Co jakiś czas na świecie pojawiają się nowe szaleństwa, chociaż to może nie jest szaleństwem, ale nowym produktem. Szaleństwem jest jego cena.
Czekolada dubajska z nadzieniem z kremu pistacjowego, ciasta kataifi i pasty tahini po raz pierwszy została wyprodukowana w Dubaju w 2021 roku. Oryginalna receptura czekolady dubajskiej jest owiana tajemnicą i mamy jedynie informację o użytych w niej składnikach.
Produkt zyskał ogromną popularność chyba dzięki filmikom w mediach społecznościowych. Ja też stamtąd się o niej dowiedziałam. Popularność tej czekolady sprawiła, że wiele pracowni cukierniczych i zarówno małych jak i dużych producentów słodkości, zaczęło tworzyć swoje autorskie receptury na bazie składników użytych w oryginalnej tabliczce z Dubaju.
Z czego się składa tabliczka takiej czekolady? Ano, tabliczka dubajskiej czekolady składa się z czekolady mlecznej, wypełnionej słodkim kremem pistacjowym, wymieszanym z drobno pokrojonym, chrupkim ciastem kataifi i pastą tahini. Tahini to pasta sezamowa na bazie nasion sezamu, wykorzystywana do przygotowywania wielu azjatyckich potraw, natomiast ciasto kataifi to rodzaj cienkiego, nitkowatego ciasta, które również jest popularne w kuchni Bliskiego Wschodu, Turcji, Grecji i Bałkanów. Może być wykorzystywane zarówno w deserach, jak i w daniach wytrawnych. Kataifi powstaje z prostych składników, mąki pszennej, wody, odrobiny soli i tłuszczu. Ciasto jest specjalnie rozciągane i cięte na bardzo cienkie paski, co nadaje mu unikalną teksturę.
Jest to chyba najdroższa z czekolad. Tabliczka oryginalnej / nie wiem jaka gramatura/ kosztuje ponoć ponad sto złotych. Ja kupiłam z ciekawości, tą podrobioną, z Lidla. Czekolada to dużo powiedziane, batonik 70 gramowy za chyba około dziewięć złotych. Może dlatego, że to ta z podrobionych, bo języka mi nie wyrwało, a żeby płacić takie pieniądze, to rzeczywiście szaleństwo. No cóż synonim do szaleństwo to chyba głupota.