niedziela, 7 lipca 2024

" Jestem żoną terrorysty" - Laila Shukri


           Jest to moja trzecia książka tej autorki. Poprzednie czytałam w 2020 roku i nie zrobiły zbyt zachęcającego wrażenia, chyba zwłaszcza za, wówczas, trochę prymitywny język. 
"Jestem żoną terrorysty"  według mnie jest inna, lepsza. Książka  trochę jak z literatury faktu i chociaż zdaję sobie sprawę, że to fikcja literacka, to czytałam, jakby historia zdarzyła się prawdziwie. Książki Shukri  wprowadzają w arabski świat. Ta w brutalny świat islamistów, ISIS, terroru itd.  
          Rozpoczyna się całkiem fajnie. Polka w obliczu swoich problemów życiowych wyjeżdża do Maroka na wakacje. Czytałam i wspominałam mój tam kiedyś pobyt. Barwne opisy miejsc, które teraz zwiedzałam po raz drugi z bohaterką książki, spowodowały, że aż sięgnęłam po moje zdjęcia. Mój pobyt zakończył się na szczęście szczęśliwie.  
       Klaudia,  zachwycona Marokiem, zakochuję się w swoim, przystojnym przewodniku,  który na co dzień mieszka w Londynie. Kontynuują więc swoje love w Londynie, ale czy miłość może być aż tak ślepa, a dziewczyny aż tak lekkomyślne. Pewnie tak. A kiedy prawda wychodzi na wierzch,  i książę z bajki  pokazuje swoje prawdziwe oblicze,  jest za późno. 
         Ta książka może  wstrząsnąć, bo oprócz, jak myślę, literackiej fikcji, zawiera dużo  informacji o ISIS, radykalizacji dzieci,  przetaczane są fakty z historii,  a fakty oczywiście fikcją już nie są.
Jednym z  wątków w książce jest temat  "Lwiątek Kalifatu" , czyli dzieci, często zabieranych matkom po porodzie, czy po prostu urodzonych w rodzinach o głębokim przekonaniu dżihadu. Dzieci te od najmłodszych lat są trenowane na dżihadystów i samobójców. Uczą się zabijać na misiach i lalkach, a wszystko mają wyjaśnione na oglądanych przez nich filmach szkoleniowych. 
         Kiedy mówiono o uciekinierach z Syrii, też do Polski, byłam po ich stronie, aby pomagać, ratować bezbronne dzieci i matki, chociaż krytykowałam widocznych na szalupach młodych mężczyzn. Po przeczytaniu tej książki zmieniłam zdanie, pomagać, ale nie przyjmować do cywilizowanego zachodniego świata, ale może o to, w tej książce chodziło.

" W Birmingham, drugim pod względem liczby ludności po Londynie, ośrodku metropolitarnym Wielkiej Brytanii, już teraz więcej dzieci zarejestrowanych  jako muzułmanie, a nie chrześcijanie".
*
" Ekstermiści muzułmańscy nie przestają dążyć do podboju świata
 i stworzenia globalnego kalifatu. I głęboko wierzą, że kiedyś to nastąpi".
*
Łez nigdy nie da się wypłakać. Są oceanem.
---
29 książka, 361/11.202

4 komentarze:

  1. Też jestem za tym by ratować matki i dzieci bo wojny to domena mężczyzn ale wiem, że narazie jeszcze wojenny terytorializm zwycięża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem wdzięczna losowi, że nie urodziłam się muzułmanką. Mimo polecenia, tej książki nie przeczytam, za dużo w niej bólu... Czasami myślę, że religie wymyślano dla zdobycia władzy, i nie rozumiem, jak można narzucać ja siłą innym ludziom.
    Pozdrawiam serdecznie.:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej autorki nic nie czytałam, ale jak wiesz ten świat poznaje z książek Margielewskiego. U nas powinny być przestrzegane nasze obyczaje ...Pozdrawiam Elu

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo zachęcająca recenzja ! Dziękuję . Chętnie przeczytam !

    OdpowiedzUsuń