piątek, 26 października 2018

Kolejne podejście


                 Dzień nie różni się od poprzednich. Szaro, buro tyle że, nie pada. Chociaż nie musiałam, wstałam tak jak zawsze. Wiem, że to dobre zarówno dla mnie jak i dla wnusi, ale jest mi smutno. Ja powinnam mieć czas bez obowiązków, odpowiedzialności i być w razie potrzeby, a wnusia powinna mieć kontakt z innymi dziećmi, uczyć się współżycia w grupie,  uczestniczyć w zabawach itp jak to w przedszkolu. Dzisiaj robimy trzecie podejście. Pierwsze było bardzo na tak. Sama biegała do przedszkolnych drzwi, chętna do chodzenia tam. Potem była choroba i po niej, coś się zmieniło. Był płacz i bronienie się przed zostaniem. Było tak tylko kilka dni, bo znowu zachorowała. To było chyba nie doleczone to pierwsze. Dzisiaj jest trzecie podejście. Bardzo ją kocham i chciałabym jej nieba uchylić, ale może to jest dobre rozwiązanie. Trochę odpocznę i zregeneruję siły, aby wystarczyło ich na dłużej. Ona opowiada mi różne rzeczy, wprost zwierza się, o mamie, o tacie, o babci, o kotach itd. To takie niewinne. Chciałabym, aby gdy będzie większa też zawsze do mnie znalazła drogę w jej kłopotach i abym ja potrafiła jej pomóc, a co najmniej wysłuchać i wesprzeć. Taka przecież jest rola babci. Kochać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz