Za oknem jesienna ponurość. U mnie zmęczenia końca nie widać. Chyba tylko dlatego, że jest ze mną wnusia, nie popadam w depresję. Złe samopoczucie, ból głowy. Nie wiem czy to pogoda, czy złość i rozczarowanie, czy żal i smutek. A może wszystko razem. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak. Nie potrafię zapomnieć, przebaczyć, jestem wymagająca od siebie, ale też od innych. Może nie potrafię kochać prawdziwie, bo prawdziwie to tak bezwarunkowo, na dobre i złe, pomimo wszystko.
poniedziałek, 5 listopada 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Kiedyś Nie żyje, umarł, krótkie słowa o stanie rozpaczy, ale to nie koniec, nie wszystko. Kto kocha, ten wi...
-
Styl vintage, który zaistniał w XIX wieku, to coś z innej epoki albo stylizowane na takie. Ubrania z poprzednich dekad a...
-
Wizyta na cmentarzu garnizonowym rozbudziła we mnie ciekawość. Po nim był cmentarz żołnierzy radzieckich, bo tuż obok garnizonowego....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz