Nasz kot ma swoje rytuały. Po śniadaniu, około 7,30 wychodzi na swój spacer. Oprócz naszego ogrodu nie wiem gdzie chodzi. U sąsiadów nigdy go nie widziałam. Dzisiaj na swoje i nasze nieszczęście poszedł, ale to dopiero poczatek.
Sąsiedzi znowu walczą z kuną. Wczoraj wystawili klatkę- pułapkę na nią, ale zamiast kuny złapał się w nią rano nasz kot. Uwolnić go nijak nie mogłam, bo posesja pozamykana na siedem spustów i dostać się ani, do właścicielki, ani do kota nie można. Kot kilka godzin bez wody, w stresie, bo wyjść nie może i w odchodach kuny, które tam z pewnością włożono, aby owa czuła się jak " domu". Wreszcie około trzynastej, okrężnym drogami, aż przez Niemcy, udało się do Pani właścicielki posesji i klatki pułapki dodzwonić i uwolniła kota. Wrócił do domu oblepiony zaschniętym w sierści kałem, śmierdzący, ale szczęśliwy. Wykąpałam go zaraz, ale smród pozostał. Mówią, że kuna śmierdzi okropnie, a raczej jej odchody. Teraz śmierdzi nasz kot. Nie wiem co zrobić, i czy i kiedy przestanie cuchnąć. Kot jak kot. Nie można mu przypisać winy. Zagnała go tam ciekawość. Sasiedzi niewinni, bo tylko wspólczuć, że takiej kunie się u nich podoba. Też bym walczyła na różne sposoby. Ja niewinna, bo dlaczego zabronić kotu wyjść do ogrodu. Wszyscy niewinni, a sprawa śmierdząca.
Biedny, śmierdzący kociak. Cale szczęscie, ze udalo Ci się skontaktować z sąsiadem, który wypuścił kotka z pułapki, ale współczuję mu stresu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Na szczęście już "wywietrzał" i nie smierdzi, a po kąpieli ma taką jedwabistą sierść.
OdpowiedzUsuńBiedak. Dobrze ze szybko go wypuscili z tej klatki. Musial sie zestresowac.
OdpowiedzUsuń