Jestem nadal chora, ale mam już dosyć leżenia. Patrzę przez okno, a
tam zielona trawa i resztki ubiegłorocznych kolorów. Zatęskniłam za wiosną, za
latem, za ogrodem. Niewiele mogę teraz
robić, więc przeglądam strony, fora, blogi ogrodowe. Mój też przejrzałam. Teraz
z perspektywy czasu, to myślę, że może nie było najgorzej, że w stosunku do
roku poprzedniego wszystko jest większe i sporo kwitło. Oglądałam też moje
wspomnienia z balkonu. Fajnie było otrzymywać nagrody, ale teraz już by mi to
nie wystarczało. Wiem, wtedy nie miałam takich możliwości. Dobrze, że chociaż
na starość, na emeryturę się pojawiły i ta miłość do ogrodu o której wcześniej
nie wiedziałam. Cieszę się, że podnieśliśmy płytami betonowymi płot, bo za nim
dzik ryje chyba codziennie. Aż strach pomyśleć co by było w ogrodzie. Jeszcze
się boję, że to bydle może coś wymyślić o czym ja nie mam pojęcia. Tak do końca
bezpieczna poczuję się, kiedy sąsiad coś wybuduje na swojej działce i ją
ogrodzi, chociaż w ubiegłym roku wszedł od strony drugiego sąsiada, gdzie był
płot. Czytając wpisy na forach i blogach, pocieszam się, że nie wszyscy mają
plany jak zorganizować swój ogród, chociaż sporo osób do tego zachęca. Mój mąż
też mówi, wyrysuj na kartce. A co ja mam malować skoro mój plan ewoluuje co chwila. Mam plan ogólny w głowie i nawet
szczegóły się pojawiają, ale to się zmienia wraz z postępem prac. W ubiegłym
roku zaczęłam robić suchy strumień. Jesienią go rozebrałam, bo doszłam do
wniosku, że nie tak i nie zupełnie w tym miejscu powinien być, bo krzewy się
rozrosną i wszystko zakryją, wiec szkoda mojej roboty. Na wiosnę mam zamiar
zrobić drugie podejście, ale już inaczej. Obok rabaty lawendowej zrobionej w
ubiegłym roku, obiecałam mężowi, że już więcej nic nie będzie. Teraz myślę, że
zrobię tam jeszcze rząd różany. Lawenda lubi róże, albo odwrotnie, róże lubią
lawendę, więc będzie pasowało. Znowu trzeba będzie wykarczować kawał trawy,
użyźnić, przesunąć obrzeże, ale już widzę, to czego może się doczekam za kilka
lat. Bo niestety zanim krzewy się rozrosną to trochę to potrwa. Muszę
postudiować jakie chciałabym, jakie warto posadzić, aby nie mieć z nimi za dużo
problemów. Wydaje mi się że będę musiała je zamówić, bo w naszych ogrodnictwach
miejscowych, chyba już wszystko przejrzałam i to co chciałam, to kupiłam. Są
więc kolejne plany. Mam też plan posadzić jeszcze jedną magnolię, oczar i
judaszowca. Oczywiście pod nimi coś niższego, ale o tym pomyślę potem. Mam
nadzieję, że zdrowie pozwoli realizować plany
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Mama mówiła, że po " wszystkich świętych" w ogrodzie się już nic nie robi. To był jakiś zabobon, że nie kopie się w ...
-
Jest zimno. Poniżej dziesięciu stopni, ale bez wiatru i słonecznie. Na starym mieście nie ma już tłumów jak latem. Pojedyncze ...
-
W ogrodzie już późna jesień. Właściwie zapada pomału w sen, ale jeszcze można by dużo zrobić. A nawet trzeba, tylko, że jakoś n...
-
Niektórzy mówią, że to jakieś zaklęcia i czary, bo coś szpecą, liczą, zawijają, kolą szydełkiem i nie wiadomo co robią. A ja mów...
-
Tym razem audiobook, bo równolegle z dzierganiem. Oczywiście książka przeczytana prędzej, niż zrobiony sweter dla wnusi, ale w...
-
Byłam z młodszą wnusią , pięciolatką, w bibliotece. Zresztą nie pierwszy raz, ale częściej chodzi tam z mamą i starszą siostrą. ...
-
O wyborze książki zadecydował jej tytuł, " Pamiętniki wiejskich kobiet", niestety tych pamiętników tam prawie nie ma. J...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz