środa, 9 października 2024

Dzień trzeci, Znana i nieznana Wielkopolska, wokół Poznania - Rogalin, Puszczykowo, Szamotuły, Sycyn

      Poprzedniego dnia wieczorem podjęliśmy decyzję, że wracamy wcześniej do domu. Zrezygnowaliśmy z Poznania i Stobnicy i to co miało być w półtora dnia postanowiliśmy zrobić w dzień. Po śniadaniu wyruszyliśmy więc do Rogalina.
          Rogalin, wieś położona 20 km od Poznania i 13 km od Kórnika, znana głównie z zabytkowego zespołu pałacowo-parkowego hrabiów Raczyńskich. W kompleksie pałacowym do dyspozycji zwiedzających jest pałac, obszerna galeria malarstwa, gabinet londyński i galeria antenatów, powozownia oraz park. W pobliżu pałacu znajduje się Kościół św. Marcelina, dawna kaplica, z mauzoleum Raczyńskich oraz w parku pomniki przyrody - Dęby Rogalińskie. Malowniczy ogród i park rozciągający się na dużej powierzchni  nadaje się na  spacery i przechadzki. Oddalając się od pałacu można dojść do pomnika przyrody, Dębów Rogalińskich. Skupisko dębów liczy sobie około 2000 drzew, z których najsłynniejsze Lech, Czech i Rus liczą sobie po 1000 lat. Romantyczny park z licznymi alejkami, pięknymi rzeźbami, doskonale utrzymaną roślinnością jest idealnym miejscem do odpoczynku.
      Wstęp do galerii oraz obiektów pałacowych jest płatny, zwiedzanie parku i Dębów Rogalińskich jest za darmo. Podjeżdżając od  strony Kórnika można zaparkować samochód na obszernym parkingu. Był jeszcze pusty, bo pałac był jeszcze zamknięty / otwierają o dziesiątej/. Zaczęliśmy więc od kościoła, który też niestety był zamknięty. Zmyliły nas płonne nadzieje, że skoro są pracownicy remontowi przed kościołem, to będzie można wejść. Został więc kościół tak jak przed dwudziestu ponad laty, tylko z zewnątrz.


     Kościół pw. Św. Marcelina został wybudowany w latach 1817-1820 na polecenie Hr. Edwarda Raczyńskiego. Na frontonie świątyni jest umieszczony napis: DIVO MARCELINO. Edward Raczyński w ten sposób uczcił ciotecznego kuzyna Marcelego Lubomirskiego, żołnierza napoleońskiego, poległego w 1807 r. podczas oblężenia Sandomierza.


          Architektonicznym pierwowzorem dla tej budowli była świątynia rzymska, zwana Maison Carree, z I w. p.n.e. w Nimes, we Francji. Fronton świątyni zdobią kolumny, a elewacje boczne półkolumny.  Żeliwne elementy świątyni – bazy i kapitele kolumn, fryz, posągi lwów i antaby na drzwiach zostały odlane przez Hr. Raczyńskiego. Świątynia podzielona jest na dwie kondygnacje. Górna o dekoracji klasycystycznej pełniła funkcję kaplicy pałacowej, a obecnie jest jako kościół parafialny, dolna jako mauzoleum.  W 
mauzoleum znajdują się trzy sarkofagi, w których pochowani są: Prezydent Hr. Edward Raczyński, Konstancja i Roger Raczyńscy. Ponadto na ścianach mauzoleum znajdują się tablice nagrobne, m.in. tablica, za którą spoczywa serce Hr. Edwarda Raczyńskiego fundatora tej świątyni.
         Ponieważ drzwi zarówno do świątyni jak i mauzoleum były zamknięte / była dziewiąta godzina / musieliśmy zadowolić się zewnętrzem.






                 Od kościoła prowadzi do pałacu długa kasztanowa aleja. Och ile ja tych kasztanów nazbierałam podczas tego wyjazdu.


                Jeszcze przed bramą, po lewej stronie alei stoi dawny czworak.

               

               Po przekroczeniu bramy głównej z lewej strony stoi dawna powozownia, a po prawej dawna stajnia.




                Na wprost, główny cel naszej podróży, pałac.


            Zespół pałacowo-ogrodowy w Rogalinie powstał w latach 1770-1776 z inicjatywy Kazimierza Raczyńskiego, pisarza wielkiego koronnego, następnie starosty generalnego Wielkopolski i marszałka nadwornego koronnego.  Architekturze rezydencji nadano cechy stylistyczne charakterystyczne dla późnego baroku i rokoka.  W latach 8-tych. XVIII wieku fundator zmodernizował rezydencję w duchu klasycyzmu. Kontynuatorem zapoczątkowanych prac był zięć Kazimierza, Filip Raczyński, który zastąpił dwubiegowe, reprezentacyjne schody istniejącym do dzisiaj westybulem i klatką schodową, wybudował łączniki galeriowe między oficynami a korpusem i przebudował stajnię i powozownię.
         Dzięki staraniom kolejnego właściciela – Edwarda Raczyńskiego, po 1815 roku sala balowa została przekształcona w neogotycką zbrojownię w której oprócz broni zgromadzone były pamiątki narodowe. Pierwotna, dwukondygnacyjna kaplica znajdująca się w południowym skrzydle pałacu została natomiast przebudowana około 1830 roku na oranżerię i bibliotekę.
      W latach 90-ych XIX wieku Edward Aleksander Raczyński i jego żona Róża z Potockich przeprowadzili modernizację wnętrz pałacowych. Do części wnętrz wprowadzono nową dekorację sztukatorską i piece kaflowe, a w dawnej reprezentacyjnej jadalni na piętrze pałacu utworzono okazałą, neorokokową bibliotekę. W 1910 roku powstał budynek galerii obrazów. Znalazła się w nim  kolekcja obejmująca malarstwo polskie i zagraniczne z przełomu XIX i XX wieku. Zbiór liczył pierwotnie 466 dzieł /obecnie ok. 300/ i był dostępny publicznie.
       Rezydencja w Rogalinie pozostała rodową siedzibą Raczyńskich do 1939 roku. W czasie II wojny światowej pałac zajmowała szkoła Hitlerjugend. Zniszczeniu uległa wówczas część wyposażenia i wystroju pałacu, m. in. neorokokowa biblioteka. Kolekcja obrazów została zrabowana przez Niemców. Po zakończeniu wojny większość obrazów odzyskano.
  W 1948 roku zespół pałacowo-parkowy w Rogalinie został przekazany Muzeum Wielkopolskiemu  w Poznaniu.
       Wnętrze pałacu ozdobione jest portretami członków rodziny Raczyńskich, antykami, przedmiotami użytku codziennego i zastawą. Wrażenie robią pięknie zdobione piece kaflowe, żyrandole itp.
    


                   W oczekiwaniu na wejście.


             Audio przewodnik już otrzymaliśmy, więc ruszamy.















                      Porcelana sanitarna, :-)



























          Wielu członków rodziny Raczyńskich było mecenasami kultury. To oni dali początek pierwszej publicznej bibliotece w Wielkopolsce czy ufundowali Muzeum Narodowemu w Poznaniu doskonałą kolekcję malarstwa, a drugą założyli w samym Rogalinie. Swego czasu rogalińska kolekcja była uznawana za najlepszy zbiór współczesnego malarstwa na ziemiach polskich. Są tam
 dzieła Matejki, Gierymskiego, Wyczółkowskiego, Mehoffera, Boznańskiej, Fałata, Wyspiańskiego i Malczewskiego.  Ze względu na zmianę planu wyjazdu, do galerii malarstwa nie poszliśmy. Oprócz Galerii Obrazów, na terenie kompleksu warto zobaczyć Galerię Portretów, Powozownie czy tzw.  Gabinet Londyński. Jest to wiernie odtworzony gabinet z Londynu, w którym przez 26 lat swego życia na uchodźctwie, Edward Bernard Raczyński, Prezydent RP  przyjmował oficjalnych gości, przyjaciół, rodzinę. Gabinet wypełniony jest pamiątkami,  starymi meblami, fotografiami rodzinnymi, ocalałymi portretami antenatów, widokami rezydencji Raczyńskich. Są tam przedmioty zwyczajne i niezwyczajne równocześnie, jak choćby ukryta za zabytkowym, pochodzącym z pałacu w Rogalinie parawanem, waga, na której Edward Raczyński ważył się codziennie, londyńska księga adresowa z wpisanym odręcznie numerem telefonu Winstona Churchilla. Wiem, że to tam jest, niestety, ze względu na czas nie widziałam. Musiałam jednam zobaczyć rokokowy ogród ozdobiono rzeźbami wykonanymi przez Augustyna Schöpsa.




















                   Park jest otoczony płotem. Za nim, już za darmo rozciąga się park, którym można dojść do sławnych rogalińskich dębów. Dęby w parku krajobrazowym datuje się na 700 lat wstecz, a średnica jednego z nich wynosi aż 9 metrów. Trzy z nich noszą legendarne imiona  Lech, Czech i Rus. Krótki spacer był, ale aż do dębów nie poszłam. Opuszczając Rogalin widzieliśmy tam grupę szkolnej młodzieży.
          Pałac jest jedną z najwybitniejszych realizacji drugiej połowy XVIII wieku w Polsce, stanowiącą inspirację dla wielkopolskich siedzib arystokracji z tego okresu.  Jego rozpoznawalność  czyni go jednym z symboli Wielkopolski.
               Następny punkt zwiedzania miał być na luzie, niezobowiązujący, ale zaskoczył. Niby trochę wiedziałam, a jednak był niespodzianką. 
          Puszczykowo, około dwanaście kilometrów od Poznania. Po raz pierwszy  pojawia się w źródłach pisanych  w 1387 roku. Początek zabudowy willowej,  charakterystyczny dla dzisiejszego miasta, datuje się na drugą połowę XIX wieku, kiedy to w latach 1870–1880 uregulowano bieg Warty. Tereny te nabrały wówczas charakteru eleganckiej miejscowości letniskowej i willowej. Rozwojowi sprzyjały rozległe bory sosnowe i korzystny mikroklimat. W okresie od początku XX wieku do 1939 roku ruch wycieczkowy był tak duży, że pociągi z poznańskiego dworca kursowały co 10 minut i aby nie kolidowało to z ruchem dalekobieżnym musiano zbudować dla nich dodatkowy tor. To tam, po wojnie, w 1946 roku osiadł, urodzony w Poznaniu,  52 letni Arkady Fidler, polski prozaik, reportażysta, przyrodnik i podróżnik, porucznik Wojska Polskiego. Arkady Fiedler to jeden z najwybitniejszych polskich podróżników, który pierwsze wyprawy odbywał jeszcze długo przed II wojną światową. Gdy ta zastała go na Tahiti, przedostał się do Anglii, biorąc udział w bohaterskich walkach. Jego tytuły, takie jak „Ryby śpiewają w Ukajali”, „Kanada pachnąca żywicą” czy „Dywizjon 303”, na stałe zagościły w kanonie lektur. W swoim życiu odbył 30 wypraw i podróży. Napisał 32 książki, które ukazały się w 23 językach w przeszło 10-milionowym nakładzie.  Zmarł w 1985 roku w Puszczykowie. 
          Tam, w 1974 roku on i jego  synowie stworzyli prywatne Muzeum-Pracownię Literacką A. Fiedlera. Muzeum mieści się  w  rodzinnym domu i ogrodzie . Willę tę Arkady Fiedler kupił od państwa w roku 1946, po powrocie do kraju z wojennej emigracji. W 1948 sprowadził tam z Londynu swą żonę włoskiej narodowości, Marię oraz dwóch nieletnich wówczas synów, Arkadego Radosława i Marka. Tam mieszkał i tworzył, a także gromadził eksponaty z podróży. Myślałam, że muzeum to taka taka duża walizka z „pamiątkami z podróży”- afrykańskie maski, motyle , fajki itp. jednak zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Ogród pełen jest ogromnych posągów, piwnica poświęcona nom. Jest to według mnie, miejsce obowiązkowe dla miłośników podróży.  Muzeum - Pracownia jest zdana wyłącznie na własne siły, bez dotacji, czy subwencji, które decyzją Rady Miejskiej w 1991 roku cofnięto.. Do końca 2000 roku placówkę odwiedziło ponad milion gości z Polski i zagranicy.  Podejmuje ich rodzina Fiedlerów.


































































               Po powrocie z wycieczki chyba wrócę do lektury książek Fidlera, a tymczasem dalsza podróż. Ominąć Poznań i z położonego na południe, Puszczykowa, przejechać do oddalonych o 35 kilometrów na północ od Poznania, Szamotuł.
       Najstarsze ślady szamotulskiej osady sięgają XI wieku. W odległości 2,5 kilometra od dzisiejszego rynku na północ znajdowała się osada Szamotulskich herbu Nałęcz. Z kolei najstarsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1231 roku, a przed 1257 rokiem Przemysł I – książę wielkopolski nadał osadzie prawo do odbywania targów. W  osadzie w XII bądź XIII wieku wybudowano kościół pod wezwaniem św. Marcina. 
      Na południe od osady Szamotulskich powstała nowa. Prawdopodobnie 1292 roku w osadzie tej wzniesiono drewniany kościół pod wezwaniem św. Stanisława.
       Prawdopodobnie też, że ta stara, w 1383 roku uległa zniszczeniu w wojnie domowej pomiędzy Nałęczami i Grzymalitami. Starej osadzie nie przywrócono dawnej świetności, a na początku XIX wieku ostatecznie zniknęła z map. Skupisko żydowskie pojawiło się w Szamotułach w 1403 roku. Kościół św. Marcina do 1486 roku był kościołem parafialnym, następnie został wcielony do parafii św. Stanisława. 
          Chyba  w drugiej połowie XIV wieku wybudowano murowany zamek. W źródłach nie zachował się przywilej nadania Szamotułom praw miejskich. Pierwsza wzmianka o mieście Szamotuły pochodzi  z 1383 roku, choć już nadaniem targów w 1284 roku należy uważać za namiastkę przyznania praw miejskich. W 1420 roku król Władysław Jagieło ponowił prawa miejskie Szamotuł, a król Kazimierz Jagiellończyk potwierdził je w 1450 roku i 1455 roku. Miasto zostało rozlokowane na suchych kępach otoczonych wodami i moczarami.  Dostęp do trzech głównych ulic prowadzących na rynek prowadził przez groble. Położenie miasta na ważnej trasie handlowej ze Szczecina do Poznania wpływało na systematyczny rozwój miasta. W latach 1423–1431 w miejscu dawnego kościoła  pod wezwaniem św. Stanisława wybudowano nową murowaną świątynię w stylu gotyckim, obecnie – Bazylika kolegiacka Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa.
       Z 1429 roku pochodzi najstarszy zachowany w Polsce list miłosny nadany w Szamotułach przez Marcina z Międzyrzecza. Oryginał listu znajduje się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. List został napisany pismem gotyckim w staropolskim języku.
      Początek XV wieku to podział szamotulskich dóbr i miasta na dwie części – pomiędzy synów wojewody poznańskiego, dlatego też  w drugiej połowie XV wieku powstał drugi w mieście niewielki zamek.  W latach 1518–1521 Łukasz II Górka dokonał znacznej rozbudowy zamku w stylu neogotyckim.  Do dziś zachował się zamek oraz jedna z czterech, baszta.
  W pierwszej połowie XVI wieku do Szamotuł zaczęli napływać luteranie, kalwini oraz bracia czescy. Właściciele Szamotuł – Łukasz II Górka i Jan Świdwa popierali reformatorów, dzięki czemu w XVI wieku Szamotuły były ważnym ośrodkiem reformacji w Polsce. Prawdopodobnie w 1551 roku w oficynie szamotulskiego zamku powstała pierwsza w Wielkopolsce drukarnia. 
            Po 1520 roku w Szamotułach urodził się Wacław z Szamotuł, nadworny muzyk króla Zygmunta Augusta. Jeden z najwybitniejszych polskich muzyków epoki renesansu.
            W 1542 roku kościół św. Stanisława został wyniesiony do godności kolegiaty.
Na przełomie XVI i XVII wieku Szamotuły osiągnęły szczyt gospodarczego rozwoju. W mieście funkcjonowało 14 cechów rzemieślniczych i handlowych. W XVII wieku miasto było znane głównie z produkcji sukna, które do Rosji, Niemiec i Szkocji  eksportowały szkockie domy handlowe Johnstonów, Forbesów i Gordonów. Miasto ponadto było ważnym ośrodkiem produkcyjnym przemysłu olejarskiego, garncarskiego oraz powroźniczego. 
    W drugiej połowie XVII wieku właściciel Szamotuł, sprowadził do miasta ojców franciszkanów-reformatów, którzy w latach 1675–1682 na murach dawnego zamku Świdwów wznieśli kościół i klasztor.
           Jednym z głównych zabytków Szamotuł, obok kolegiaty, jest zamek Górków. Kim byli Górkowie? 
         Łukasz II Górka – starosta generalny między innymi Wielkopolski, przedstawiciel magnackiego, potężnego rodu. Nadzorował mennicę Rzeczpospolitej.  Znany był jako przeciwnik innych wyznań.  Na jego życzenie spalono księgi luterańskie w Poznaniu. W poznańskiej katedrze przyjął święcenia biskupie, również za jego pieniądze wybudowano kaplicę poświęcono Górkom.
          Łukasz III Górka – wojewoda poznański, przedstawiciel innowierców, w swoich dobrach w Szamotułach stworzył ośrodek myśli reformacyjnej. W swej poznańskiej rezydencji, zamku Górków, na Starym Rynku, dzisiejsze Muzeum Archeologiczne otworzył zbór luterański. Był przedstawicielem Braci Czeskich, a następnie stał się Luteraninem. Przez kilkadziesiąt lat, jak głosi legenda, więził w baszcie swoją żonę Elżbietę z Ostroga.
       Obecny zamek wybudowała rodzina Szamotulskich w XV wieku. W 1499 roku  Katarzyna, córka Andrzeja Szamotulskiego wyszła za Łukasza Górkę, wnosząc mu w wianie zamek w Szamotułach. Od tego czasu mówi się o zamku Górków. Przebudował on rezydencję na zamek obronny. Zamek otaczały mury z basztami i fosa. Dziś z założenia obronnego niewiele zostało, podziwiać jednak możemy Basztę Halszki i typową siedzibę szlachecką wraz z wyposażeniem.









                Salonik Pani, gabinet męski, salon, sala rycerska. Pomieszczeń nie było dużo.
















                  Obraz Matko Bożej Pocieszenia Pani Szamotuł


                 I w sali gotyckiej rarytas.  Wystawa ikon.  Ikony te są darami ludzi, ale większość z nich pochodzi z odzysku. Są to ikony, które ludzie, niekoniecznie legalnie, usiłowali przewieźć poza granice naszego kraju. Mają one wartość ponadczasową.






                  W muzeum odbywają się też wystawy czasowe. Trafiliśmy na prezentację Jacka Hagla "Hollywoodzkie Ikony". Są to portrety znanych osób Hollywoodu namalowane w stylu starych ikon. Prace wykonane w Stanach Zjednoczonych 25 lat temu, wystawione były w Palm Springs, Kalifornia, 2001 roku. Wystawa czynna od 6 września do końca października 2024 roku.



         Najstarszym i najlepiej zachowanym obiektem założenia zamkowego jest baszta, zwana basztą Halszki, czy też basztą Czarnej Księżniczki. Wzniesiono ją w XV wieku jako budowlę obronną i około 1518 roku przystosowano do celów mieszkalnych. Nazwa baszty związana jest z historią Halszki, księżniczki  która mieszkała w niej przez 14 lat. Baszta była wkomponowana w ciąg murów obronnych pełniąc rolę wieży przybramnej, w której to umieszczona była tablica fundacyjna. Ekspozycja w Baszcie Halszki / piwnice i trzy kondygnacje/ poświęcona jest przeszłości miasta i najbliższej okolicy.








                        Niedaleko od zamku jest do kolegiaty. Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia “Szamotuł Pani” i świętego Stanisława Biskupa i Męczennika jest  najstarszym zabytkiem na terenie miasta, ale nie to świadczy o jego wyjątkowości. Pierwotny kościół stał już na miejscu dzisiejszej kolegiaty w XIII wieku, był on drewniany. W XV wieku wybudowano na jego miejscu świątynię murowaną, w stylu późnego gotyku. Jest to właśnie ta kolegiata. Była ona na przestrzeni dziejów przebudowywana, a jej rozbudowę  Szamotuły zawdzięczają rodowi Górków. Dumą ówczesnego kościoła była biblioteka. Założona już w na początku XV wieku. Posiadała ona początkowo 24 dzieła, z czasem się rozrastała. Przy kościele funkcjonowała szkoła. Wielu uczniów kontynuowało dalszą naukę na uniwersytecie krakowskim. Mogli oni tam studiować dzięki stypendium. Ufundowane ono zostało już w XV wieku.  W XVI wieku w czasie, gdy Szamotułami rządził Łukasz III Górka została przekazana innowiercom. Kościół ten był w rękach Luteranów, a później Braci Czeskich.  W czasie II wojny światowej hitlerowcy zamknęli kościół, a co cenniejsze zabytki wywieźli.

              Głównym zabytkiem jest  obraz Matki Bożej Pocieszenia Szamotuł Pani w barokowym ołtarzu. Niestety, dzisiejszy ołtarz jest tylko kopią. Oryginalny jest natomiast obraz. Jest to ruska ikona z XVII wieku. Koronowana ona była koronami papieskimi. Jest celem wielu pielgrzymek, słynie z wielu cudów. Jest to ikona Matki Boskiej Kazańskiej – malowana na drewnie. Pierwszym jej właścicielem był kniaź ruski, który za czasów króla Jana Kazimierza dostał się do niewoli i przebywał wraz z żoną w więzieniu w Warszawie. W tym czasie na dworze króla Jana Kazimierza przebywał zasłużony wojownik, właściciel Szamotuł - Aleksander Wolff. Gdy zobaczył obraz u kniazia, zapragnął nabyć go dla siebie. Kniaź otaczał obraz tak wielkim szacunkiem i nabożeństwem, że nie chciał za żadną cenę go oddać. Dopiero po śmierci kniazia udało się Wolffowi nabyć obraz od Jego żony, dla której wyjednał u króla wolność. Wolff przywiózł obraz do Szamotuł i umieścił go w kaplicy zamkowej. Tu zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Zauważyło na obrazie, że z oczu Maryi spływają krwawe łzy. Wieść o cudownym zjawisku w Szamotułach dotarła do Kurii Biskupiej w Poznaniu. Na zamku zjawia się komisja, która przesłuchała świadków i zbadała dokładnie obraz i okoliczności towarzyszące temu zjawisku.  Obraz  przeniesiono do Kolegiaty. Zamknięty w skarbcu dawał znać o sobie. Wierni z Szamotuł i okolic zwracali się z prośbami i doznawali szczególnych łask. W dzień Trójcy Świętej 1666 roku przeniesiono cudowny obraz "Matki Bożej Szamotulskiej" przy licznym udziale duchowieństwa i około 11 tysięcy wiernych, w uroczystej procesji do Kolegiaty i umieszczono go w wielkim ołtarzu. Król Jan Kazimierz podarował Matce Bożej srebrno-złotą sukienkę wysadzaną drogimi kamieniami. Z czasem wyrzeźbiono specjalny ołtarz dla Matki Bożej i do dziś możemy ją podziwiać w nawie bocznej kościoła. Sukienkę wywieźli Niemcy w czasie II wojny światowej. Obraz uratował przed wywiezieniem kościelny Henryk Ciężki. Widział on jak Hitlerowcy pakują i wywożą cenne zabytki. Rzucił się w stronę obrazu zdarł z niego sukienkę i oddał Niemcom, zachował jednak ikonę, którą ukrywał do końca wojny.







                  Zanim tam pojechałam, jakoś szczególnie nie zastanawiałam się nad tym, jakie to miasto. Myślałam raczej, że to mała mieścinka, a wcale tak nie jest.






                  Była godzina 15,30, a nam pozostał ostatni punkt naszej wyprawy. Oddalony o osiem kilometrów Sycyn ze szkółką i ogrodem traw ozdobnych. Włączyłam nawigację i pojechałam. Osiem kilometrów to skok, ale nie był skokiem. 


            Taką drogą dawno nie jechałam. Pole rozjechane na krzyż, niesamowite dziury, nawigacja się gubiła,  ale warto było. Jest to miejsce, które inspiruje 
do życia w otoczeniu traw ozdobnych. Stworzono tam pięć trawiastych mini-ogrodów, które nazwano „Szeregowe”. Mają one inspirować do komponowania traw we własnych ogrodach. Każdy z nich ma inny charakter i przesłanie. Jest ogród Formalny – regularny, ale także  Zwiewny z traw o nitkowatych liściach i Łąkowy w trzech wersjach kolorystycznych. Kolejne to ogród alergika obsadzony trawami niekwitnącymi i Rodzinny – użyteczny do zabawy ale i aromatyczny. Jest to nietypowy ogród, ponieważ ogromna większość posadzonych tu roślin to… trawy. Poza tym jest stosunkowo młody, założenie ma 10 lat i ciągle się zmienia. Jednak uzyskany efekt jest już  niesamowity. Trawy bardzo szybko rosną, dynamicznie zmieniając przestrzeń z roku na rok ale także z miesiąca na miesiąc.  Swobodny charakter ogrodu nawiązuje do położenia Szkółki, czyli do otaczających go lasów i pól. Szkoda, że było zimno, siąpił deszcz i robiło się ciemno, a przed nami była długa droga do domu, bo pośród traw można było spędzić dużo czasu.


























         Myślałam, że coś kupię, ale punkt sprzedaży był już zamknięty. Pracują do siedemnastej, ale jest jeszcze sprzedaż wysyłkowa. Może i lepiej. Będzie bardziej przemyślane.

2 komentarze:

  1. Piękne, niezwykłe miejsca! I te trawy! Świetna relacja i wycieczka! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie ♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. You have taken so many beautiful photos. The palace and all the buildings looks fantastic. It's a pity that the shop was closed. Perhaps you have already ordered some plants :)

    OdpowiedzUsuń