środa, 29 kwietnia 2020

Pierwszy deszcz tej wiosny

           Dzisiaj w nocy trochę popadało. Pierwszy deszcz tej wiosny. Wyczekiwany, upragniony, bo susza jest okropna. Nie było przecież w zimie żadnego śniegu, a deszcz też nie pamiętam kiedy był. Niestety coś za coś. Popadało, ale zrobiło się strasznie zimno. Spadek z 20-21 stopni, jak było u nas ostatni0 do 7-8 stopni jak jest dzisiaj to prawdziwy szok. Ubrałam się ciepło i poszłam na rekonesans, bo przecież wszystko tak prędko się zmienia. Migdałki ledwo co zakwitły, a już sypią kwieciem.




               Jeszcze niedawno pachniało hiacyntami, a już muszę obciąć wszystkie suche kwiaty. Wkrótce to samo stanie się z szafirkami.





           I z tulipanami też, o ile wcześniej ich wszystkich nasz kot nie pozjada. Dzisiaj go pogoniłam, bo objada całe kwiaty, zostaje tylko łodyżka. W tym roku tulipanki są malutkie, więc jednym się nie zadowoli.










                   Małe są też cesarskie korony, ale może dzięki temu się nie łamią.



               Narcyzów mam w tym roku mało, ale może dlatego, że wiosną je przesadzałam i odchorowały, ale kiedyś musiałam to zrobić. Teraz były widoczne skąd miałam je wykopać. Chyba że,  jeszcze będą kwitły z opóźnieniem.



             W  biało zielonej części, tzn, obok białych tulipanów są inne, też białe. Białych floksów chciałabym w tym miejscu nasadzić więcej, ale muszę pojechać do ogrodnika, a ograniczam do tego, co niezbędne. Wiadomo dlaczego.




              A to już w innej części ogrodu. 







             Pierwsze serduszka.



                 Mam też w ogrodzie rośliny z grupy ryzyka, bo trujące, ale przecież ich nie jem. Zasadziłam je, bo ponoć miały odstraszać krety i nornice. Czyli zamiast chemii trucizna, ale nornice sobie nic z niego nie robią, a kwiat jest nawet ładny. Zwłaszcza w okresie kwitnienia.




              Kwitnienie zaczynają też pierwsze powojniki.



            A przy stawku nie może zabraknąć kaczeńców. Pomału wysuwają też swoje główki bergenie sercowate.



           Po kwiatkach na śliwach nie ma już sladu, ale kwitną jabłonie, wiśnie czereśnie.






               Piękne są też nowe wypustki na świerkach.



           W ostatnich dniach narobiłam się znowu jak koń pod górkę. Poszerzona ostatnia rabata, przesadzanie, a  na miejsce starych nasadzanie. Tam akurat poszły płożące iglaki. Jak się rozrosną będzie mniej roboty w tym miejscu. Dzisiaj jes za zimno i wietrznie, aby coś robić, ale kolejne roboty czekają, a kolejne pomysły są w głowie.

1 komentarz:

  1. Pięknie zakwitły Ci kwiaty, u mnie też w końcu popadało bo już kilkakrotnie podlewałam ogród. Mam nadzieję, że wkròtce się ociepli.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń