piątek, 18 grudnia 2020

Przedświątecznie

          Przedświątecznie, bo to przecież ostatni tydzień przed, a wcale nie czuję, aby to miały być święta. Szaro, ponuro i smutno. Nie czułam nastroju przedświatecznego, ale zaplanowałam, że od dzisiaj się wezmę za konkrety. I co? Wszystko wzięło w łeb, bo jak tu myśleć o świętach, jak nie wiadomo jakie one będą. Wszyscy naokoło się pochorowali, nie wiadomo na co, bo na covid przecież skierowania się tak łatwo nie dostanie. Brak wskazań. Najgorsze jest jednak to, że córka jest od wczoraj na niemowlęcym w szpitalu, z wnusią. Temperatura około 40 stopni, trudna do zbicia, zrobiła badanie moczu i jest złe, ale CRP tylko 3, gdy dopuszczalne jest 5.   Zaraz przenieśli je z sali dwójki na jednoosobową, bo jakisś wirus, ale jaki? Robią badania i mówią o dziesięciodniowym pobycie w szpitalu. Więc jakie to będą świeta. Miała być pierwsza gwiazdka, pierwsza choinka, starsza siostra pięciolatka pisała do Mikołaja o prezenty, a tu nic. My na nieszczęście mieliśmy w sobotę kontakt z wnukiem siedemnastolatkiem, a tu okazuje się, że jego mama była u swojej, a tą w niedzielę zabrano do szpitala na covid. Pomiędzy tymi dwoma przypadkami nie było dotychczas żadnego kontaktu , nawet pośredniego, ale co dalej, co ze świętami. Ojciec z pięciolatką w domu, mama z jedenasto miesięczną w szpitalu. Czy w takiej sytuacji, ewentualnego zarażenia, mogę w święta odwiedzić swoją 86 letnią mamę, chorującą na astmę i nie tylko. Smutne to mogą być święta. Mniejmy jednak nadzieję, że ci co nie dostali skierowania na test, robią go prywatnie - pięć stów chyba, okaże się, że rzeczywiście nie mieli na niego wskazań, że siedemnastolatek nic nam nie zasiał przez kontakt jego mamy z chorą babcią, a córka z wnusią wrócą na święta do domu. Postaram się, to co będę mogła im przygotować i że pozostali członkowie rodziny się nie pochorują. 

        Zrobiłam dzisiaj wianek na drzwi i powiesiłam plasterki suszonych pomarańczy na choinkę przy wejściu. Kupiłam, jeśli przetrwa będzie kolejna do ogrodu, a jeśli nie, to do wyrzycenia. Miały być światełka przed wejściem. Mówię o tym już od Mikołaja, ale jeśli sama nie zrobię, to trudno się doprosić. Tego jednak robić nie będę. Od początku adwentu świecą się jedynie adwentowe świeczniki w oknach. Moje " okno dupereli" w tym roku skromne. O, zrobiłam świąteczne słoiczki do kuchni. Pojemniczki na herbatki lub inne drobiazgi. I to tyle. Daj Boże zdrowie moim bliskim.











1 komentarz:

  1. Pojemniczki przepiękne:).
    Współczuję Ci bardzo, bo wiem, co znaczą święta bez radości. Przeżyłam już takie święta, o których bardzo bym nie chciała pamiętać, ale niestety pamięć moja jest okrutna.
    Wszystkiego dobrego Tobie i Twoim bliskim, niech wracają do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń