To miał być miesiąc aktywności w ogrodzie. Wnuczka w przedszkolu, już nie tak gorąco, więc były wielkie plany. A tymczasem, wszystko spełzło na niczym. Już koniec sierpnia zakończyłam z chorobą, która ciągnęła się jeszcze przez pierwszy tydzień września. Zresztą w tym drugim też nie miałam na nic ochoty. Złe samopoczucie trwało. Kolejny to był wcześniej zaplanowany wyjazd. Dużo zobaczyliśmy, ale też byłam zmęczona po powrocie. Opiszę go niebawem. Dalej było jeszcze gorzej. Zachorowała wnusia, a potem jeszcze jej mama, moja córka. Problemy z kręgosłupem przykuły ją do łóżka. mam nadzieję, że może październik będzie lepszy, chociaż choroba córki nie skończy się wraz z wrześniem. Moja pomoc nadal będzie potrzebna.
piątek, 28 września 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Wypadało się, oby nie na długo znowu, bo teraz jest fajnie ziemia nasycona wilgocią, ale to przecież się skończy. Dobrze by si...
-
Och życie, czasem bywasz trudne, przytłaczasz, a jednak nie ma nic większej wagi jak Ty. Przekonujemy się o tym jak Ciebie zabr...
-
Cieszmy się z każdego drobiazgu, póki możemy, póki nam dane, bo dni nasze są policzone, chociaż i może na szczęście, nie wiemy ile...
-
Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz czytałam książkę o takim stylu pisania. Na początku mnie nawet to złościło. Krótkie scen...
-
Lipiec lada dzień się kończy, co dla mnie oznacza, że połowa lata minęła. Jeszcze miesiąc wakacji i znowu wrzesień wezwie do sz...
-
Pośród rzeczy u mamy znalazłam pudło z różnymi paskami. Nie wiem, czy po prostu ich nie wyrzuciła, jak wszystkiego, czy miała ...
-
We wczesny sobotni poranek, a właściwie noc, bo było przed piątą, zbudziłam się i poszłam do łazienki. Jak zawsze , spojrzałam pr...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz