Kiedy w czwartek wróciłam od lekarza, byłam pełna nadziei. Poleżę, poczytam, odpocznę plus leki, będę zdrowa. Przecież wirusowe zapalenie gardła to aż nie taki problem. Dzisiaj jest szósty dzień, a mnie nie jest nic lepiej. Niewłaściwe leczenie? Bo skąd tak właściwie wiedział lekarz, że to nie bakterie i trzeba dać antybiotyk? Wymazu z gardła nie pobierał. Dzisiaj idę znowu. Ciekawe co teraz zapisze. Do świąt coraz bliżej. Jeżeli nie zdążę się wykurować, to będą jak przed dwudziestoma laty. Oddzielnie, bo jak mam się spotkać z rodziną? Mam i ich pozarażać? Biedna wnusia już tyle się nachorowała w ostatnim czasie, odkąd zaczęła chodzić do przedszkola i mam ją znowu zarazić? Jakoś kiepsko się to wszystko zapowiada.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Mama mówiła, że po " wszystkich świętych" w ogrodzie się już nic nie robi. To był jakiś zabobon, że nie kopie się w ...
-
Jest zimno. Poniżej dziesięciu stopni, ale bez wiatru i słonecznie. Na starym mieście nie ma już tłumów jak latem. Pojedyncze ...
-
W ogrodzie już późna jesień. Właściwie zapada pomału w sen, ale jeszcze można by dużo zrobić. A nawet trzeba, tylko, że jakoś n...
-
Byłam z młodszą wnusią , pięciolatką, w bibliotece. Zresztą nie pierwszy raz, ale częściej chodzi tam z mamą i starszą siostrą. ...
-
Niektórzy mówią, że to jakieś zaklęcia i czary, bo coś szpecą, liczą, zawijają, kolą szydełkiem i nie wiadomo co robią. A ja mów...
-
Tym razem audiobook, bo równolegle z dzierganiem. Oczywiście książka przeczytana prędzej, niż zrobiony sweter dla wnusi, ale w...
-
O wyborze książki zadecydował jej tytuł, " Pamiętniki wiejskich kobiet", niestety tych pamiętników tam prawie nie ma. J...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz