Kiedy w ubiegły czwartek wróciłam od lekarza byłam pełna nadziei. Kiedy w poniedziałek musiałam pójść ponownie, bo nie było poprawy, nadziei miałam już trochę mniej, ale jeszcze wierzyłam. Lekarz przecież wie. To znaczy wiedział swoje. Pani doktor jak pies budy broniła swojej teorii, że broń Boże antybiotyk. Ssać, ssać i minie. Tymczasem zamiast minąć było coraz gorzej. Dzisiaj poszłam do innego lekarza, który stwierdził " no, bez antybiotyku Pani tego nie wyleczy. Stracony tydzień leczenia. Święta już za progiem, a ja chora i jeszcze nie wiem czy w wigilię i święta kogoś nie zarażę. Pani doktor powiedziała: " co prawda to są bakterie, więc dorosłym raczej nic się nie stanie, ale z dziećmi różnie może być" I co? Teraz za złe rozpoznanie moja rodzina i ja mamy spędzić święta oddzielnie?
piątek, 21 grudnia 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Kiedyś Nie żyje, umarł, krótkie słowa o stanie rozpaczy, ale to nie koniec, nie wszystko. Kto kocha, ten wi...
-
Wizyta na cmentarzu garnizonowym rozbudziła we mnie ciekawość. Po nim był cmentarz żołnierzy radzieckich, bo tuż obok garnizonowego....
-
Styl vintage, który zaistniał w XIX wieku, to coś z innej epoki albo stylizowane na takie. Ubrania z poprzednich dekad a...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz