czwartek, 4 lipca 2024

Mój pamiętnik, moje góry



        Wakacje to czas kiedy zazwyczaj wyjeżdżałam w góry. Sierpień,  urlop i Tatry.  Całoroczna tęsknota za tym miejscem latem była zaspokajana.




             Zazwyczaj w sierpniu wyczekiwany wyjazd, a cały rok plany i wspomnienia, bo Tatry to magia. Tam pozostawiałam samą siebie i stamtąd przywoziłam siły na cały rok. Tam poznawałam siebie. W trudzie wędrówki, wystawiona na nierówną walkę z naturą,  dowiadywałam się, na co mnie stać.  Tatry to też nadzieja. Czekając na urlop uciekałam myślami na szlak. To też pozwalało ładować baterie. Czasem była niepewność. Urlop zaplanowany, noclegi zaliczkowane, a pogoda niepewna, jak teraz.  Niestety ostatni raz byłam tam, na szlaku w 2012 roku. Wtedy przestałam być  zależna wyłącznie od siebie, zaczęły się inne priorytety i nawet tatrzańskie marzenia się zagubiły.



         Nadal są jednak wspomnienia. Czytam, oglądam zdjęcia, analizuję szlaki na moich mapkach, czyli spotykam się z  moimi górami, ale zza biurka, wirtualnie. Uświadomiłam sobie, że może właśnie o to chodziło w pisaniu  bloga Moje spotkania z górami aby powrócić tam, kiedy nie będę miała już dostatecznych  sił i wiary w swoje możliwości, kiedy nie będzie z kim, aby wędrować po tamtych ścieżkach. 
            Teraz nie chciałabym tam jechać w wakacje. Zbyt dużo ludzi, bo to chyba już nie miłość do Tatr, a moda na góry, ludzi tam pcha. A kiedy zaczęła się moda na Zakopane i Tary?  Jeszcze w XIX wieku górale trudnili się hodowlą, i mało efektywnymi  uprawami.  Szlaki znane były  pasterzom i przemytnikom. W 1873 roku na Podhalu wystąpiła epidemia cholery i wtedy w pomoc lokalnej społeczności zaangażował się prof. Tytus Chałubiński. Leczył za darmo i był prekursorem tezy, że w Zakopanem panuje dobry klimat do leczenia chorób płuc, w tym gruźlicy. I wtedy się zaczęło. Tytus Chałubiński rozpropagował  tatrzańskie szlaki. Starał się prezentować nowe, ciekawe trasy, dokumentował lokalną florę. Organizował wycieczki, które przeszły do historii. Były inne niż te nasze.  W drodze wędrowcom towarzyszyli muzykanci, a ciekawymi historiami zabawiał turystów legendarny na Podhalu Sabała, gawędziarz o burzliwej przeszłości. Do Zakopanego zaczęła przyjeżdżać śmietanka towarzyska, a kilku górali, obserwując działania Chałubińskiego, przyuczyło się na pierwszych przewodników.
            Dla mnie, chociaż pierwszy raz byłam tam w 1973 roku, zaczęło się dwadzieścia trzy lata później, w 1996 roku. Czy trwa? Chciałabym tam powrócić. Chciałabym. Może w to lato, albo jesień?

3 komentarze:

  1. Tak, tatry są piękne i magiczne. Wędrowałam po naszej i po słowackiej stronie, a wspominam do dziś. U mnie też minęło już kilka lat od czasów wędrówek i narciarskich zim w tych stronach, które czarują widokami. Przywołałaś wspomnienia - dziękuję za nie i ten cudowny post!
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja też kiedyś jeździłam tam co roku. Na szczęście córcia odziedziczyła tę miłość i fascynację i właśnie wróciła z wyprawy razem z sześcioma koleżankami, taki babski wypad. Może nawet napiszę o tym posta.
    Ta strona " Moje spotkania z górami" mi sie nie otwiera,

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz się otwiera i wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń