niedziela, 13 lipca 2025

Niedzielny spokój

            Wypadało się, oby nie na długo znowu, bo teraz jest fajnie ziemia nasycona wilgocią, ale to przecież się skończy. Dobrze by się plewiło, przesadzało, ale dzisiaj niedziela, dzień święty święcić, więc nie pójdę. A może to tylko moja wymówka, bo nie mam ochoty. Ostatnio jestem zmęczona i niechętna do wszelkich prac, ale fotki poszłam zrobić





          A to moja limonkowa rabata, założona w ubiegłym roku. W tym nic nowego nie będzie.


                Rośnie na niej budleja, która pierwsza zakwitła.


          Wysiałam też orlaję, bo bardzo chciałam ją mieć, a potem trochę zaniedbałam plewienie i kiedy się za to zabrałam, nie wiedziałam co wyrwać, a co zostawić. Wybrałam jednak dobrze, zakwitła. Ciekawe, czy wysieje się na przyszły rok.


         No i mam nową werbenę. U naszych ogrodników były tylko patagońskie, a ja przywiozłam malutkie sadzoneczki werbeny bampton z Ogrodowiska, jak byłam tam w ubiegłym roku . Przyjęły się i są bardzo ładne. Mam nadzieję, że też się rozsieją, to przeniosę je jeszcze na inne rabaty.


                Teraz jest czas liliowców, lilii, zresztą nie tylko. 







                      W moim sporym ogrodzie pojedyncze rośliny są mało widoczne. Cieszę się że robią się ich całe łany, chociaż od pojedynczych zaczynałam. 









                     No i moja lawenda. Raj dla motyli i pszczół. 



                  Za szałwiami niestety widać przekwitłe piwonie. Nie wszystkie jeszcze zdążyłam obciąć. Zakwitły też chwasty, a może ziela. Mają przecież ładne kwiaty. Tą biało kwitnącą dziką marchew, znaną też jako marchew zwyczajna, kwiat marchwiowy, koronka biskupia, koronka królowej czy ptasie gniazdo. Podoba mi się jej kwiat i chyba postaram się ją "rozmnożyć". Będzie też atrakcją dla motyli. Drugie ziele, którego nie wyrwałam na czas to dziurawiec. A co, niech sobie rośnie, a nawet się rozsiewa. Obie te rośliny wyrosły na rabacie, typu łąka kwietna . Jest tam dużo różności.



                     A propos pielenia. Tutaj już prawie nic nie muszę robić, oprócz przycięcia, a zasłania nie tylko skarpę, ale też płyty betonowe, których nie lubię.



                No i anabelka, której w tym roku nie zdążyłam przyciąć. Jest olbrzymia.




                     Kolory przy wejściu do domu.


                Kiedy tak spacerowałam z aparatem, na chabrach wielkogłówkowych zauważyłam jakieś robalki. 



              Już pomyślałam, znowu coś nowego będzie pożerało. Zniszczyć czy zostawić, ale jak dobrze, że nasze telefony mają teraz tyle różnych możliwości, bo zaraz wygooglowałam. Łanocha pobrzęcz, szkodnik zbóż i kwiatów borówki, łatwo się rozprzestrzenia. Więc jednak szkodnik i trzeba tępić.
               Ogród to nie wszystko. Na tarasie też musi coś być.






1 komentarz:

  1. Piękna jest nowa, zeszłoroczna rabata. Już zimą poszukiwałam nasion orlaji ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Moją uwagę przykuła "koniczynka szczęścia". Każdego roku (pod koniec grudnia) kupuję maleńką doniczkę ale nigdy nie może przetrwać dłużej niż kilka miesięcy. U Ciebie już kwitną hortensje a u mnie mają dopiero pąki.
    Z wielką przyjemnością spacerowałam po Twoim pięknym ogrodzie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń