Wczoraj wieczorem myślałam, że w
nocy pojadę na pogotowie. Temperatura wciąż trzymała ponad 39, a kaszel chciał
mnie udusić. Charczenie które czułam, gdzieś w tchawicy, przypominało mi tatę,
kiedy leżał nieprzytomny i zbierała mu się gdzieś w płucach woda. Pielęgniarki
ściągały ją, bo mówiły że by się po porostu utopił. Mogłam tylko siedzieć.
Myślałam już, że noc spędzę w fotelu. W końcu jakoś się uspokoiło. Rano miałam
36,6 i czułam w sobie ciszę jak po wielkim huraganie. Teraz znowu się pogarsza,
ale może nie będzie już tak źle. Jeszcze nadzieja w moim laryngologu.
czwartek, 18 kwietnia 2019
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Kiedyś Nie żyje, umarł, krótkie słowa o stanie rozpaczy, ale to nie koniec, nie wszystko. Kto kocha, ten wi...
-
W zależności od położenia Słońca względem Ziemi występują pory roku które mają istotny wpływ na rozwój roślin. Dlatego też starożyt...
-
Styl vintage, który zaistniał w XIX wieku, to coś z innej epoki albo stylizowane na takie. Ubrania z poprzednich dekad a...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz