sobota, 31 marca 2018

W marcu jak w garncu

         Zawsze mówiło się, że przysłowia są mądrością narodów. "W marcu jak w garncu" się sprawdziło. Dzisiaj marzec się kończy i aż strach, że kwiecień będzie przeplatał. Pomimo ze, powiedziałam, że do ogrodu straciłam serce i nie chcę już go mieć, to jak to powiedziała moja wnusia " babciu dziadek naprawił Ci płot, ja też pomogę, będziesz chciała tu mieszkać?". No pewno, ze tak. Było trochę nerwów, ale nadal są plany i chciałabym iść już coś robi, a tu śnieg wczoraj jeszcze spory był. Teraz straszą jakąś Krystyną, że znowu napada, nawieje. A mnie się marzy wiosna. W końcu ta w kalendarzu już jest od tygodnia. Kwiatki też startują do słońca, chociaż śnieg przeszkadza. No a w garażu od wczoraj stoi karton sadzonek kwiatów różnych. Zimo daj już sobie spokój.







Więzi rodzinne, albo ich brak

                               
 " Najważniejsze jest to, co robimy dla innych"- 

       Hasło, dla niektórych może niepopularne, niezrozumiane. Dlaczego? Odpowiedzią może być inne, równie wymowne.

                                 " Tylko w rozbitych rodzinach brak tradycji świątecznych"

           Pochodził z tradycyjnej rodziny, ale w wieku szesnastu lat wyjechał do dużego miasta do pracy. Usamodzielnił się. Był z dala od rodziny. Potem ożenił się, ale niezbyt szczęśliwie i tej więzi rodzinnej za bardzo się nie pielęgnowało. Teraz trudno mu się pogodzić, że ktoś taki jak ja, chce właśnie tak. Żyć z najbliższymi i dla najbliższych. On chciałby pozbyć się roboty i obowiązków i na święta wyjeżdżać. Byłabym wypoczęta i jak to cytuje zawsze kogoś z PiS-u, tylko do dyspozycji męża, a nie zmęczona, bo zarobiona. A przecież tradycyjne przedświąteczne porządki i tak trzeba zrobić, czy są święta, czy ich nie ma. Rozumiem, kiedy by się wyjechało na święta, porządki robiłabym w innym czasie, oczywiście sama. Ale sęk w tym, że ja nie chcę wyjechać. Już kilka razy byliśmy w tym czasie w sanatorium. Teraz chcę z córką, z wnuczką, a przy okazji też z jego dziećmi i wnukami. Przed każdymi świętami te same uwagi, bo jego znajomi wyjeżdżają, aby chociaż w święta odpocząć. Mnie znajomych zwyczaje nie obchodzą. Mam swoje tradycje i chcę je pielęgnować. I wszystkim życzę :
Radosnych , spokojnych i rodzinnych Świąt .


sobota, 24 marca 2018

Wandal do kwadratu

            Wiem,  że to zwierzę, kierowane instynktem walczy o przeżycie. Szuka jedzenia. To człowiek myśli i powinien się przed nim zabezpieczyć. Jesteśmy w trakcie okładania płytami betonowymi płotu od strony sąsiadów. Zostało niewiele, ale to wystarczyło. Na tym odcinku, gdzie nie było jeszcze płyt wisiały zapachowe nasączone FFUUKiem, stał elektroniczny odstraszacz i nic. Nie wierzcie że to cokolwiek pomaga. Może na te dziki dzikie z lasu, ale nie na miejskie. Dokończył dzieła sprzed tygodnia. Moja ubiegłoroczna praca na marne. Rabaty trzeba odnowić, jedną zupełnie od zera.










































        No i co? Ręce opadły. Gdybym była młodsza, to mogłabym próbować nadal. Już mi się przestało chcieć. Rabaty kwiatowe do ponownego zakładania.

czwartek, 15 marca 2018

Wandal wrócił


 
           Nieważne czy to ten sam, czy nowy, ale wrócił. Znawca tematu stwierdził, że to musiała być locha i zeszłoroczne młode. Ja też uważam, że w jedną noc, jeden nie zrobiłby tyle złego. Czyli wszystkie cebulki tulipanów, lilii i nie wiem już czego więcej, przeryte doszczętnie. Jakieś dwa tygodnie temu, kiedy zrobiło się ciepło zabrałam się za układanie murka ze starej cegły, mającego okalać rabatę, też zdemolowany. Ręce mi opadły i stwierdziłam, że koniec ogrodu. Nic więcej nie robię. Niech zarasta gąszcz traw i dzikich krzewów, bo po co. Dla dzika? Jesteśmy już odizolowani solidnym płotem, prawie murem od strony otwartej przestrzeni, a ta bestia przeszła przez kilka ogrodów, aby zdemolować wewnętrzną siatkę od strony sąsiada, dotrzeć do naszego i zrobić to co zrobiła. Tak czekałam na kolejne dni, że może zrobi się trochę cieplej i wreszcie pójdę porządkować, a tu masz. Cały zapał prysł jak bańka. Nie wiem kiedy i czy wróci.


niedziela, 11 marca 2018

Niedziela - Dzień Święty

   Przykazanie mówi " Pamiętaj, abyś Dzień Święty, święcił". Uczyliśmy się tego na religii, że niedziela jest do odpoczynku i świętowania, a może wręcz święcenia. Był kościół, odwiedzanie się w śród rodziny, znajomych, spacery,  odpoczywanie, a czasem wręcz leniuchowanie. Z biegiem lat zatarły się te zwyczaje. Owszem jest kościół, chociaż nie u wszystkich, albo rzadko, a potem już zupełnie co innego. Czasem są odwiedzania się, spacery itd, ale jest też nadrabianie zaległości z tygodnia typu pranie, sprzątanie. Co prawda to, na przykład pranie wygląda inaczej niż dawniej. Kiedy byłam młoda, to pewna pani w pracy zapytała, czy teraz pranie w niedzielę to grzech, bo przecież ja nie pracuję, bo pierze pralka. No właśnie pracujemy w ten sposób, czy nie? Dzisiaj jest pierwsza niedziela, kiedy jest wolna od handlu w niedzielę. Nie mam zdania co do tego, bo przecież jest wiele zawodów, kiedy nie ma wyjścia i muszą pracować, ale swoją drogą, kiedyś można było żyć bez zakupów w niedzielę. Niech te kobiety mają wolne i czas dla rodziny, albo chociaż na "zaległości z tygodnia". Kiedyś  niedziela to rzeczywiście był Dzień. Nawet obiad mama robiła niecodzienny, niedzielny, lepszy niż w dni powszednie. Może fajnie byłoby do tego wrócić.

poniedziałek, 5 marca 2018

Dziwactwa

   Pisałam kiedyś, że " życie z drugim człowiekiem polega na tym, że zaczyna się lubić jego dziwactwa". Teraz napisałabym, że " życie z drugim człowiekiem polega na tym, że trzeba znosić jego dziwactwa". Bo, pewnie każdy ma jakieś. Byle były niegroźne. Jakie są moje? Pewnie to, że od czasu do czasu siedzę do nocy przy komputerze i piszę swoje blogi, że szperam strony o ogrodach, że boje się latania samolotem, że namiętnie rozwiązuję krzyżówki,  czytam książki, gecoupaguję itp, itd. Jaki tego skutek ? Nie ma mnie wieczorem w łóżku, zamiast podróżować pracuję w ogrodzie i w ten sposób jakby prawie wymuszam zaangażowanie do prac ogrodowych tej drugiej osoby, itp, itd. Ale przecież ja też lubię podróżować i zwiedzać, a potem opisywać to na blogu. Czy takie dziwactwa są złe, groźne. Gorzej gdy dziwactwa stają się przykre, mam wrażenie, że  ze sknerstwa, z wyrachowania. Bo jak inaczej nazwać konieczność tłumaczenia się z wyszczerbionego talerzyka / efekt mycia w zmywarce/ zniszczonej skrzynki do kwiatów / zużycie po kilku latach uprawiania w niej kwiatów/, rozliczania co jest już kilka dni w lodówce, i z pewnością się zepsuje, rozliczanie z zapachu obiadu w kuchni po powrocie z pracy/ gotuj, ale tak aby nie było w domu zapachów, bo wejdą w ściany/ leżących ciągle na oknie w łazience połówek papieru toaletowego, bo korzysta się tylko z tyle ile niezbędne, a pół małego kawałeczka czasem wystarczy. Czasem zaczynam się bać, co będzie dalej. Tych dziwactw kiedyś nie było. Nie wiem czy to wiek, czy po prostu odkrywanie się. Obawiam się, że to drugie.

sobota, 3 marca 2018

Zima nadal trzyma.

            Tak by mi się już chciało pójść do ogrodu. Mam jeszcze tyle planów na ten rok . Niestety zima trzyma. Co prawda ma to też swój urok, bo w śnieżnych pierzynkach też ogród jest ładny.










      Żal mi zwierzyny, biedna szuka jedzenia. Widziałam jak sarny wygrzebywały coś spod śniegu. Pewno tego niewiele było.






          Ptaszkom pomagamy.




czwartek, 1 marca 2018

Czy będę jeszcze pisała wiersze

             Męża dzisiaj nie ma w domu. Siedzę więc przy komputerze i wykorzystuję czas na przygotowanie wydruku z bloga. Czytam niektóre zapisy. Żal mi czasu, który minął, kiedy pisałam wiersze. Jeszcze niedawno. Już jak byłam z nim, pisałam, czytałam. Ludzie żyjący poezją są chyba lepsi. Dlaczego przestałam to robić? Dlaczego już nie potrafię? Zatraciłam wrażliwość serca? Czy jeszcze do tego wrócę? Czy będę umiała?