poniedziałek, 23 października 2023

"Ja już nie mam dzieci"



        Żądała od nas , dorosłych, całkowitego podporządkowania. Kiedy się broniliśmy, były złości, nie odzywanie się, wymówki itp. Kilkakrotnie usłyszeliśmy, "ja już nie mam dzieci".  Kim więc dla niej byliśmy?
Kiedy zaszłam w ciążę  usłyszałam od niej "i po co ci to, zobaczysz teraz co znaczą bachory". Kiedy moja siedmioletnia wnuczka cieszyła się, że umie zrobić jajecznicę, powiedziała, " no to Asia ma już służącą". Ostatnio pokazała kim, albo czym dla niej byliśmy w dniu pogrzebu mojego brata, jej syna.  Na pogrzeb nie przyszła, już pierwszego dnia po śmierci powiedziała, że nie przyjdzie, bo jest chora. Bolały ją plecy, ale leków zapisanych przez lekarza nie brała. Pomóc miał apap. Mogła jednak chodzić za opiekunką i sprawdzać jak ta sprząta, mogła wychodzić do kota, aby po swojemu go karmić. Na pogrzeb przyjść nie mogła. Nie musiała chodzić, jest wózek inwalidzki. Brat, gdyby miał fizycznie siły, to jeszcze tydzień przed śmiercią pojechałby do niej, pomimo strasznego bólu, naprawić antenę od telewizora. Trzy dni przed śmiercią, z wielkim trudem tłumaczył mi jak sprawdzić, czy bojler od wody się popsuł, czy jest coś innego, bo nie grzał. Myślał o niej do końca. Ona miesiąc przed śmiercią powiedziała mu, musisz żyć, bo ja ciebie potrzebuję. No tak, kto będzie rąbał drewno, nosił węgiel itd. Na moje uwagi, że jest bardzo chory i nie może, mówiła, a co będzie leżał i czekał na śmierć.  Na pogrzeb nie przyszła, tak jak nie chodziła do nas na święta, urodziny, rocznice, nawet przed laty, gdy mogła, była dużo młodsza. Na pogrzeb nie przyszła, bo trzeba by było się raz poświęcić. Raz. Ostatni raz go zobaczyć, dotknąć zanim zamkną wieko trumny, odprowadzić na ostatnie  ziemskie miejsce , pożegnać. Nie zrobiła tego. Ja byłam niekontaktowa, chora, ale nie poprosiła nikogo, aby w jej imieniu złożył kwiaty, zapalił znicz. Wieczorem zadzwoniła do mnie z pretensją że nie zdałam jej relacji " jak było na pogrzebie ". Kim dla niej byliśmy?

"Trzeba się nauczyć obdarzać nieobecnością tych,
którzy nie zrozumieli znaczenia naszej obecności."
                  Valerie Perrin

5 komentarzy:

  1. Bardzo Ci współczuję..moja Teściowa(+)miała też taką matkę..a nawet gorszą...mówiła tak samo i robiła bardzo złe rzeczy..Ja za to mam perfidną siostrę i podłego brata..Tydzień temu zachorowałam nagle na anginę i mając 39,2st dostawałam smsy,że jeśli natychmiast nie dostarczę bratu zaświadczenia lekarskiego, to woła policję.E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i trudno mi uwierzyć bo takie historie tylko czasem oglądam w reportażach i interwencjach. Czyżby niektóre kobiety były pozbawione tej pierwotnej i niezbywalnej matczynej miłości czasem posuniętej nawet do heroizmu? A Ty w swoim życiu trafiłaś akurat na takie dwie, swoją matkę i swoją córkę. Może to jakiś wadliwy gen który dotyka co drugie pokolenie? Bo Ty Elu i wnusia to jakby z innej rodziny, z innej bajki.
    A i anonimowa potwierdza, że takie złe, rodzinne układy się zdarzają.
    Więc tylko Wam współczuję serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego uważasz Krystyno, że moja córka ma też ten zły gen. Ja się z córką super dogaduję. Jest też bardzo dobrą matką dla swoich dzieci. To, że wnusia umie zrobić jajecznicę nie wynika z wykorzystywania, ona się cieszy jak się czegoś może nauczyć.

      Usuń
    2. Elu, przepraszam Cię serdecznie, pomyliłam Cię z inną Elą, wybacz, jeszcze jestem zakręcona po tej życiowej zmianie i wielkiej przeprowadzce. Przytulam Cię.

      Usuń
  3. Gdybym nie znała od bardzo dawna Twoich problemów, miałabym trudności aby w nie uwierzyć.
    Bardzo serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń