapało coś drobnego, po obiedzie pojechaliśmy na jarmark świąteczny. Byłam zainteresowana wyrobami handmade, ale wcale ich nie było. Kilka decoupagowych kasetek i bombek, ale bez szaleństwa i wyboru. Co prawda na stoiskach było tylko rekodzieło i coś na rozgrzewkę, ale to nie to czego szukałam. Kupiliśmy porcję prażonych kasztanów i pączusie na ciepło. Pomimo, że roznosił się kuszący zapach bigosu, tudzież innych pyszności to nie skorzystaliśmy. Byliśmy po obiedzie. Czyli trochę spaceru wśród straganów i tłoczących się ludzi i wrócilismy do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Wypadało się, oby nie na długo znowu, bo teraz jest fajnie ziemia nasycona wilgocią, ale to przecież się skończy. Dobrze by si...
-
We wczesny sobotni poranek, a właściwie noc, bo było przed piątą, zbudziłam się i poszłam do łazienki. Jak zawsze , spojrzałam pr...
-
Och życie, czasem bywasz trudne, przytłaczasz, a jednak nie ma nic większej wagi jak Ty. Przekonujemy się o tym jak Ciebie zabr...
-
Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz czytałam książkę o takim stylu pisania. Na początku mnie nawet to złościło. Krótkie scen...
-
Pośród rzeczy u mamy znalazłam pudło z różnymi paskami. Nie wiem, czy po prostu ich nie wyrzuciła, jak wszystkiego, czy miała ...
-
Lipiec lada dzień się kończy, co dla mnie oznacza, że połowa lata minęła. Jeszcze miesiąc wakacji i znowu wrzesień wezwie do sz...
-
Nie pamiętam czy czytałam coś Nory Roberts. Mówi się o niej jako autorce bestsellerów, więc książka która wpadła mi w ręc...
Też zauważyłam, że na tych jarmarkach króluje komercja a jak już trafi się coś fajnego to niebotycznie drogie.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ceny tych kilku bombek decoupagowych były niebotyczne. Duża 60,- zł. Ja patrzyłam z ciekawości, bo też robię, ale tylko dla siebie lub na prezent.
OdpowiedzUsuń