Wszyscy doskonale wiemy, co to jest adwent. Pierwsze wzmianki o obchodzeniu adwentu pochodzą z IV wieku. Cztery tygodnie, poprzedzające Boże Narodzenie, upływające pod znakiem przygotowań do świąt. Radosny okres, który ma nas skłonić do refleksji. Przygotowujemy się, przynajmniej powinniśmy, zarówno duchowo jak i praktycznie. Nasz rodzimy adwent jest bogaty we wszelakiego rodzaju zwyczaje i może jest to dobry moment, aby przyjrzeć się dawnym oraz współczesnym tradycjom w Polsce. Czy nadal je kultywujemy? Kiedy czytam, że w jedną z nich wpisywała się tak zwana szara godzina, robi mi się cieplej na duszy. Moja wyobraźnia przenosi mnie do jakiejś izby, gdzie wokół ciepłego pieca siedzą domownicy, a babcia snuje dawne opowieści. Za oknem ciemność, nie ma przecież latarni, może jedynie księżyc lub gwiazdy, pada śnieg, a sporo już go leży od poprzednich dni, gdzieś szczeka pies. W izbie niezbyt jasno, snują się wspomnienia, śpiewa się piękne adwentowe pieśni, może ktoś czyta książkę. Wiem, jestem sentymentalna. Może niełatwo wywołać taką atmosferę obecnie, w naszym zagonionym świecie, gdzie ulice oświetlone, że prawie igłę się znajdzie, gdzie zamiast śniegu błoto, szum samochodów, autobusów, wszystko i wszyscy pędzą dokądś, za czymś. W pomieszczeniu gra tylko telewizor skad epatują tanimi sensacjami, kłótniami. Święta nadejdą i przeminą prawie niezauważone. Żal mi tamtej atmosfery, a może żal mi mojego dzieciństwa, dzieciństwa mojej córki, że tak prędko minęło. A przecież staramy się, aby i teraz dzieci, tu myślę o wnukach, miały dobre wspomnienia z tego czasu. Moja córka przecież razem ze swoimi córeczkami też przystraja dom, robią pierniczki, ozdoby na choinkę, codziennie czyta im na dobranoc, więc może to tylko moja tęsknota za minionym i za bliskimi, których już nie ma? Za czasem, który wówczas wydawał się magiczny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Jest 1946 rok. Wielka Brytania zniszczona wojną, nękana srogą zimą, kryzysem żywnościowym i paliwowym próbuje wrócić do życia. Trudną sy...
-
Książka jakie lubię. Chociaż historie wymyślone, ale tło historyczne, czynią, że fabuła staje się bardzo realna. Pr...
-
Powiedziałabym, jaki urlop, przecież już nie pracuję, ale co, czy odmiana mi się nie należy, bo o to przecież chodzi. Taki miałam ...
-
Chciałabym, aby moje wnusie kiedyś wspominały wakacje u babci i nie tylko wakacje. W tym roku były już półkolonie, wakacje z rod...
-
Kolejna książka z cyklu " Z zachwytu nad życiem" jest kontynuacją " Cichych cudów". Autorka opowiada jak w s...
-
" Żyjemy nadal wyłącznie poprzez rzeczy , które po nas zostają". Wypisałam ten cytat z jakiejś książki, którą ostatnio czyt...
-
Rozczytałam się w Annie H. Niemczynow. W " Słowach wdzięczności" autorka udowadnia, że można być wdzięcznym mimo przy...
A roraty ? kto pamięta, ja jako dziecko o świcie maszerowałam z innymi dziećmi z lampionami, które sami robiliśmy do kościoła w miasteczku powiatowym oddalonego 3km od naszej wioski ..ale to była frajda!
OdpowiedzUsuńO roratach w następnym poście.
OdpowiedzUsuńOboje z mężem bardzo lubimy ten adwentowy czas. Teraz sporadycznie włączamy telewizor. Wiadomości czytamy w telefonach a my siedzimy przy dobrej herbatce i gadamy, wspominamy. Zawsze chodziliśmy wieczorem na roraty. Jednak w tamtym roku był duży mróz i rozchorowałam się. Zmarzłam w nieogrzewanym kościele. A ponieważ w dalszym ciągu świątynia jest nieogrzewana, więc nie chodzę na roraty.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)