wtorek, 7 grudnia 2021

Tradycje adwentowe - szara godzina

 

                Wszyscy doskonale wiemy, co to jest adwent.  Pierwsze wzmianki o obchodzeniu adwentu pochodzą z IV wieku. Cztery tygodnie, poprzedzające Boże Narodzenie, upływające pod znakiem przygotowań do świąt. Radosny okres, który ma nas skłonić do refleksji. Przygotowujemy się, przynajmniej powinniśmy, zarówno duchowo jak i praktycznie. Nasz rodzimy adwent jest bogaty we wszelakiego rodzaju zwyczaje i może jest to dobry moment, aby przyjrzeć się  dawnym oraz współczesnym tradycjom w Polsce. Czy nadal je kultywujemy? Kiedy czytam, że w jedną z nich wpisywała się tak zwana szara godzina, robi mi się cieplej na duszy. Moja wyobraźnia przenosi mnie do jakiejś izby, gdzie wokół ciepłego pieca siedzą domownicy, a babcia snuje dawne opowieści. Za oknem ciemność, nie ma przecież  latarni, może jedynie księżyc lub gwiazdy, pada śnieg, a sporo już go leży od poprzednich dni, gdzieś szczeka pies. W izbie niezbyt jasno, snują się wspomnienia, śpiewa się piękne adwentowe pieśni, może ktoś czyta książkę. Wiem, jestem sentymentalna. Może niełatwo wywołać taką atmosferę obecnie, w naszym zagonionym świecie, gdzie ulice oświetlone, że prawie igłę się znajdzie, gdzie zamiast śniegu błoto, szum samochodów, autobusów, wszystko i wszyscy pędzą dokądś, za czymś. W pomieszczeniu gra tylko telewizor skad epatują tanimi sensacjami, kłótniami.  Święta nadejdą i przeminą prawie niezauważone. Żal mi tamtej atmosfery, a może żal mi mojego dzieciństwa, dzieciństwa mojej córki, że tak prędko minęło. A przecież staramy się, aby i teraz dzieci, tu myślę o wnukach, miały dobre wspomnienia z tego czasu. Moja córka przecież razem ze swoimi córeczkami też przystraja dom, robią pierniczki, ozdoby na choinkę, codziennie czyta im na dobranoc, więc może to tylko moja tęsknota za minionym i za bliskimi, których już nie ma?              Za czasem, który wówczas wydawał się magiczny.

3 komentarze:

  1. A roraty ? kto pamięta, ja jako dziecko o świcie maszerowałam z innymi dziećmi z lampionami, które sami robiliśmy do kościoła w miasteczku powiatowym oddalonego 3km od naszej wioski ..ale to była frajda!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oboje z mężem bardzo lubimy ten adwentowy czas. Teraz sporadycznie włączamy telewizor. Wiadomości czytamy w telefonach a my siedzimy przy dobrej herbatce i gadamy, wspominamy. Zawsze chodziliśmy wieczorem na roraty. Jednak w tamtym roku był duży mróz i rozchorowałam się. Zmarzłam w nieogrzewanym kościele. A ponieważ w dalszym ciągu świątynia jest nieogrzewana, więc nie chodzę na roraty.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń