Książki do czytania wybieram w różny sposób, bo autor, bo zaciekawił przeczytany fragment, bo opinia itd. Tym razem na blogu Beaty, pogromczyni w czytaniu, przeczytałam że poległa. Zainteresowało mnie , cóż to takiego może być. Z EMPIKu książka w ciągu dwóch dni była u mnie. Zainteresowła mnie od pierwszego zdania: " Tej jesieni kupiłam stuletni dom w górskiej wiosce na Dolnym Śląsku. W gratisie był pies...". Czytałam , jak to mówię jednym tchem. 650 stron narracji, opisującej życie kobiet , cztery pokolenia, prawie od początku poprzedniego wieku do czasów współczesnych. Opisy dotyczą też życia ludzi, którzy mieli jakikolwiek związek z Bertą, Barbarą, Violettą czy Kamilą. Tragiczne losy prababki, córki, wnuczki i prawnuczki. Autorka przenosi nas z epoki do epoki, nie szczędząc szczegółów z tych czasów. Odtwarza życie kobiet, jakby były prawdziwymi, a nie fikcyjnymi postaciami. Powieść aż kipi od emocji. Autorka, narratorka wciela się w postać najmłodszej z tego, jak sama określa, pathworka na cztery historie. Jest to książka o odwiecznej potrzebie miłości i akceptacji, o tęsknocie, o bólu porażek, o wpływie wychowania matek i jego oddziałowywaniu na córki, o smutnej powtarzalności losu.
„Córka może przeżyć tylko, jeśli nie przypomina swojej matki”
" Czy słowo może przetrwać w pamięci komórkowej, w genach, czy trwa z pokolenia na pokolenie, ukryte w języku jak ziarno?"
Co prawda, książka wymagała uwagi i skupienia, bo historie wielokrotnie preplatały się wzajemnie, ale jestem nią zachwycona. Trochę przypomniała mi twórczość Wiesława Myśliwskiego.
Książki niestety nie znam :( ale może w przyszłości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń