Tak jak przewidywałam, ciąg dalszy przygód kurzej bandy opisany przez Justynę Bednarek został przez wnusię polecony, ale chociaż to książka dla dzieci, przeczytałam z przyjemnością, a przeczytane treści wywoływały uśmiech na ustach. Wynotowałam nawet cytaty.
Druga część zatytułowana „O kurza twarz!” opowiada o tym, jak rodzina Ogórków wraz z kurami wybrała się do KUR-ortu w Ulęgałce Górnej na wakacje. Potem była jesień i święta z Mikołajem.
" Tak to już bywa, można kogoś lubić, ale go nie rozumieć.
Albo rozumieć i nie lubić".
„Hip, hip, KURA!” to trzeci tom w serii. Opowiada o dobrych i złych stronach telefonów komórkowych. W żartobliwy sposób opisuje, co się dzieje, gdy telefon przejmuje władzę nad jego użytkownikiem i to bez względu czy to dziecko, czy dorosły. My o tym dobrze wiemy.
" Przyjaźń polega na tym, żeby dać sobie wzajemnie wolność"
Po przeczytaniu, pomyślałam o bajkach na których ja wyrosłam , a nawet moja córka, Czerwony kapturek, Jaś i Małgosia, itd. Czyli zły wilk, Baba Jaga i inne strachy. Teraz bajki są inne, a te o kurach rozweselą i chociaż tak jak każde, też można doszukać się drugiego dna / kiedy czyta je dorosła osoba/ dla dzieci są zabawne i fajne. Te fantastyczne i ciepłe opowieści o kurach, tak naprawdę są opowieściami o przyjaźni, lojalności, wytrwałości i życzliwości. Wiele w niej momentów refleksyjnych, ale jeszcze więcej tych radosnych, skłaniających do śmiechu.
Przy tym trzeba przyznać, że książki są wspaniale wydane, sztywna okładka, zszywane kartki, dobry papier, wspaniałe rysunki wykonane przez Nikę Jaworowską-Duchlińską . Nic tylko czytać .
---
12 i 13 książka, 363/4.516
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz