niedziela, 30 września 2018

Wspomnienie lata


                Jutro już mamy październik. Lato było piękne gorące. Nawet po burzy grzało.
Ogród był kolorowy. Dzisiaj już tylko wspominam i planuję na przyszły rok.

Lubię być sama


             Lubię być w domu sama. Wtedy nikt nie ogranicza mojej wolności. Jem kolację, albo jej nie jem. Mogę robić coś w komputerze jak długo mi się podoba. Idę spać o której chcę. Czytam w łóżku do której chcę. Zawsze mam w domu porządek. Nikt mi nic nie narzuca. Nie muszę się dostosowywać do drugiej osoby. Czy to egoizm? A może długie lata samotności już tak mnie ukształtowały?  Nic na to nie poradzę. Lubię samotność. Chociaż od czasu do czasu. Dzisiaj mam taki wieczór.

piątek, 28 września 2018

Kiepski wrzesień


                   To miał być miesiąc aktywności w ogrodzie. Wnuczka w przedszkolu, już nie tak gorąco, więc były wielkie plany. A tymczasem, wszystko spełzło na niczym. Już koniec sierpnia zakończyłam z chorobą, która ciągnęła się jeszcze przez pierwszy tydzień września. Zresztą w tym drugim też nie miałam na nic ochoty. Złe samopoczucie trwało. Kolejny to był wcześniej zaplanowany wyjazd. Dużo zobaczyliśmy, ale też byłam zmęczona po powrocie. Opiszę go niebawem. Dalej było jeszcze gorzej. Zachorowała wnusia, a potem jeszcze jej mama, moja córka. Problemy z kręgosłupem przykuły ją do łóżka. mam nadzieję, że może październik będzie  lepszy, chociaż choroba córki nie skończy się wraz z wrześniem. Moja pomoc nadal będzie potrzebna. 

Jestem zmęczona


                   Myślałam, że jeszcze tylko trochę prac w ogrodzie, wyjazd, generalne porządki w domu i będę odpoczywać, a tu niespodzianka. Oprócz wyjazdu, który był fajny, ale też zmęczył, nie zrobiłam nic. Były i są inne priorytety, a mój odpoczynek nie wiem kiedy nadejdzie. Z planowanych robót nie zrobię połowy. Zaraz październik. Zrobiło się zimno. W ogrodzie nie ogarnę już wszystkiego. W domu też pewnie trochę pofolguję. Pragnę ciszy, samotności i nic nie robienia. Może nawet wyjazdu do sanatorium. Jestem potwornie zmęczona.

sobota, 15 września 2018

Wiciokrzew, aby okryć siatkę ogrodzeniową.


                 Nie podobają mi się odkryte siatki ogrodzeniowe. Jakiś ładny płot, to co innego, ale siatka jest koszmarna. Staram się jakoś ją zatuszować.


piątek, 14 września 2018

Liriope


                   Och, zaczynam się rozpisywać o moich kwiatach, ale może warto zinwentaryzować co mam.


wtorek, 11 września 2018

Dalie


                    Piszę o moim ogrodzie w różnych kategoriach. Dzisiaj może trochę o kwiatach.


niedziela, 9 września 2018

Różne podejścia do ciężkiej pracy

                       
                     Kobieta podejmując trudną pracę, myśli jaki efekt końcowy uzyska, aby było pięknie. Mężczyzna zastanawia się jak to wpłynie na jego zdrowie i o ile skróci mu życie.

Oczko wodne


                   Oczko wodne wzięło się w naszym ogrodzie jako zbiornik retencyjny, a co z tego wynikło? Jest chyba całkiem nieźle.

sobota, 8 września 2018

Uprawa na skarpie


                    Uprawa na skarpie to trudny temat. Obsuwająca się ziemia, dopóty się nie wzmocni przez korzenie posadzonych roślin. Myślę jednak, że jakoś sobie już z tym tematem poradziłam.


czwartek, 6 września 2018

środa, 5 września 2018

Gdańsk


                   Ostatnio ktoś ze znajomych powiedział, że Gdańsk to najpiękniejsze miasto.  Nie wiem czy najpiękniejsze, bo wszystkich nie znam, ale z pewnością piękne. A to już trochę wspomnień.
                                                           Z wędrówek po Gdańsku


poniedziałek, 3 września 2018

Uzupełnienie - Świeradów 2012 rok

             
                          Pisałam już wcześniej, że przenosząc bloga o podróżach zauważyłam pewne braki. Uzupełniłam między innymi o naszym pobycie w Świeradowie.


sobota, 1 września 2018

Lawendowe Pole czyli jak Joanna Posoch opuściła miasto na dobre


     
              Właśnie skończyłam czytać książkę Joanny Posoch " Lawendowe Pole czyli jak opuścić miasto na dobre". Autorka przedstawia w niej uroki życia na wsi, zachwyca się nim wręcz gloryfikuje. Wszystko co pisze to prawda, ale jest jeszcze " ale" . Uważam, że takie życie jest piękne jeśli jest się samotnym, najlepiej mającym sponsora lub sprawnym emerytem. Nie pisze nic o trudach,  zwłaszcza jeśli są dzieci. O trudach chodzenia, a może dojeżdżania  do szkoły, do przychodni zdrowia jeśli dziecko zachoruje. Skąd brać środki na  zaspokojenie potrzeb rodziny. Ze stawiania pieców, zielarstwa itp dochody z pewnością nie wystarczyłyby. Powie ktoś " coś za coś" ale ja powiem " łatwo powiedzieć, a życie swoje". Moje wątpliwości co do tego wcale nie negują sielskiego życia na wsi. Odkąd jestem na emeryturze żyję prawie jak na wsi. Uprawiam ogród, robię różne przetwory i to nie tylko z fasolki czy buraczków. Poznałam smak pokrzyw, mniszka, kwiaty czarnego bzu itd. Robię nalewki, dżemy, soki. Smakuję ozdobne kwiaty i cieszę się z picia kawy na tarasie, kiedy mogę obserwować przyrodę wokół.  Próbuję rękodzieła i to nie tylko dziergania, co robiłam już wcześniej. Jest decoupage, scrapbooking, patchworki, szedełko, papierowa wiklina i nie wiem już co jeszcze. Ale wszystko to potrzebuje czasu, siły i niestety pieniędzy. Podziwiam autorkę, że potrafiła tak się zawziąć, aby dokonać tak radykalnej zmiany w życiu. Myślę, że to jednak niewielu się udaje. 
              Książkę bardzo przyjemnie się czyta.