czwartek, 15 lutego 2024

"Służące do wszystkiego" - Joanna Kuciel-Frydryszak


             Tak właściwie nie wiem dlaczego chciałam przeczytać tą książkę. Gdzieś coś mi się obiło o uszy, albo coś przeczytałam o niej. O tej i o "Chłopki" tej samej autorki. Zapytałam o nie w mojej bibliotece. Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam, że owszem są, ale jest kolejka, zapisy z czekaniem 5-6 miesięcy. Byłam szósta w kolejce, a można mieć książkę przez miesiąc. No więc czekałam. Na " Chłopki" nadal czekam.
           " Służące do wszystkiego" to prawie dokument, a może nawet, bez tego prawie, opisująca życie i rolę służących w XIX i XX wieku. Jest poparta bogatym materiałem historycznym, fragmentami z ówczesnej prasy, grafikami, fotografiami, fragmentami pamiętników, dokumentami, stenogramami sejmowymi itp. Pokazuje polskie społeczeństwo  przełomu XIX i XX wieku, a tak właściwie  ciemną stronę tego okresu. Służące widzieliśmy w filmach z tamtej epoki, czytaliśmy o nich w książkach o tamtych czasach, ale one były tylko drugoplanowe, jak w życiu, ale jakie było ich życie? Niektóre wspominają po latach, że był to najlepszy okres ich życia, kiedy udało im się wyrwać z rodzinnej biedy i głodu i jeśli udało im się dostać do " dobrej Pani". Losy niektórych były jednak  przejmujące. Białe niewolnice, bo tak je nazywano, trafiały na służbę często jako dziecko, bo już 8-9 latki zostawały oddawane przez matki, macochy, czasem może z dobrym zamiarem, bo w domu nie było miejsca i środków do życia, a praca służącej to mimo wszystko był awans i dotknięcie lepszego świata. Niektóre w rodzinie chlebodawców znajdowały przyjaciół i opiekunów.
          Joanna Kuciel-Frydryszak poświeciła tą książkę pamięci kobiet z najniższego szczebla hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej. Zatrudniane przez mieszczaństwo, nawet to średnio zamożne, wiejskie dziewczęta zaczynały służbę mając najczęściej 15 lat. Nie miały prawa do urlopu i wypoczynku, pracowały od świtu do nocy za grosze.  Te, którym się poszczęściło, spały w maleńkich pokoikach, najczęściej bez okien, choć w eleganckich kamienicach, gdzie zakazane było im wchodzić głównym wejściem. Najczęściej jednak spały w ciasnej wnęce, antresoli lub w kuchni. Autorka przypatruje się, co robiły, gdy miały wychodne, jeśli je miały, współczuje, gdy musiały oddać swoje często nieślubne dzieci, a nawet do czego się często dopuszczały.
        "Służące do wszystkiego" to także opowieść o stosunkach klasowych tego okresu, o wyzysku, uległości kobiet akceptujących swój niewolniczy los, ale i o sile ludzkich uczuć, zdolnych te podziały przekraczać. Kiedy autorka przytacza stenogramy z sejmowych przepychanek na temat, książka wydawać mi się zaczęła  przydługawa, przeciągana na siłę, ale przebrnęłam. Jest to lektura, która otwiera  oczy. Nigdy nie myślałam, nie zastanawiałam się, że osoby, o których się uczyliśmy w szkole, pisarze itd. też byli tymi lepszymi, którym podawano do stołu, prasowano koszule i grzano łóżka. Autorka pisze też o heroizmie służących podczas drugiej wojny światowej, gdy pomagały swoim chlebodawcom, o służącej, która została prababcią kanclerz Angeli Merkel i tej, która została żoną Stanisława Wyspiańskiego i też o tej,  która wymyśliła końcówkę Ferdydurke. W książce przedstawione zostały chyba wszystkie aspekty ich profesji, widzianej zarówno ze strony służącej, jak i pracodawców.
        Autorka włożyła ogrom pracy w zebranie materiałów, które pozwalają nam przybliżyć losy tych kobiet i ich status społeczny.
        Z tej książki dowiedziałam się, że na początku XX wieku w Królestwie Polskim służba stanowiła 30% wszystkich zatrudnionych, z czego kobiety stanowiły 80%. W 1904 roku w Warszawie otwarto szkołę dla służących, ale która z nich mogła się uczyć, kto miał za to płacić, kogo było na to stać? Że, od 1924 roku objęto je ubezpieczeniem społecznym w kasach chorych i w wieku 70 lat uzyskać mogły prawo do emerytury. Musiały jednak okazać, że przez 1200 tygodni płaciły składki. Którym się to udało? Za 15 lat wybuchła wojna, a po niej nastał nowy ład i skończyła się epoka służących.
       Jest to lektura dla miłośników reportażu i dla tych, którzy chcą poznać historię Polski z trochę innej  perspektywy. “Służące do wszystkiego” to książka , która zasługuje na uwagę.
---
12 książka, 415/4718

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz