poniedziałek, 4 maja 2020

Łąka


               Łąka - naturalny, półnaturalny lub sztucznie utworzony ekosystem, gęsto pokryty roślinami zielnymi, głównie trawami i bylinami, wśród których zamieszkują liczne zwierzęta, głównie owady i pająki. Przez człowieka łąki wykorzystywane były zawsze jako pastwiska dla zwierząt hodowlanych oraz jako źródło pasz i siana. Łąki mogą powstać tam, gdzie warunki środowiskowe ograniczają powstawanie lasów. Czynniki takie, jak silny wiatr, niska temperatura, uboga i cienka warstwa gleby oraz wysoki poziom wód lub częste zalewy uniemożliwiają rozwinięcie się ściółki i rozwój ekosystemu leśnego. Na tych terenach wyrasta więc roślinność mało wymagająca, która wykorzystuje glebę maksymalnie dzięki niskiemu wzrostowi. Łąka nie będzie porastała krzewami oraz roślinami drzewiastymi pod warunkiem, że dba się o jej regularne koszenie.
          Struktura roślinności łąkowej jest warstwowa. W pierwszej kolejności dzieli się na warstwę nadziemną i podziemną, te z kolei na kolejne warstwy. W części nadziemnej widoczny jest podział na warstwę wyższą i niższą. Warstwę wyższą zajmują wysokie trawy. 
          Ostatnio modne są tzw. łaki kwietne, zakładane nawet w niektórych częściach ogrodów. Ja mam łąkę naturalną za płotem naszego ogrodu. Co prawda próbowałam tam dosiać rośliny kwitnace, ale chyba niwiele z tego wyszło, bo za wcześnie zostało skoszone i nie zdążyło się wysiać na nowo. Niestety nie jest to taka piekna jak na zdjęciu.


        Chociaż zauważyłam, że wyrasta tam co nieco innego niż to co kwitnie obecnie. Zobaczymy jak zakwitnie. A oto obecny stan.





              O łace piszę jednak z innego powodu. Otóż, to źródło zdrowia. Od jakiegoś czasu, wiedząc, że za płotem, to ekologiczna uprawa, zbieram kwiaty mniszka i robię z niego syrop. Jest dobry na kaszel i nieżyt górnych dróg oddechowych. Ma sporo witaminy A, C, D i inne zwiazki korzystne dla zdrowia.  Córka podawała wnusi około łyżeczki dziennie, kiedy ta nie jadła jeszcze prawdziwego miodu od pszczół, jako jego namiastkę. Nic dziwnego sporo było ich na kwiatkach. Wystarczy zebrać 250 szt główek kwiatka pozostawić na trochę, aby wyszły z nich wszystkie żyjace miniaturowe zwierzątka, potem wsypać do garnka, zalać zimną wodą i gotować przez około 15 minut. Następnie odstawić garnek w zimne miejsce na 24 godziny. Czyli następnego dnia odcedzić, dodać sok z dwóch cytryn, kilogram cukru i gotować na małym ogniu, aż uzyska gestniejacą konsystencję.  Piszą, że około dwóch godzin. Ja nie gotuję tyle, aby mi się za dużo dobra nie wygotowało. Gorący syropek wlewam do słoiczków i zakręcam.  I to wszystko. Lecznicze wartosci zachowuje przez kilka miesięcy od daty przygotowania.


          Zbierać kwiatki radzę w rękawiczkach, bo tak będzie wygladała ręka.


           No i idziemy na łakę, w trawy, więc nigdy nie wiadomo, czy nie spotkamy tam jakiegoś kleszcza. Dlatego warto się też  przed nim zabezpieczyć. Kwiatki zebrałam wczoraj. Dzisiaj gotuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz