wtorek, 10 października 2023

Inaczej, nie musi oznaczać, że gorzej.


Nie, nie zawsze już
będzie tak źle. W końcu
pustkę da się zapełnić.
Przywołać, odzyskać
barwy i smak.
Okrzepnąć.
Życie jest
niewyczerpane.
Ale też nie da się,
go zastąpić.
A tęsknota jest tym,
czego nie da się ugasić.
Tak jak wiary, nadziei
i miłości nie da się nasycić.
Obumierasz, gdy na nic nie czekasz.
Żyjesz, dopóki dążysz.

                      Agnieszka Bieńkowska

* * *

           Niełatwo pozbierać się po wszystkim co się zdarzyło, ale muszę, chcę, na przekór i wbrew wszystkiemu, znowu normalnie żyć. Dla mojej córki, dla wnuczek, dla siebie. Wiem, że nic nie będzie jak dawniej, ale inaczej nie oznacza, że gorzej. Wierzę w to.

3 komentarze:

  1. Trzymaj się kochana !!! "Inaczej" - może oznaczać "lepiej" ! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przytulam i dużo siły życzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Elu - trafiłam do ciebie od Pellegriny. Ona napisała: "lubię cię czytać, Elu." A jak Pellegrina tak napisała to znaczy, że warto zajrzeć.
    No i miałam rację. Trochę odnajduję siebie samą w twoim życiu. Trochę twoje opisy przypominają moje rozterki.
    A trochę nie rozumiem dlaczego tkwisz w złym związku i dlaczego uważasz, że jesteś coś winna matce.
    Rozwiodłam się w wieku 55 lat. Mieliśmy fajne życie, mieliśmy pieniądze, wielki dom, dużo jeździliśmy. Ale oddalaliśmy się od siebie. Rósł mur między nami. To trwało wiele lat.
    W końcu podjęłam decyzję i doprowadziłam do rozwodu.
    Uważam, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Ciężko pracuję, żeby się utrzymać. Dom należał do niego więc nic nie dostałam. Jałmużnę. Ale postanowiłam, że nie pójdę do sądu, że mój spokój jest najważniejszy. Nie będę się latami procesować.

    Jestem sama i to jest naprawdę wspaniałe. Robię co chcę i kiedy chcę. Nie muszę iść na żadne kompromisy. Z nikim konsultować swoich decyzji. Ale pewnie znasz to uczucie skoro 28 lat byłaś sama.
    Nie zgadzam się z tym, że człowiek potrzebuje do szczęścia drugiego człowieka. To bzdura. Każdy z nas jest inny, mamy pewne podstawowe potrzeby takie same lub podobne. Na tym koniec. Ja nie wyobrażam sobie, żebym miała dzielić moje mieszkanie z drugim człowiekiem, żeby mieć wspólną kuchnię, łazienkę, albo sypialnię. Nie chcę tego.
    Usiądź sobie wygodnie, niczym nie poganiana i zastanów się czego ty chcesz. Na czym ci zależy. Jak chcesz żyć.
    Ja przeprowadziłam się z wielkiego domu do 20-metrowego mieszkania. Zrozumiałam, że metraż nie ma żadnego znaczenia bo na 150m dręczyła mnie klaustrofobia, która całkowicie ustąpiła w mini mieszkaniu.
    Wiesz, co ja myślę? Że ludzie tkwią w toksycznych związkach, bo tak jest wygodniej, łatwiej. Bo boją się zmian. Bo lepsze to co znane. Nowe jest niepewne.
    Pięknie napisałaś o tych drzwiach, że niektóre prowadzą donikąd i trzeba je zamknąć.
    Uważam również, że pewne rzeczy od nas nie zależą, np. twój udar. ale już to w jaki sposób do tego podejdziesz, jak zareagujesz - to jest tylko twoje.
    Jest coś, co mi się spodobało u stoików. Wybór odpowiedniej alternatywy. Czyli: albo będę się zamartwiać, albo pójdę do przodu. Albo zostaję z mężem i przestanę narzekać, albo go opuszczę i zacznę od nowa.
    Coś musisz wybrać. Tkwienie w rozkroku jest najgorsze, zjada cię od środka. Decyzja należy wyłącznie do ciebie, nie oczekuj od nikogo, że powie ci co robić.
    Słuchaj siebie.
    Ja jestem teraz w podobnej sytuacji, co Pellegrina. Na nowym mieszkaniu, bez mebli, bez kuchni, bez mojego kochanego psa.
    Nie wiem czy chcę tu mieszkać na zawsze, ale wiem, że na dzień dzisiejszy to najlepsza opcja. Wybrałam tę właśnie alternatywę.
    Pozdrawiam z Gdańska.

    OdpowiedzUsuń