Zaczęło się nawet dobrze. Co prawda, jak przyjechaliśmy o czternastej, to jadła dopiero śniadanie. Tylko w jej pokoju było ciepło od poprzedniego dnia, a właściwie nocy . Tu, gdzie mieliśmy siedzieć było zimno i dopiero zaczęła rozpalać w piecu. Ja dopiero po powrocie do domu i wygrzaniu sobie nóg w gorącej wodzie, rozgrzałam sobie nogi. Nie wiem co będzie jutro, czy znowu nie będzie problemu z gardłem, ale pomijam to. Miała przygotowany obiad, więc było nawet fajnie. Naszego prezentu nie odwinęła, ale dla nas miała /piżama, taca, kosmetyki/ wcale nie symboliczne. Przyniesieniu węgla była przeciwna, dopiero po obiedzie sama poszła pootwierać, może najpierw sprawdzić, czy ktoś nie był obcy, patrz domniemany złodziej, sama nasypała i tylko mogliśmy jej przynieść do domu. Miałam wstawiać wodę do kawy, gdy przyjechał Henio. Chwilę rozmawialiśmy o ich sześcioletnim wnuku, któremu nie podobał się prezent i z tego powodu ryczał, gdy znowu ktoś zadzwonił. Mama się zdziwiła, kto to. Henio powiedział, że pewnie Adam, jego syn, a wnuk mojej mamy i wtedy się zaczęło."Ja go nie zapraszałam, a gdzie był, kiedy mógł coś pomoc itd itp wreszcie skwitowała ja nie chcę to widzieć ani jednego ani drugiego / dwaj synowie jej syna/" . Adam był już w kuchni i słyszał ostatnie słowa. " Babciu chcieliśmy Ci złożyć życzenia świąteczne" powiedział razem ze swoim synem , a jej prawnukiem. I gdzie tu święta miłości, przebaczenia, jedności. Nawet jeśli się kiedyś zagubił, może teraz chciałby się zbliżyć do babci. Zresztą czy to nie był też jej udział, w tym, że nie przyjeżdżał wcześniej za często i z chęcią? Jak musiało być przykro jego ojcu, że matka prawie wygnała ze swojego domu, w święto Bożego Narodzenia, swojego wnuka i prawnuka, który właściwie jej nic złego nie zrobił. Może wcześniej nieco zapomniał, ale te święta są przecież po to, aby takie sprawy zmienić. Teraz ma jeszcze jeden argument przeciw niemu, bo on się rozwodzi, ale to jego żona chce rozwodu. Babcia stwierdziła, że to z pewnością jest jego wina. Myślę, że gdyby mnie nie potrzebowała, to też by mi pokazała, gdzie są drzwi, pomimo, że jestem jej córką. Nie przychodzi na wigilię, na święta i nie chce, aby wigilia była u niej, bo nie chce łamania się opłatkiem, nie chce przebaczać a tylko pielęgnować złość, nienawiść, urazy. Święta Bożego Narodzenia zamiast pełne radośći stały się przepełnione goryczą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
Kochani moi, na ten błogosławiony czas Świąt Wielkanocnych, życzę Wam zdrowia i radości, wspólnego, rodzinnego przeżywania Cudu Zmartwychwst...
-
Boję się Boję się samotności we dwoje, dni bez rozmów choć na chwilkę, bez ciepłego przytulenia, w czas wieczoru przed kominkiem. Na dzień d...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Kiedyś Nie żyje, umarł, krótkie słowa o stanie rozpaczy, ale to nie koniec, nie wszystko. Kto kocha, ten wi...
-
W zależności od położenia Słońca względem Ziemi występują pory roku które mają istotny wpływ na rozwój roślin. Dlatego też starożyt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz