Chociaż z nieba kapało coś drobnego, po obiedzie pojechaliśmy na jarmark świąteczny. Byłam zainteresowana wyrobami handmade, ale wcale ich nie było. Kilka decoupagowych kasetek i bombek, ale bez szaleństwa i wyboru. Co prawda na stoiskach było tylko rekodzieło i coś na rozgrzewkę, ale to nie to czego szukałam. Kupiliśmy porcję prażonych kasztanów i pączusie na ciepło. Pomimo, że roznosił się kuszący zapach bigosu, tudzież innych pyszności to nie skorzystaliśmy. Byliśmy po obiedzie. Czyli trochę spaceru wśród straganów i tłoczących się ludzi i wrócilismy do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Kiedyś Nie żyje, umarł, krótkie słowa o stanie rozpaczy, ale to nie koniec, nie wszystko. Kto kocha, ten wi...
-
Styl vintage, który zaistniał w XIX wieku, to coś z innej epoki albo stylizowane na takie. Ubrania z poprzednich dekad a...
-
Wizyta na cmentarzu garnizonowym rozbudziła we mnie ciekawość. Po nim był cmentarz żołnierzy radzieckich, bo tuż obok garnizonowego....
Też zauważyłam, że na tych jarmarkach króluje komercja a jak już trafi się coś fajnego to niebotycznie drogie.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ceny tych kilku bombek decoupagowych były niebotyczne. Duża 60,- zł. Ja patrzyłam z ciekawości, bo też robię, ale tylko dla siebie lub na prezent.
OdpowiedzUsuń