Ale się porobiło. Kiedyś książka czy album, to była książka czy album, prosta jak wspomniany przedmiot. Teraz też jest, ale już nie taka prosta. Zwłaszcza, że w robótkach ręcznych. Kiedyś zrobiłam decoupagową książkę, kasetkę na zdjęcia.
Na roczek mojej wnusi zamówiłam książeczkę uszytą ze skrawków materiału. To się chyba nazywa książka sensoryczna i służy nie tyle do czytania, co do nauki manipulacyjnej. Miała taką starsza wnusia i ma swoją młodsza. Każda swoją, bo potem będzie do pudła pamiątek.
Tak, będzie do pudła pamiątek, bo jesteśmy maniaczkami zbierania ich. Z takich właśnie różnych starych drobiazgów, gazet, tasiemek, papierów itd metodą scrapbookingu zrobiłam album do zdjęć, a właściwie pewnego rodzaju drzewo genealogiczne. Album powstał trochę w stylu vintage, czyli stylizowy na taki z innej epoki. Przy okazji recykling. Szkoda wyrzucić takie starocie przechowywane przez naście, a nawet dzieści lat, więc zrobiłam z nich użytek. Wyszło jak wyszło, ale była zabawa. Ze starego kalendarza oprawionego w skórę wyjęłam sporo kartek, a na resztę powklejałam różności, przy okazji zdjęcia, oraz karteczki z danymi przodków, tak że powstała ponad dwustuletnia historia rodziny. Od 1815 do 2020 roku, osiem pokoleń. Od Marianny i Macieja czyli moich pra pra pra dziadków do moich wnuczek. 32 kartki, na końcu drzewo genealogiczne i pozostawione kartki oryginalne z kalendarza do notatek. Można będzie robić zapiski
Mam ochotę na następny.
Wspaniała książka dla Zosi - miękka i jaka edukacyjna :)
OdpowiedzUsuńAlbum pamiętnik rewelacja, a ile wspomnień na wieki dla pokoleń.
pozdrawiam
Piękna książka sensoryczna i cudny album. jestem pełna podziwu, że udało się ocalić od zapomnienia tak długi okres czasu.
OdpowiedzUsuń