Nie minęła jeszcze doba, a kotek w nowym domu czuje się całkiem dobrze. Już nawet na moje kolana wszedł bez zaproszenia. Waży pięć kilogramów. Aby go zbytnio nie stresować, do weterynarza pojedziemy chyba dopiero w poniedziałek.
Przed świętami na blogu graszkowska.blog czytałam o emocjach zwiazanych z adopcją pieska. Teraz ja piszę o moim na sto procent kocie.
Piękny kociak - niech się za klimatyzuje i oswoi. Musi zaufać by wybrać się do weterynarza ;)
OdpowiedzUsuńTeż własnie tak myślę.
OdpowiedzUsuń