poniedziałek, 12 maja 2025

Zmienność wiosennego ogrodu

            Ostatnio było o książce. Dzisiaj o rzeczywistości. Mojej rzeczywistości. O ogrodzie pisałam dwa miesiące temu. "Przerwa we wiośnie". Było zimno , ja miałam problemy z kręgosłupem i sporo się działo. Teraz muszę porządkować dom mamy, a w ogrodzie  zaległości. Nie jestem niestety już tak pilną ogrodniczką jak  kiedyś. Odpuszczam, ale i tak cieszy mnie każdy kwiatek. Ogród już podrósł i w dużej mierze sam sobie radzi. Wtedy jak pisałam w marcu kwitły krokusy, przebiśniegi, ciemierniki. Potem był cały pochód, bo ciągle coś kwitło i się zmieniało. Nie zdążyłam  zrobić zdjęć, a może mi się nawet nie chciało. Mam ich sporo sprzed lat. a to niektóre fotki tegoroczne, które zrobiłam. 









                 Podobają mi się przekwitłe sasanki.



                Barwinki kwitną nadal. Już dawno nie ma śladu po magnoliach.



                Zaraz po nich zakwitły migdałki. 


Kiedy przekwitał , kwiaty ścieliły się grubo na ziemi, jak w procesji Bożego Ciała.



           A teraz? W niedzielę robiłam ostatnie zdjęcia. Kwitną poduchy floksów szydlastych. Aby rozkwiecić ogród sadziłam je w różnych miejscach. Tych mniej obfitych nawet nie fotografowałam. Mają się rozrosnąć.
              To chyba najstarszy egzemplarz.


                 Sadziłam też w szpary pomiędzy płytami, żeby je zamaskować.




              A tutaj z cegieł ułożonych luzem na płytach, zrobiłam korytko, nasypałam w nie ziemi i też rosną. 


                 Niestety widać tegoroczne zaniedbania. Suche zeszłoroczne badyle sterczą wśród zieleni i czekają na wycięcie.



          Przekwitł migdałek zapraszający do wejścia, a teraz witają powojniki.




               Niestety jeden z powojników, ten najwcześniej kwitnący  nie przetrwał . Może go za mało przycinałam w poprzednich latach, a teraz wysechł, wymarzł. A może był już za stary. 


                Przekwitły już niektóre rododendrony i różaneczniki, a niektóre są jeszcze w pąkach. Te kwitnące na dzisiaj.





              A to obiela groniasta.



                    W pobliżu wygląda spod innych roślin, kwitnący również na biało ubiorek wiecznie zielony. Miałam go przesadzić, ale boję się, że ma już tak długie i zdrewniałe pędy, że mogę go zniszczyć. Pozwalam więc na samopas.


                Już prawie rozkwitł tamaryszek i glicynia. Ta ostatnia po ubiegłorocznym dużym cięciu nie będzie taka spektakularna jak w roku ubiegłym.




              Kwitną już chyba od tygodnia lilaki, zwane przez nas popularnie bzami, rozkwita kolejna kalina, pnące hortensje.




                Bardziej niż kwiaty, wzrok przyciąga kształt derenia pagodowego, ale na całej powierzchni gałęzi, pionowo w górę wyrastają liczne kwiaty.


                 Zanosi się też na kolejne zbiory aronii.


               Kwitły śliwy, jabłoń, kwitnie pigwa i pigwowce, derenie, cytryniec chiński. Czy będą owoce? A może przymrozki zrobiły swoją niedobrą robotę.
           Wiosenna przyroda jest niezwykła. Ta różnorodność kolorów, faktur, kształtów, coś już rozwinięte inne jeszcze nie. Nawet iglaki wypuszczające nowe końcówki, szyszki.



                Nawet niby niepozorne kwiaty w zestawieniu z całością cieszą. Stokrotki na łące zwanej trawnikiem też.






                Chociaż sił coraz mniej, zapału może też, ale mam nadzieję, że jeszcze długo będę mogła się tym wszystkim opiekować i cieszyć.

sobota, 10 maja 2025

" Bylinowy ogród bez trawnika" - Mateusz Kałafut


              Swego czasy obserwowałam na instagramie "Mateusz dekoruje, Bylinowy ogród..." potem przestałam. Znalazłam strony, które bardziej ciekawiły, ale kompozycje kwiatowe stworzone przez autora książki nadal mi się podobają. Z przyjemnością przyjęłam więc propozycję miłośniczki ogrodów, do przeczytania tej książki. Owszem, bardzo ładne wydanie, ciekawe zdjęcia, te co były i są na instagramie, jednak treść nie wniosła nic specjalnie nowego. Może autorskie projekty na końcu książki. Dla mnie minusem są podpisy pod zdjęciami, bo nazwy roślin tylko łacińskie, a w książce nawet brak zestawienia ich w polskim nazewnictwie. Książka może być ciekawa dla osób, które jeszcze nie mają podobnych na półce, ale oczywiście nie za takie pieniądze. Dwieście złotych, nawet z autografem, to już znaczna przesada.
--
24 książka, 246/7.547