To było wczoraj. Ostatnia niedziela września, pierwsza niedziela jesieni. Była piękna pogoda. W sam raz na spacery lub plenerowe imprezy. Pojechałam z córką, wnusiami i zięciem. Była to dla mnie miła odskocznia od domowego stresu. Dyniowe love czyli prawdziwe dożynki dyniowe. Wystawa różnych gatunków, możliwość ich kupna, sesje foto z dyniami, potrawy z dyni typu zupa, frytki, ciasta, pyszny sernik dyniowy, przetwory w słoikach i nie wiem co jeszcze. Smacznie i kolorowo, a dodatkowo stoiska z innymi potrawami typu frytki, pierogi, piwo itd. Przy wielkim ognisku można było piec swoje, przyniesione kiełbaski, a w ogóle miejsca do piknikowania sporo i sporo atrakcji do zabaw dla dzieci. Największa piaskownica świata, tor przeszkód ułożony z różnych kłód, huśtawki, karmienie kóz, zamki dmuchańce itp. Ktoś zamiast uprawiać zboże i ziemniaki w sąsiedztwie bloków pomyślał o tego typu działaniach. Jest pole lawendy, oczywiście atrakcyjne latem, a teraz pole facelii, słoneczników, kukurydzy, którą niestety załatwiły dziki i oczywięcie były dynie. Dynie były wszędzie, na wozach, na gromadach, na snopach słomy... I miejsce na spacery.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
Pisząc swoje pamiętniki, opisy wojaży, radości z ogrodu, robiłam to, aby się dzielić, może trochę pochwalić, ale też, aby pamięt...
-
To już dwadzieścia sześć lat. Jego wiek z tamtego czasu, osiągnęłam w moje ostatnie urodziny. Chociaż już nie na etacie, ...
-
To był zgrzyt w sprawie naszego ogrodu. 1600 metrów i łąka. Byle jaka łąka. Walczyłam, robiłam, już nawet kosiłam to co pozostało i ...
-
Poprzednio pisałam, że i dlaczego, tzn. dzięki czemu, jestem szczęśliwa. Tak wtedy czułam, ale wcale nie jestem taka ...
-
W notce od wydawcy czytam, że w spomnienia Very Ratzke Jansson to dokument dotyczący dziejów Gdańska w okresie przed i w czasie I...
-
Rozpoczęta prawie dwa tygodnie temu, skończona przed chwilą. Dziwię się i zastanawiam, dlaczego decoupage przestał bawić.
Podziwiam takich pomysłowych ludzi, szkoda tego labiryntu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Domyślam się, że to był miły, relaksujący wyjazd. dzisiaj słyszałam w radio o miasteczku dyniowym w Śremie. Bardzo żałuję, że ode mnie to szmat drogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Zjadłbym sobie zupy dyniowej ;)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, wspaniały pomysł, tylko rozpropagować.
OdpowiedzUsuń