środa, 28 listopada 2018

Pierwszy śnieg


                Dużo go nie ma, ale pierwszy już spadł. Rano była niespodzianka szczególnie dla dzieci. Wnusia zaraz po przyjściu, chciała zostać w ogrodzie, chociaż było jeszcze szaro i mglisto, ale radość była ogromna. Potem nawet na chwilę wyjrzało słoneczko. Ogród zmienił swój wystrój na zimowy.









piątek, 23 listopada 2018

Kawa czy herbata, w czym?


              Kawa czy herbata?  Co pijemy, a co pili dawniej. Jak pijemy my, a jak pili wcześniej. Za czasów mojej babci kawa naturalna była od święta. Podobnie z czarną herbatą. Nie było tyle gatunków, Yunnan, Madras i to wszystko. Na co dzień zbożówka albo ziołowe herbatki.  Te codzienne parzyło się do fajansowego czajnika. Pamiętam też taki metalowy. Stał zawsze na piecu w kuchni.


               Od święta, czyli dla gości podawano w porcelanie. Moja mama ma jeszcze po babci jakąś filiżankę i dzbanek. Cenna pamiątka. Podobnie było za czasów mojej mamy. 





    Były też filiżaneczki do małej, po turecku. 



              W czasie mojej młodości wszystkie te dzbanki, serwisy, filiżaneczki zasilały raczej półki za szkłem i były ozdobą. 



          Kawę podawało się sypaną do szklanek. Gorące, parzące w ręce na szklanych spodeczkach, potem wstawiane były w ozdobne koszyczki. Prześcigano się kto parzy z większą pianką.



              W szklankach była zarówno kawa jak i herbata. W domu, w restauracji, w dworcowym barze. Wszędzie była szklanka. Potem wracaliśmy do kubeczków.



         Pomału zaczęły wracać dzbanki. Kawa pojawiła się rozpuszczalna i różne gatunki herbat. Te liściaste zastępowano w torebeczkach. Zresztą tak jest do dzisiaj. Szklaneczki poszły jednak w zapomnienie. W ładnej filiżance lepiej smakuje.


czwartek, 22 listopada 2018

Anielskie drogi


                   Jestem na etapie czytania bardziej zaangażowana niż w innych porach roku. Pisałam już wcześniej, że na przykład, szukam książek pod choinkę. Właśnie skończyłam " Anielskie drogi"  Joan Wester - Anderson. Ogólnie napisano o niej że, ta książka to prawdziwe historie o gościach z niebios. Czytając ją, brzmi trochę jak bajka czy opowieść fantasty, ale nie neguję tego. Są w niej krótkie opowieści ludzi, osób które zostały dotknięte opieką Anioła czy Aniołów. Ja również zawsze mówiłam, że nade mną czuwał Ktoś z góry, ale nie postrzegałam tego, że to Anioł. Raczej uważałam , że to opieka Boża. Jeśli Aniołowie są wysłannikami Boga, to sprowadza się to do opieki Aniołów. Nigdy nie widziałam, nie słyszałam trzepotu skrzydeł jak niektórzy bohaterowie opowiadań z wymienionej książki, ale niebezpieczne sytuacje, w których się znalazłam i sposób wyjścia z nich były chyba zależne nie tylko ode mnie. Uważałam, że Ktoś czuwała nade mną.  Na przykład. Do pracy dojeżdżałam maluchem. Córka jeździła ze mną do szkoły.  Był początek zimy,  w nocy spadł śnieg i nadal padał. Ostatni odcinek drogi szosa prowadziła z górki z jednoczesnym zakrętem w lewo. Zwolniłam już wcześniej, ale pomimo to samochód ledwo się trzymał wyznaczonego przeze mnie toru. Na nasze nieszczęście z przeciwnej strony pod górę jechał ogromny tir. Ten miał większe trudności , bo pod górę z jednoczesnym skrętem w prawo. Przypuszczam, że jego ciężar był powodem, że zamiast jechać prawą stroną zaczęło go znosić na mój pas ruchu. Jechał prosto na nas, a ja nie mogłam odbić w prawo. Już widziałam się pod jego kołami. Nie pamiętam czy wezwałam w tym momencie pomocy. Minęło od tamtego zdarzenia ponad dwadzieścia lat, ale nagle udało mi się odbić w prawo. Wtedy sytuacja wymykała się w drugą stronę. Już myślałam, że zaraz zjadę z szosy w wielkie obniżenie, co wiązało się z dachowaniem. I wówczas, nie wiem co się stało, ale nagle udało mi się wyprowadzić samochód na prostą. Wszystko zakończyło się bez jakiegokolwiek uszczerbku. Jako młody kierowca byłam z siebie dumna. Pomyślałam jednak, że " tam na górze Ktoś się nami opiekował". Po przeczytaniu tej książki dodałabym, że był to Anioł mój albo mojej córki, a może oboje.  Sytuacji, gdzie dziękowałam za opiekę było oczywiście więcej.  Modlitw na drodze do świętego Krzysztofa też. No i zawsze do Anioła Stróża. Tej nauczonej w dzieciństwie.

Aniele Stróżu Mój
Ty zawsze przy mnie stój.
Rano, wieczór, we dnie, w nocy
Bądź mi zawsze do pomocy.
Broń mnie od wszystkiego złego 
i zaprowadź do żywota wiecznego.

          Wnusię uczę innej, bardziej dziecinnej.

Do Ciebie Jezu rączki podnoszę
O zdrowie dla Mamy i Taty proszę.
I proszę Cię Jezu
Niech mnie od złego
na każdym kroku Aniołki strzegą.


         Nie zastanawiałam się nigdy nad ich istnieniem, ale w modlitwie prosiłam, pomoc otrzymywałam, więc chyba są, a książka może będzie pokrzepieniem dla potrzebujących.

środa, 21 listopada 2018

Babci duma i pociecha


                 Moja wnusia to moja duma i pociecha. Ma trzy latka, a to niektóre jej rysunki.  Pisanka i baletnica wykonana była jeszcze nie miała trzech lat. Jestem z niej dumna.





wtorek, 20 listopada 2018

Po imieninach


                 Wczoraj miałam imieniny. Z rodziną i znajomymi spotkaliśmy się już w sobotę. Wczoraj dzwonili pozostali, którzy nie mogli być w sobotę i osobiście. Z drugiego końca kraju, a nawet z Czech. Pomimo, że wiem, że ta jedna, dla mnie ważna wizyta się nie wydarzy, zawsze mam cichą nadzieję, że jednak, chociaż raz, będzie niespodzianka. Wczoraj też, pomimo wszystko, się łudziłam. Niestety, nie było nawet telefonu z życzeniami. Czy moja matka naprawdę nie życzy mi niczego dobrego?

poniedziałek, 19 listopada 2018

Listopadowe cudeńka


                 Pisałam już kiedyś, że  w listopadzie znikają z krajobrazu jaskrawe barwy jesieni. Roślinność szykuje się do snu zimowego.  Na scenę wkraczają wówczas owocostany bylin i traw. Wysokie łodygi sterczą dumnie czekając, aż pokryje je śnieg lub szron.  A jak jest w moim ogrodzie?

piątek, 16 listopada 2018

Przygotowania czas zacząć


               Mimo że jeszcze jest sporo czasu do świąt, przygotowania czas zacząć. Co prawda, inaczej niż w latach minionych, nie ma jeszcze w sklepach wystroju świątecznego i dobrze. A może nie ma w tych, do których chodzę, chociaż na przykład w Lidlu są już mikołaje czekoladowe i tym podobne. Ja swoją uwagę skierowałam do internetowych księgarni i postanowiłam, że w tym roku każdy otrzyma książkę. Robię rozeznania i tak na przykład zainteresowały mnie takie:

    
            "W ogrodzie Maryi. Atlas roślin maryjnych" Tadeusza Basiura.  Album zbiera i opisuje blisko 100 ziół, krzewów i kwiatów, które w tradycji ludowej poświęcone były Maryi. Są w nim legendy z nimi związane mówiące jednocześnie o Maryi. Autor pokazuje, jak głęboko wpisany w świadomość wiernych był kult maryjny. We wszystkim widziano ślad Jej obecności i troski. Oprowadza nas po Ogrodzie Maryi i opowiada o niezwykłościach, które kryją się w tych pospolitych nieraz roślinach,  ich właściwościach, zastosowaniach i tradycjach z nimi związanych.  Na polskich łąkach i w ogrodach jest ich mnóstwo. Ich tradycyjne nazwy często odnoszą się wprost do Matki Bożej. Są wśród nich torebki Maryi, Jej rękawiczki, sukienki, kądziel, dzwonki, a  także krew i łzy. Ciekawy album zwłaszcza dla starszych osób. Myślę, że babcia a właściwie prababcia będzie zadowolona. 
              Kolejna z serii albumów to " Wszystko o kobietach" Anny Dąbrowskiej.


                 Bogato ilustrowany album, krótkie notki  ukazujące szczegóły i ciekawostki na temat biblijnych kobiet. Tych świętych, ale też zbrodniarek i zdrajczyń. Kobiety biblijne były ciche i skromne, ale wiele z nich brało sprawy we własne ręce, działały zamiast mężczyzn lub nimi sterowały. Historie o nich oparte na najnowszych odkryciach archeologów i biblistów. Album wydaje mi się odpowiedni dla mojego pokolenia. Może jakaś ciocia?  Ja przeczytałam już obie.



czwartek, 15 listopada 2018

Z moją wnusią


                Nadal jesteśmy razem. Chociaż była pasowana na przedszkolaczka, ostatnio chorowała i jest u mnie. Spędzamy czas wspólnie i ciekawe czy za ileś lat będziemy pamiętały co robiłyśmy teraz. Ja, czy nie zapomnę ze względu na starość, a ona ze względu na teraźniejszy jej młody wiek. Co i ile pamięta się wstecz? Jak daleko wstecz?
               Ciekawe czy za ileś lat, może mnie już nie będzie, będzie pamiętała jak mówiła " babciu idziemy do góry, do Twojego pokoju, zrobimy sobie przyjęcie". Szłyśmy więc tam, a ona wywieszała moje korale na drzwi na szafki, wyjmowała z szafki małe filiżaneczki do kawy, dzbanuszek do mleczka i piliśmy kawę lub herbatę " tak na niby". Znała to określenie. Herbatę miała malinową lub jagodową. Ja miałam wybrać którą chcę.  Czy będzie pamiętała jak sortowaliśmy guziczki, oglądaliśmy tasiemki itp. To takie piękne. Moja wnusia ma tyle rzeczy do wspominania, które robiła ze mną. Jak mówi jej mama, tylko ze mną. Czy będzie pamiętała? Chciałabym aby tak było, bo to fajne chwile i jej szczęśliwe dzieciństwo. Bardzo ją kocham.

środa, 14 listopada 2018

Duchowe życie zwierząt


              Skończyłam czytać książkę Petera Wohllebena " Duchowe życie zwierząt". Autor, leśnik i miłośnik przyrody, korzystając z badań i własnych obserwacji udowadnia, że zwierzęta też mają duszę i uczucia podobnie jak ludzie. Opisuje historie zwierząt, w których dostrzec można ich mądrość, współczucie, troskę, przyjaźń. Wiele z opisanych zdarzeń było nam nawet znane, ale nie zastanawialiśmy się nad tym. Na przykład jak kogut okłamuje kurę. O naszym kocie też mówiłam, że on wszystko rozumiał, a to raczej my niewiele rozumieliśmy z jego "mowy", chociaż było między nami porozumienie. Książkę bardzo fajnie się czyta. Polecam.

wtorek, 13 listopada 2018

Moje tatrzańskie ścieżki


                         Z różnych naszych wyjazdów robiłam prezentacje filmowe. Nigdy nie zrobiłam z gór, do dzisiaj. Teraz mogę wspominać, słuchając mojej ulubionej muzyki. Zapraszam.


poniedziałek, 12 listopada 2018

100 lat Niepodległości


               Rocznica niebagatela. Co prawda przedtem było na przykład 1000 lat Państwa Polskiego i inne, ale obchody setnej rocznicy uzyskania niepodległości to ważny moment. W całym kraju obchodzono hucznie, każdy inaczej, na swój sposób. Czasem była wywieszona tylko flaga, czasem na ubraniu przypięte biało czerwone wstążeczki. Ważne, że były symbole przynależności. W telewizji wielki koncert i film na temat. Wszystko to było przyczynkiem do refleksji, bo 100 lat niepodległości i w tym wszystkim historia mojej rodziny. Mój tata urodził się siedem lat po pierwszej wojnie światowej. Ja urodziłam się siedem lat po drugiej wojnie światowej. Dziadkowie rodzili się pod zaborami. Jedni wrócili do wolnej Polski z robót w Saksonii. Drudzy chyba mieszkali w tym samym miejscu przez cały czas. Jak żyli? Jaka była ich historia? Za późno, aby o tym mówić, bo już nikt nie opowie. Ja jestem najstarsza i to na mnie leży obowiązek, aby to co pozostało w pamięci przekazać dalej, córce i wnusi. 

niedziela, 11 listopada 2018

Przykra niespodzianka - rocznica


Pewnego ranka spotkała mnie niespodzianka
i wcale nie była miła
w szpitalu się skończyła.

           To było dziewięć lat temu. Miałam plany na kolejne, wtedy wolne dni, a rano nie potrafiłam wstać z łóżka. Ponad dwa tygodnie w szpitalu na neurologii postawiły mnie, co prawda na nogi, ale wtedy czas zmienił bieguny mojego życia. Czy jednak na zawsze? Znowu wróciłam do pośpiechu, zapracowania, do życia w pędzie.

sobota, 10 listopada 2018

Ogród tętniący życiem

  
              Utrzymanie zdrowego, wspaniałego ogrodu nie musi sprawiać użytkownikom wiele trudu. Odnoszący sukces autorzy Johanna Paungger i Thomas Poppe pokazują, o co naprawdę chodzi w ogrodzie, mianowicie o sztukę zastosowania właściwego czasu i harmonię między człowiekiem a przyrodą. Kto weźmie sobie do serca te kilka zasad, będzie wkrótce mógł cieszyć się bujnym, żywym ogrodem. Autorzy przekazują czytel­nikom swoje bogate doświadczenie – wiedzę o praktycznym wy­korzystaniu właściwego czasu w ogrodzie i przyrodzie. Uprawiając ogród w zgodzie z rytmami Księżyca będziemy mogli zrezyg­nować z nawozów i pestycydów, otrzymując owoce ziemi o żywej, ekologicznej jakości. Będziemy mogli rozkoszować się bujnością kwiatów i zachowamy delikatną równowagę z przyrodą. W „Ogrodzie tętniącym życiem” czytelnicy znajdą praktyczne porady i wska­zówki na temat właściwego czasu siania, sadzenia i zbiorów, możliwości uniknięcia wielu uciążliwych prac, sposobów utrzy­mania zdrowej gleby, jednym słowem sposobów przemiany swojego ogrodu w mały raj.
                   To informacja o książce. Przeczytałam ją z zainteresowaniem, bo przecież może mi pomóc w uprawianiu mojego ogródka. Niektóre fragmenty  niestety wręcz śmieszyły jak zabobon, bo czy stać nas na uprawę ziemi drewnianymi narzędziami, aby ziemia nie cierpiała. Podobnych spostrzeżeń i rad było więcej. Może jednak coś w tym jest i warto skorzystać z dawanych rad.

czwartek, 8 listopada 2018

Barwna jesień


                      Jaskrawe barwy jesieni w listopadzie znikają z krajobrazu. Roślinność szykuje się do snu zimowego. Wtedy na scenę wkraczają owocostany bylin i traw. Wysokie łodygi sterczą dumnie nawet jeśli pokryje je śnieg lub szron, ale i te po kolejnych mrozach i odwilżach kruszą się i łamią.  Póki co, są. I kiedy zaświeciło słońce powróciło lepsze samopoczucie. 



             Pojechaliśmy dzisiaj z wnusią na jesienny spacer do parku.