niedziela, 21 grudnia 2025

Boże Narodzenie


          Już od dzisiaj palą się cztery świece w adwentowym wianku. Adwent zbliża się ku końcowi. W środę Wigilia Narodzenia Jezusa, a po niej święta.
          W tradycji chrześcijańskiej Święta Bożego Narodzenia, Narodzenie Pańskie  to święto upamiętniające narodziny Jezusa Chrystusa. Stała uroczystość liturgiczna przypadająca na 25 grudnia, poprzedzona  trzytygodniowym okresem oczekiwania ( cztery niedziele), zwane adwentem.
            W Kościołach, które nadal celebrują liturgię według kalendarza juliańskiego (tzw. Kościoły wschodnie, głównie Cerkiew greckokatolicka i Kościół prawosławny), Boże Narodzenie przypada na 25 grudnia kalendarza juliańskiego, co obecnie  przypada na 7 stycznia kalendarza gregoriańskiego.
        Boże Narodzenie i powód umieszczenia go w kalendarzu liturgicznym w dniu 25 grudnia, jest kwestią nadal dyskutowaną przez uczonych. Według dostępnych źródeł, święto wprowadzono najpierw w Rzymie w IV lub pod koniec III wieku.
          Z przekazów Klemensa Aleksandryjskiego wiadomo, że za dzień narodzin Chrystusa  podawane były rożne daty: 19 kwietnia, 20 maja, a Klemens wskazywał na dzień 17 listopada. W II wieku n.e. w Egipcie pojawiło się Święto Bożego Narodzenia obchodzone  w dniu 6 stycznia, dokładnie w dniu urodzin boga Słońca Ajona czy Ozyrysa boga śmierci i odrodzonego życia, bardzo stary kult sięgający połowy III wieku p.n.e., nazwany później przez Greków misteriami. Rocznica urodzin Chrystusa została przeniesiona przez Kościół w roku 353 na dzień 25 grudnia, czyli na dzień narodzin Mitry niepokonanego boskiego Słońca.
Kult Mitry był bardzo popularny w Rzymie oraz na Bliskim Wschodzie. Gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową, chrześcijanie, aby osłabić kult Mitry, przyjęli, że 25 grudnia, do tej pory obchodzony jako dzień urodzin Mitry, będzie dniem narodzin Jezusa. Święto Bożego Narodzenia zostało chętnie zaakceptowane, ponieważ było wariantem pogańskiego święta Ajona – święta przesunięcia Słońca. Celebracja święta dokonywała się w nocy z 24 grudnia na 25 i około północy spełniano obrzędy konsekracyjne. O świcie wierni uczestniczyli w procesji z miejsca kultu, niosąc statuetkę dziecka jako symbol urodzonego Boga-Słońca. 
          Przez pierwsze trzysta lat istnienia chrześcijaństwa narodziny Chrystusa miały znaczenie tylko ze względu na Jego genealogię, potwierdzającą, że jest Mesjaszem. Według nauczania Kościoła rzymskokatolickiego pierwszym i głównym świętem chrześcijan była niedziela, jako wspomnienie misterium paschalnego. Od drugiego wieku doszedł doroczny obchód śmierci i zmartwychwstania Chrystusa – Wielkanoc. Bożego Narodzenia nie obchodzono więc w tym pierwszym okresie i szczególnie nie interesowano się datą urodzin Jezusa.
      Pierwszą zachowaną wzmianką wskazującą istnienie publicznych celebracji liturgicznych święta narodzin Chrystusa jest notatka w dziele Chronograf z 354 roku, znajdującym się obecnie w zbiorach Biblioteki Watykańskiej. W notatce umieszczono wpis o narodzinach Chrystusa w Betlejem w Judei, co sugeruje, że była to informacja o obchodach liturgicznych tego wydarzenia.
    W Ewangeliach nie jest wspomniana data narodzin Jezusa Chrystusa. Najstarszym znanym obecnie autorem, który pisał o narodzinach Jezusa Chrystusa w grudniu, jest Hipolit Rzymski. W datowanym na 204 rok Komentarzu do Księgi Daniela  napisał on: Pierwsze przyjście Pana naszego wcielonego, w którym narodził się w Betlejem miało miejsce ósmego dnia przed kalendami styczniowymi (tzn. 25 grudnia). Dzień 25 grudnia jako datę dzienną narodzin Chrystusa podał też rzymski historyk chrześcijański Sekstus Juliusz Afrykański w roku 221.
      Istnieją różne wyjaśnienia obrania tego dnia dla liturgicznej celebracji Bożego Narodzenia. Najbardziej popularna wśród uczonych interpretacja uznaje, że chrześcijanie, nie znając faktycznej daty narodzin Chrystusa, obrali tę datę jako symboliczną. Był to dzień bliski dniowi przesilenia zimowego. 
       Inni historycy starożytnego chrześcijaństwa, jak L. Duchesne, H. Engberding, L. Fendt, A. Strobel, uważają, że wybór daty był inspirowany apokryfami Nowego Testamentu, które mówiły, że poczęcie Chrystusa dokonało się 25 marca. Stąd obliczono, że jego narodzenie powinno przypadać dziewięć miesięcy później: 25 grudnia. Joseph Ratzinger w swojej książce Duch liturgii zwrócił uwagę m.in. na fakt, iż w tradycji judaistycznej data 25 marca uznawana była za dzień stworzenia świata, w związku z czym chrześcijanie obchodzili ten dzień także jako wspomnienie poczęcia Jezusa (święto Zwiastowania) oraz jego męczeńskiej śmierci.
    Liturgiczne święto Bożego Narodzenia rozprzestrzeniło się począwszy od IV wieku w Kościele zachodnim szybko.  Świadectwo obchodzenia święta Bożego Narodzenia w rzymskiej prowincji Afryki dał Optat z Milewe około 360 roku. W Hiszpanii mówił o nim synod w Saragossie około 380 roku oraz list mnicha Bachiariusza. Pod koniec IV wieku święto to pojawiło się także w północnej Italii.
          Obchody święta Bożego Narodzenia stawały się popularne także w Kościele wschodnim. Wcześniej, na Wschodzie rocznicę narodzenia Chrystusa obchodzono w uroczystość Epifanii, która przypadała 6 stycznia. Dzień ten był jednocześnie na Wschodzie dniem zimowego przesilenia. Świadectwo obchodów Bożego Narodzenia 25 grudnia w Kapadocji około 370 roku dał Bazyli Wielki. W Konstantynopolu około 380 roku mówi o nim Grzegorz z Nazjanzu. Zaś Jan Chryzostom w Antiochii w 386 roku, Cyryl Aleksandryjski w Aleksandrii w 432 roku. W Jerozolimie  Boże Narodzenie zaczął świętować patriarcha Juwenal (418–458). Wkrótce potem zostało ono w Jerozolimie zniesione, a następnie wprowadzone w VI-VII wieku. 

       Informacje takie znalazłam kiedyś oczywiście w internecie, ale nie zapisałam sobie adresu strony, więc nie potrafię teraz jej wskazać, a ponieważ święta są już tuż, tuż, to chciałabym z tej okazji złożyć Wam Kochani najserdeczniejsze życzenia

Zdrówka  - bo jest najważniejsze,
Miłości - bo jest sensem życia,
Wiary - która pozwala przetrwać trudne chwile,
Nadziei - bo z nią niemożliwe staje się możliwe,
Radości, szczęścia i marzeń spełnienia,
Otulonych rodzinnym ciepłem
Pięknych Świąt 
Bożego Narodzenia.

piątek, 19 grudnia 2025

Jesiennie - kolejny zeszyt

           Tylko się ze mnie nie śmiejcie. Wiem, to moje uzależnienie, ale co poradzę, że to lubię. Kolejny i z pewnością nie ostatni. Tym razem tematem była jesień i tak jak zwykle: stary książkowy kalendarz, klej i różności do naklejania, trochę tuszów, farb i  przyjemność tworzenia. Jeszcze będę mogła zrobić tzw. tagi - zakładki, bo mam zrobione kilka torebek - schowków.




























" Zaślepienie" - Natalia Pożarowszczyk


       Książka cegła, ale tylko jeśli chodzi o objętość, bo nudna w żadnym wypadku nie jest.
Ta obszerna powieść wywarła na mnie duże wrażenie. Porusza problem przemocy domowej, przemocy psychicznej, poruszając chyba każdy jej aspekt. Chociaż skupia się na jednym konkretnym przypadku, analizuje schematy, sytuacje, osobowości sprawcy i ofiary.
Obserwując sytuację Oliwii, której przemocowy mąż odbiera jej coraz więcej i wpędza ją w pułapkę, zauważyłam , skąd ja to znam, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że niektóre zachowania to też przemoc.
Sytuacja w jakiej się znalazła bohaterka, spowodowała, że rezygnuje ona ze swoich pasji, codziennych zajęć, znajomości jakie zawierała przez wejściem w związek, oraz jak zostaje stopniowo przymuszana do zachowań sprzecznych z sobą samą. A wszystko przez technikę manipulacji i kontroli, którą on używa.
        Fabuła prowadzona jest dwutorowo, opowiada o życiu bohaterki w czasie teraźniejszym i w przeszłości. Z początku mi to przeszkadzało, ale  zrozumiałam, że jest to celowe, aby wyjaśnić czytelnikowi głębszy kontekst przemocy oraz wpływ traum z dzieciństwa. 
       Oczywiście w rzeczywistości pewnie nie ma reguły, ofiarą może stać się każdy, bez względu na to czy miał ciężkie dzieciństwo czy nie, jednak czynnik traumy z dzieciństwa znacząco wpływa na zaburzanie relacji osoby dorosłej i to jest w książce pokazane. Rozwód rodziców, żal do rodzica i odrzucanie jakiegokolwiek związku z płcią przeciwną, a potem zauroczenie, kimś kto dobrze gra. Manipulacja, która sprawia, że już się nie wie co jest prawdą, a co nie, która pierze mózg, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy sam nie krzywdzi, i wątpliwości i niemoc, aby odejść.
            Znam ten mechanizm i chwilami czytałam jakby o sobie, byłam poruszona, aż się we mnie gotowało. Uważam, że mówienie o problemie przemocy i pokazywanie tego jest dobrym i koniecznym, bo  póki temat będzie unikany i zamiatany pod dywan, pewne zachowania będą uważane za coś normalnego, a niestety takie nie są. Ja sama często wracam do tematu, do swoich przeżyć nie dlatego, aby się skarżyć, ale może przeczyta ktoś, komu ta wiedza się przyda, a czytanie, mówienie, myślenie zainicjuje może pozytywne zmiany.
          Książka napisana  przyjemnym językiem i mimo objętości czyta się ją  całkiem nieźle.  Zdecydowanie, mogę ją polecić.

" pojawienie się emocji nie jest zależne od człowieka, a przynajmniej nie w pełni,
 ale już ich wpływ na nasze samopoczucie, relacje z innymi, czy postępowanie, tak. 
Można zadecydować czy damy się ponieść, czy nie."
*

" nie wiem czego chcę, ale wiem, że niczego nie muszę"

---
57 książka, 652/19.308   

wtorek, 16 grudnia 2025

Cytat na dziś - Wiesław Myśliwski


" najciężej jest ruszyć. Nie dojść, ale ruszyć. Dać ten pierwszy krok. 
Bo ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg, lecz serca. 
To serce najpierw rusza, a dopiero nogi zaczną za nim iść.
A na to nie trzeba tylko siły, ale i przeznaczenia, żeby przemóc serce i powiedzieć:
to ruszam."

Wiesław Myśliwski, mój ulubiony autor.

niedziela, 14 grudnia 2025

Bez wyjaśnień

Być w pełni wolnym, to mieć wybór
z własnym sumieniem oraz sercem.
Dźwigać na barkach jego ciężar
I móc ponosić konsekwencje.
To takie jasne i klarowne.

Lecz kiedy czujność twoją uśpią,
zabiorą więcej niż przypuszczasz.
To wtedy będzie już za późno.
Jeśli nie kiwniesz dzisiaj palcem,
Jutro obudzisz się bez ręki
I zerwą siłą , bez wyjaśnień,
z twojego czoła czuły błękit

Michał Matejczuk

piątek, 12 grudnia 2025

Już nic, co było

         Mamo, dzisiaj składałabym Ci życzenia, ale mogę już tylko zapalić znicz i zmówić zdrowaśkę. Czy jest mi smutno? Jest mi dziwnie, że Ciebie nie ma. Nie smutno, bo Ciebie nie było dla mnie już dawno i musiałam się tym pogodzić. Ja musiałam być, bo Ty byłaś przecież matką i to był mój obowiązek. To co było przerabiałam z psychoterapeutą. Gdybyś o tym wiedziała, byłabyś oburzona, bo o tym co w domu nie mówi się nikomu. Tak mówiłaś. Kiedyś się do tego stosowałam, ale już nie teraz. Dzisiaj, po raz kolejny o tym myślałam, może dla przypomnienia sobie, że mam prawo do swojego życia, do życia na własnych zasadach. Czasem myślę i mam obawy, że to egoizm z mojej strony i dlatego przypominam sobie pewne zasady. Kiedy całe, niekrótkie życie było się innym, łatwo wrócić do tego co było, nawet jeśli to jest wbrew sobie i swojemu zdrowiu.
        Nie jest łatwo zmienić się, kiedy zawsze wyrzekało się własnych potrzeb, by czuć przynależność do kochanej osoby, matki, a potem też innych.
Chciałam ratować, brałam odpowiedzialność za zachowania i emocje  dorosłych osób,
starałam się nie sprawiać kłopotów, zadawalać, czułam się winna. Przecież to bagaż nie do udźwignięcia. Ja się ugięłam, załamałam. Teraz staram się budować na nowo.
          Niektórzy mówią, zmieniłaś się. Jesteś chłodna i ta twoja samotność.
Ale nie. Nie zmieniłam się. Po prostu w końcu odnalazłam siebie. Przestałam próbować zadowalać wszystkich. Nie czekam już, aż ktoś mnie pokocha, żebym poczuła, że istnieję.
Nie potrzebuję już aprobaty, potakiwania ani fałszywych uśmiechów. Uczę się mówić NIE.
Uczę się wybierać siebie. Odsuwać od tego, co mnie męczy, od ludzi, którzy mnie wyczerpują, od miejsc, w których czuję się obco i źle. To nie jest złość ani żal. To nie jest też starość. To spokój. Żyję w zgodzie z samą sobą. Zrozumiałam, że lepiej być samej niż w męczącym towarzystwie. I że nie ma nic cenniejszego niż spokój i pokochanie siebie.

*
Ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich.
Odciąć. Zamknąć cykl.
Nie z powodu dumy, słabości czy pychy,
ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w twoim życiu.
Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz.
Przestań być tym, kim byłeś.
Bądź tym, kim jesteś.

~Paulo Coelho ~

środa, 10 grudnia 2025

Na długie, zimowe wieczory

     Co prawda grudzień to jeszcze kalendarzowa jesień, ale dla mnie to już zima. Mam to od dawna, bo przecież dawniej był już śnieg, a w marcu niby jeszcze zima ale dla mnie już wiosna. Zatem co na długie zimowe wieczory? Aromatyczne herbatki - nie przepadam za herbatą, wolę kawę. Książki - oczywiście, zanurzyć się w ciekawe historie. Robótki ręczne - jak najbardziej, szydełko, dzierganie, to odpowiednie na zimowe dni i wieczory. Ostatnio zrobiłam kolejny sweterek dla wnusi.




      Podczas przeglądania facebooka widziałam kiedyś ciekawy początek robótki i tak mi się podobał, że spróbowałam. Niestety, albo coś zrobiłam nie tak, albo sam sposób nie był doskonały, bo brzeg mi się podwijał. Wykombinowałam więc nabranie oczek w miejscu początku wzoru i zrobiłam tradycyjny ściągacz w drugą stronę. Zaoszczędziłam w ten sposób kawał prucia.




                Moja mama robiła nam w latach 50-tych i 60-tych swetry pod choinkę. Babcie robiły ciepłe skarpety i rękawice. Nie było takich możliwości jak teraz. Takie były czasy.